Nowenna do Świętego Proroka Eliasza

Wprowadzenie

Z poprzedzających opisów widziałyście już po części, jakie trudy miałyśmy do zniesienia z powodu tych fundacji, chociaż te, które tu wspomniałam, były może jeszcze z mniejszych. Gdybym je miała opowiadać wszystkie po szczególe, nieprędko skończyłabym, tyle tam było różnych trudów i umęczenia, po drogach najgorszych, przez rzeki wezbrane i głębokie śniegi, wśród błądzenia po bezdrożach, a często jeszcze, co było najgorsze, w bardzo złym stanie zdrowia. Raz - nie pamiętam, czy o tym mówiłam - pierwszego dnia podróży naszej z Malagónu do Beas, wyjeżdżałam z taką silną gorączką, przy całym steku różnych cierpień i bólów, że widząc siebie tak słabą, a drogę przed sobą tak daleką, mimo woli wspomniałam na słowa Ojca naszego Eliasza, gdy uciekając przed Jezabelą, mówił: "Panie, skąd wezmę siły, bym zdołał wytrzymać to wszystko? Ty sam racz w to wejrzeć". Lecz oto Pan, widząc mię taką słabą, w jednej chwili uwolnił mię i od gorączki, i od wszystkich moich bólów. Tak było nagłe uzdrowienie wszelkich moich cierpień wewnętrznych i zewnętrznych, że gdy się później nad tym zastanawiałam, przyszło mi na myśl, iż stało się to za sprawą jednego świątobliwego sługi Bożego, kapłana, który właśnie w onej chwili był nadszedł i bardzo być może, że się w tym nie mylę. W chwilach lepszego zdrowia wszelkie trudy fizyczne znosiłam łatwo i z weselem. (O fundacji klasztoru pod wezwaniem chwalebnego Świętego Józefa w miasteczku Karawaka w dzień Nowego Roku 1576 r.)
(F 27, 17)

Powyższy cytat z Księgi fundacji niezbicie dowodzi, że kult proroka Eliasza był żywy nie tylko w karmelu dawnej obserwy, ale także w karmelu terezjańskim.  To jego bowiem karmelici uważali za swojego protoplastę. Zakon, który od pasma górskiego w Palestynie wziął swoją nazwę, czci tego, który na górze Karmel pokonał proroków Baala i wskazał tym samym na Jedynego i prawdziwego Boga Jahwe. Boga, który na Horebie przyszedł do niego w łagodnym, orzeźwiającym szumie wiatru, a nie w trzęsieniu ziemi, czy wichurze rozwalającej góry i druzgocącej skały.  Podobnie jak było i jest nadal silne przekonanie o maryjności tego zakonu, tak samo istniało przekonanie o jego prorockim, eliańskim charakterze. Często karmelitańscy teolodzy z XIV w., powołując się na tradycję zakonu, pisma Ojców Kościoła i Ojców Pustyni, zestawiali życie Eliasza z życiem i powołaniem Najświętszej Maryi Panny. Dla nich właśnie bezżenne i dziewicze życie proroka Eliasza było wzorem życia Maryi Dziewicy, która wzorem właśnie Eliasza i proroków Karmelu, pragnęła życia poświęconego wyłącznie Bogu. Zarówno Eliasz jak i Najświętsza Maryja Panna pochodzili z kapłańskiego rodu Aarona. Jako symbol swojej opieki i duchowego dziedzictwa, przekazali potomnym własną szatę. Wierzono również, że posiadali przywilej uwalniania dusz z otchłani w dzień szabatu. Wreszcie, jak mówili już Ojcowe Kościoła, Eliasz w obłoku, który zobaczył na górze Karmel, a który zapowiadał ożywczy deszcz na spragnioną, wysuszoną ziemię, kontemplował Maryję - deszcz bożej łaski dla pogrążonego w grzechach rodzaju ludzkiego. Widać więc, że i maryjność nie zaprzecza, ani w żaden sposób nie stoi w opozycji do eliańskiego, prorockiego charakteru zakonu karmelitańskiego, tylko te dwa aspekty wzajemnie się uzupełniają, dopełniają, bo w jakiś cudowny sposób jeden przywołuje i wskazuje na drugi.

Wstęp

„…pierwszego dnia podróży naszej z Malagónu do Beas, wyjeżdżałam z taką silną gorączką, przy całym steku różnych cierpień i bólów, że widząc siebie tak słabą, a drogę przed sobą tak daleką, mimo woli wspomniałam na słowa Ojca naszego Eliasza, gdy uciekając przed Jezabelą, mówił: "Panie, skąd wezmę siły, bym zdołał wytrzymać to wszystko? Ty sam racz w to wejrzeć". Lecz oto Pan, widząc mię taką słabą, w jednej chwili uwolnił mię i od gorączki, i od wszystkich moich bólów”. (F 27, 17)

Słowa św. Teresy od Jezusa z „Księgi fundacji” świadczą niezbicie o tym, że w czasach Świętej Matki dość mocne było przekonanie, że to właśnie ten prorok, którego słowo płonęło jak pochodnia, jest założycielem, protoplastą zakonu karmelitańskiego. Znaczące jest to, że karmelici, szukając swoich korzeni, chcąc odpowiedzieć innym na pytanie „skąd ich ród”, sięgnęli do Biblii i wskazali proroka Eliasza jako tego, którego pragną naśladować. To, co ich w nim fascynowało, to, co fascynowało św. Teresę od Jezusa to żywa, autentyczna, prawdziwa, pełna dynamizmu relacja z Bogiem, relacja osób, którym na sobie zależy. Dlatego nie boi się, podobnie jak prorok Eliasz mówić Bogu o swoich bólach, strapieniach i niedomaganiach. Do takiej relacji również nas zaprasza. Niech prorok Eliasz uprosi nam łaskę takiej modlitwy.

Zakończenie

„[On] wezwawszy na świadków Mojżesza i proroka Eliasza, upewnił nas, że przez cierpienie wejść możemy do chwały zmartwychwstania”.

Któż z nas, słysząc te słowa w prefacji z drugiej niedzieli Wielkiego Postu, czy święta Przemienienia Pańskiego, nie odczuwa lekkiego dyskomfortu, czy nawet lekkiego lęku? To normalne, że boimy się cierpienia, chcemy go uniknąć. Jednak wiemy również, że w czasie życia na ziemi nie da się tego zrobić. Jedna życie samego Chrystusa, życie proroka Eliasza, czy wielu świętych, uzmysławia nam, ze cierpienie jest drogą prowadzącą do chwały, do zmartwychwstania. Zatem, gdy stanie się naszym udziałem, nie mamy co rozpaczać, jak mówi św. Teresa od Jezusa nie należy wtedy wołać z rozpaczą „Ojcze mój, wozie Izraela i woźnico jego”, jak wołał zrozpaczony Elizeusz za znikającym mu z horyzontu Eliaszem, przerażony tym, że zostanie sam. Nikt nie jest kuszony nad to, co wytrzymać może. Nic się nie dzieje bez woli Bożej, dodaje dalej święta. Bóg przecież nie pozwoli nam zginąć. Zawsze troszczył się o nas i nie zaprzestanie tego. Gdy będzie trzeba to nawet krukom rozkaże, żeby nas żywiły, gdy będziemy słabnąć w drodze ku Niemu i tracić nadzieję na osiągnięcie celu, sam upiecze dla nas chleb i przygotuje podpłomyk, a gdy nasze serce stanie się jałową pustynią ześle obfity deszcz łask, gdy tylko będziemy chcieli wiernie za Nim podążać.

tekst: br. Tomasz Kozioł OCD