Życie w Duruelo
Z opowiadania św. Teresy możemy wywnioskować, że życie samotników w Duruelo charakteryzowały: długie okresy modlitwy osobistej i liturgicznej, płodne milczenie, apostolstwo poprzez głoszenie kazań, katechizację i udzielanie sakramentów świętych ludziom z okolicy.
Można więc mówić o wcieleniu w życie tego, co ojciec generał zalecił w zezwoleniu, w którym wyróżnił fundamentalne cele i “zezwolił na założenie kilku domów braci naszego Zakonu. Odprawialiby w nich Mszę św., recytowali i śpiewali oficja Pańskie, w odpowiednim czasie poświęcaliby się modlitwom, medytacjom i innym ćwiczeniom duchowym w taki sposób, aby ich domy można nazwać klasztorami karmelitów kontemplacyjnych. Przy okazji w różnym stopniu pomagaliby bliźnim i żyli według dawnych konstytucji i naszych postanowień, podlegając obecnemu prowincjałowi i jego następcom”.
Do tych słów dodano inne, o prawie proroczym charakterze, które dotyczyły przeżyć mistycznych i łączności duszy z Bogiem. Pod tym względem Jan od Krzyża wyróżnia się w sposób szczególny. W liście, który stanowi dokument fundacyjny “Bosych”, ojciec generał pisze jeszcze o “naszej Pani z Góry Karmelu, Matce Bożej”, o “najjaśniejszej Królowej niebios”, zwracając uwagę na maryjny charakter Zakonu.
Jeżeli chodzi o wędrowanie piechotą boso, należy przyznać, że pomysł ten nie przypadł do gustu Matce Teresie. Odbiło to się echem w jej listach, jak na przykład w tym z 12 grudnia 1576: “Śmieszne wydaje mi się stwierdzenie ojca Jana od Jezusa (Roca) o chodzeniu boso, utrzymujące, że to ja tego chciałam. Ja zawsze tego zabraniałam ojcu Antoniemu”.
Życie braci przebiegało w pokoju, w pogodnej i braterskiej atmosferze, w której nie ukrywały się cudze wady i nie zapominało się o swoich. Opowieści o tym przekazywane były następnym pokoleniom.
Wracając do bosych nóg: pewnego ranka, gdy było wyjątkowo zimno, a okoliczne pola pokryte były śniegiem, ojciec Antoni wychodził nauczać. Ojciec Jan znalazł jakiegoś osiołka, “na którego wsadził swojego przełożonego. Osiołek miał sakwy pełne siana, Jan otulił nim stopy Antoniego. Pomagał mu i opiekował się szczególnie troskliwie z uwagi na jego starszy wiek. Aby dokończyć dzieła, spiął poły habitu grubą szpilką. Zrobił to niezgrabnie, tak że szpilka wbiła się w nogę ojca Antoniego. Ten zajęczał, a Jan odpowiedział z humorem: “Niech ojciec nie narzeka. Tak będą lepiej zabezpieczono). Wieczorem, gdy ojciec Antoni wrócił do domu i spożyli kolację, według zwyczaju jako wikariusz zapytuje: “Ojcze Janie od Krzyża, jakie winy zostały dziś popełnione?” Ojciec Jan wstaje ze swego miejsca i mówi: “Dzisiaj rano Wasza Wielebność skarżył się, gdy go ukłułem szpilką”.
Opowiadano również inne fakty z ich życia w stylu kwiatków św. Franciszka. Pewnego razu ojciec Jan powrócił do domu zmęczony i udał się na spoczynek przed oznaczoną godziną. Następnego dnia dręczy go jednak sumienie: może dał zły przykład braciom. Z wielką pokorą i skruchą prosi wszystkich o przebaczenie. Wybaczają mu, napominają, żeby był bardziej gorliwy w czynieniu dobra i zadają mu niewielką pokutę. Teraz może spać spokojnie.