Wstęp
„Kiedy wszystko na wilię zostało przygotowane i wszyscy wokoło stołu stanęli, a księża wśród ciszy odmówili jakimś dziwnie wzruszającym głosem słowa modlitwy po łacinie, zaczęto łamać się opłatkiem i składać sobie życzenia. Nastał ruch ogromny i gwar przeszło 300 osób. Każdy mówił głośno, żeby był słyszany. Wołają jeden na drugiego, szukają gdzie ten, z którym pragną się przełamać opłatkiem. Najwięcej się skupiano koło Józefa Kalinowskiego, którego wszyscy słusznie mieli za „świętego”, i którego wszyscy nadzwyczajnie nie tylko kochali lecz i uwielbiali. Każdy chce koniecznie z nim się przełamać opłatkiem w myśli, że to szczęście przyniesie. Kalinowski wykręca się na wszystkie strony, do każdego słodko się uśmiecha, każdego całuje”
We wspomnieniach z pamiętnej wigilii w Usolu na Syberii 1865 roku, które zostawił nam współwięzień ojca Rafała Wacław Nowakowski, który przebywał na katordze pod przybranym nazwiskiem Antoniego Waryńskiego, a później znany był w zakonie OO. Kapucynów w Krakowie jako o. Wacław, Rafał Kalinowski jest nazwany wprost jeszcze za życia świętym. Ta jego świętość sprawiała, że wszyscy go, jak mówi wspomniany autor kochali i darzyli szacunkiem. Święci bowiem już tutaj na ziemi pozwalają innym nie tylko zobaczyć Boga, ale doświadczyć już tutaj Jego dobroci i miłości. Niech święty Rafał od świętego Józefa Kalinowski uprosi nam u dobrego Boga łaskę świętości.
br. Tomasz Kozioł OCD