Znów w Pastranie
W czasie, gdy ojciec Jan zajęty był swoją pracą w Alcalá, z nowicjatu w Pastranie nadeszły wiadomości nie napawające otuchą. Co takiego się wydarzyło? Anioł od św. Gabriela, który właśnie w Pastranie był nowicjuszem ojca Jana, został wyświęcony na kapłana w listopadzie 1571. Poszedł na studia filozoficzne do Alcalá i wydawało się, że będzie mógł być mianowany przełożonym kolegium. W ten sposób Jan od Krzyża powróciłby do formowania nowicjuszy w Pastranie. Ojciec Anioł niechętnie ustosunkował się do tego projektu i nie chciał tak szybko zostać przełożonym. Po naradzie z matką Teresą i wizytatorem apostolskim uznano, że najlepiej będzie zostawić ojca Jana jako rektora w Alcalá, natomiast ojca Anioła wysłać jako mistrza nowicjatu do Pastrany. Powierzenie nowicjatu w ręce Anioła od św. Gabriela okazało się decyzją niefortunną.
Matka Teresa, opisując sytuację, tak przedstawia mistrza nowicjuszy, który równocześnie zastępował nieobecnego przeora: “był zbyt młody, o niskiej kulturze, niezbyt roztropny i doświadczony, aby rządzić” (Fundacje 23,9). Uważa go za człowieka niezrównoważonego, który nie potrafi okazać posłuszeństwa, a tym mniej rządzić. Pociesza się trochę myślą, że “Bóg pozwala czasami popełnić błąd i powierzyć urząd osobie niezdatnej, aby udoskonalić cnotę posłuszeństwa w tych, których kocha” (Fundacje23,9). Po latach sam Anioł od św. Gabriela rozpozna zło, do jakiego doprowadził go jego charakter: “Z energią, którą wszyscy uznali za przesadną, pozwalałem nieść się duchowi, który mną powodował. Bez wątpienia, w większości przypadków surowość, jaką stosowałem w nowicjacie i z jaką zarządzałem klasztorem, nie była objawem działania Bożego, ale skłonnością mojego charakteru”. Doprawdy rozliczne były ekstrawagancje i ekscesy, jakie wynikały z działalności Anioła od św. Gabriela zarówno we wspólnocie, jak i na zewnątrz: – wysyłanie nowicjuszy na ulice Pastrany, aby umartwiali się w tak dziwny sposób, iżby ludzie uważali ich za wariatów, tak jak to było ze św. Franciszkiem z Asyżu i innymi świętymi; – uczestniczenie w procesjach, pogrzebach, prowadzenie niestosownego apostolstwa, bez żadnej kontroli; – nieprzemyślane stosowanie surowych praktyk pokutniczych, o jakich czyta się w żywotach dawnych mnichów i świętych, bez wybierania tego, co nadaje się do naśladowania; – zapominanie o tym, że najbardziej potrzebną rzeczą jest skupienie wewnętrzne w samotności, na modlitwie i w kontakcie z Panem Bogiem; – stosowanie przesadnych umartwień i pokut. Przypuszczalnie te fakty miał na myśli Jan od Krzyża opisując “pokutę zwierzęcą”, “za którą idą te dusze, jak zwierzęta pociągane pożądaniem i smakiem, jaki w niej znaj dują” (Noc ciemna I, rozdz. 6). Święta Teresa pisze: “Przesadny był sposób, w jaki ich prowadził i umartwienia, jakie im nakazy wał” (Fundacje 23, 9).
W takiej sytuacji Jan od Krzyża musi użyć wiele taktu i stanowczości, aby nie zaniepokoić tych dusz, natomiast przywrócić klimat szczerości i pokoju.
Całym swym autorytetem przełożonego klasztoru i nowicjatu rozpoczyna ograniczanie tych bez mała komedii, odgrywanych na oczach ludzi po ulicach miasta. Łagodzi zdecydowanie umartwienia wspólnotowe i określa właściwy dla nich czas. Zachęca do pogłębienia ciszy, wewnętrznego skupienia, słuchania słowa Bożego i naucza modlitwy. Imponujący jest jego wpływ na innych i podejście pedagogiczne.
Mistrz nowicjuszy nie skapitulował jednak tak łatwo. Napisał do matki Teresy, żaląc się na ograniczenia i wprowadzane nowości. Matka prosi więc o radę i pomoc swego spowiednika i przyjaciela, dominikanina, ojca Dominga Baneza. Jego odpowiedź stanowi dokument pedagogiczny o wyjątkowym znaczeniu dla Karmelu terezjańskiego. Wyczerpująco punkt po punkcie burzy całą teorię Anioła od św. Gabriela i potępia jego praktyki w stosunku do biednych nowicjuszy. List ten, datowany w klasztorze San Esteban w Salamance 23 kwietnia 1572, jest zaadresowany “do przewielebnej Matki mojej i mojej Pani Teresy od Jezusa”. Matka zaś, poczyniwszy odpowiednie uwagi, przesyła list do owego mistrza nowicjatu, jak wyraźnie sobie tego życzy ojciec Banez: “Proszę Waszą Wielmożność o przesłanie mu tego listu i poproszenie go o zaakceptowanie moich rad, co będzie korzystne dla jego gorliwości”. Nieco wyżej pisze: “Niech Wasza Wielmożność pocieszy go i doradzi mu posłuszeństwo i milczenie. Pan nasz milczał przez trzydzieści lat, a głosił słowo zaledwie przez dwa lata”.
Przy tej okazji, jak zawsze, Jan odwiedza wspólnotę sióstr Bosych, prowadzoną przez przeoryszę Izabelę od św. Dominika (Ortega).