Teresa: zamiary i zezwolenia
W pewnym momencie życia matka Teresa zatrzymuje się na krótko, aby przeanalizować swą sytuację. Odczuwa dysproporcję pomiędzy swoimi pragnieniami a środkami, jakimi dysponuje. Nie wie więc czy stawić czoła dziełu z heroizmem, czy też po prostu poczekać na lepsze czasy. W tym sensie napisze sama: “Oto biedna mniszka bosa, bez pomocy z niczyjej strony, z wyjątkiem Pana, obciążona dobrymi chęciami bez możliwości ich wykonania. Odwagi jednak mi nie brakowało: miałam nadzieję, że Pan, dając jedną małą rzecz, da także i resztę. Już wszystko wydawało mi się możliwe i zabrałam się do pracy” (Fundacje 2,6).
Autorka nawiązuje do zezwoleń otrzymanych od generała Zakonu, Jana Chrzciciela Rossi, które były obiecujące, gdyż zachęcał do założenia w Kastylii tylu klasztorów żeńskich, “ile włosów miała na głowie”. Nawiązuje ona przede wszystkim do zezwolenia tego samego ojca generała na fundację dwóch domów “braci kontemplacyjnych” czyli też bosych w Kastylii. Czyni również aluzję do zgody ze strony obu przełożonych prowincjalnych, poprzedniego i obecnego: Alonsa Gonzaleza i Angela de Salazara, na nową fundację dla braci. Teresa otrzymała oprócz tego aprobatę don Alvara de Mendoza, biskupa Avila. Pierwszy klasztor braci miał bowiem powstać w jego diecezji.
Z tymi wszystkimi zezwoleniami rozpoczyna realizację swoich pragnień. Byliśmy już świadkami jej osobistego spotkania z pierwszymi dwoma braćmi, gotowymi do rozpoczęcia odnowionego życia Karmelu: Antonim Heredia i Janem od św. Macieja, który przyjmuje imię Jana od Krzyża. Sama Teresa zasugerowała czy też tylko zaaprobowała to nowe imię. Ktoś zapewnia, że podarowała mu poza tym krzyż z Chrystusem, który będzie on odtąd nosić na piersi.
Przy okazji pożegnania w Valladolid, w końcu września 1568, Teresa powierza Janowi listy polecające do różnych osób w Avila, przez którą będzie miał okazję przechodzić. Młody Ojciec wyjeżdża zadowolony i pełen entuzjazmu, mając listy matki Teresy, przełożonych kościelnych i zakonnych. Towarzyszy mu jeden z dwóch murarzy, którzy pracowali w klasztorze sióstr bosych w Valladolid. Niosą oni różne drobne przedmioty, zebrane tu i ówdzie, a które mogą się przydać na początek nowego życia w Duruelo.
Ojciec Jan ma na sobie habit zakonny, uszyty na miarę podczas lata spędzonego w Medina del Campo, który matka Teresa wraz z zakonnicami kończyły w Valladolid. Świadkowie zapewniają, że pierwszy habit bosego został skrojony “z niemałą radością tych, co go szyły, a nawet naszej świętej matki Teresy, która miała w tym swój udział”. Ona, która umiała tkać tak znakomicie, znała się również nieźle na kroju i szyciu.
Po przybyciu do Avila Jan odwiedza mniszki z pierwszego klasztoru San Jose, spotyka też różne inne osoby i wręcza list matki Teresy don Franciszkowi de Salcedo. Tego dnia, kiedy pisała ten list, przygotowywała jeszcze “siedem czy osiem” innych. Komunikuje mu, “że pisanie podnosi ją na duchu i jest dla niej chwilą odpoczynku”.
Spośród wszystkich listów, napisanych przez Teresę w tym dniu, zachował się tylko ten jeden. Oprócz zwyczajnych grzeczności poleca w nim ojca Jana. Jeśli Franciszek de Salcedo czytał go na głos przy doręczycielu, ten ostatni musiał się zaczerwienić słysząc pochwały, jakich nie szczędziła mu matka Teresa. Po wielu wiekach nabierają one szczególnej i niepowtarzalnej wartości.
W liście można przeczytać: “Bardzo proszę pomówić z Ojcem i pomóc mu w tej sprawie. Chociaż jest on niewielkiego wzrostu, według mnie jest on wielki w oczach Bożych. Z pewnością tu (w Valladolid) będzie mi go bardzo brakować, ponieważ ma on wielką mądrość i świetnie nadaje się do naszego sposobu życia. Wierzę, że Pan go powołał do tego. Trudno znaleźć zakonnika, który mówiłby mniej niż on. Jego życie jest pełne pokuty, mimo młodego wieku. Wydaje się, że Pan chroni go w sposób szczególny. Mimo że jest czasami między nami różnica zdań (a ja czasem stwarzam okazję do tego, gdyż nieraz bywam zdenerwowana na niego), nie udało mi się w nim dostrzec niedoskonałości. Jest mężny, ale będąc sam potrzebuje wsparcia Pana, by móc podążać naprzód. On Warn przekaże ten list”.
Po omówieniu różnych kwestii i przesłaniu pozdrowień dla wspólnych znajomych, Teresa pisze jeszcze na temat Jana w post scriptum. Jest to jej ostatnia próba zainteresowania adresata tą sprawą: “Proszę Was jeszcze raz o porozmawianie z tym Ojcem i doradzenie mu czegoś, co wyda się Warn korzystne dla jego nowego sposobu życia. Duch Pana, który jest mu dany w obfitości i cnoty, jakie widać u niego w sytuacjach trudnych, dodają mi odwagi i myślę, że nasze zamiary są dobre. Jest to człowiek modlitwy, obdarowany zdrowym sądem. Oby Pan prowadził go tak dalej”.
Nie wiemy nic o ewentualnych radach i pomocy Franciszka de Salcedo. Nie posiadamy nawet informacji, jak długo Jan zatrzymał się w Avila. Prawdopodobnie krótko. Możliwe że spotkał tam don Rafaela, tego, który zaofiarował Matce Teresie miejsce na klasztor dla zreformowanej gałęzi męskiej Zakonu.