Nowe życie – reformator i mistrz z Duruelo

Rozpoczyna się



Zaledwie przybyli, Jan i jego towarzysz murarz, którego imię nie dochowało się do naszych czasów, rozpoczęli prace zmierzające do przekształcenia zabudowań w klasztor z małym kościółkiem. Z grubsza biorąc zrealizowano plan matki Teresy, opisany w Księdze fundacji: “Była tam sień dość obszerna, pokój podzielony na dwie części z poddaszem i małą kuchnią: oto cały budynek klasztorny. Myślałam, że najlepiej będzie w sieni zrobić kościół, na poddaszu chór, a spać można w pokoju” (13,3).

Przed rozpoczęciem robót, bez wątpienia, trzeba było zrobić porządek w całym otoczeniu. Podczas swojej wizyty Teresa uderzona była “wielkim nieporządkiem, jaki tam panował”, dlatego też poszły przenocować do kościoła. “Z powodu dużego zmęczenia nie chciałyśmy spędzić nocy na dworze”.

Cały pierwszy dzień poświęcili pracy. Nie przerywają jej nawet na obiad. Trzeba jednak pożywić się, dlatego ojciec Jan wysyła swego pomocnika, aby w okolicy znalazł coś do jedzenia. Wraca po jakimś czasie z torbą pełną chleba. Tym pokarmem, spożywanym już po zachodzie słońca, kończą pierwszy dzień. Kilka lat po tym Jan będzie opowiadać, że te kawałki chleba w pierwszy dzień w Duruelo wydawały się znacznie smaczniejsze niż “czubki bażancie”. Z pewnością cytował powiedzenie: “nie wierzę, żebyś nigdy w życiu nie kosztował bażanta”. W każdym razie chciał w ten sposób wyrazić swoje zadowolenie z tego dnia i z wielu innych, kiedy przyszło mu jeść tylko chleb.

Prace przygotowawcze zakończyły się szybko. Sama matka Teresa, poinformowana o tym, pisze: “W krótkim czasie dom został uporządkowany. Można byłoby zrobić jeszcze więcej, ale brak było pieniędzy” (Fundacje 14,2).

Przy okazji ojciec Jan informuje o stanie robót ojca prowincjała i matkę Teresę, spragnionych rozpocząć nowe dzieło.