Noc i świt – przeobrażenie w Toledo

Wypoczynek w szpitalu



Sytuacja ojca Jana jest nadal niepewna, musi ukrywać się, a przecież nie czuje się jeszcze dobrze. Nie może też dłużej pozostawać w klasztorze. Przeorysza, matka Anna od Aniołów, pomyślała o wszystkim. Zawiadamia dobroczyńcę wspólnoty, don Pedra Gonzaleza de Mendoza, kanonika katedralnego i administratora szpitala św. Krzyża. O zmroku don Pedro zjawia się przed klasztorem w zamkniętej karocy i wywozi Jana do swego mieszkania przy szpitalu. Smutny jest los Jana: wciąż w ukryciu, najpierw przed przyjaciółmi, teraz z kolei przed wrogami.

W szpitalu ojciec Jan otrzymuje gościnę i ochronę, lekarstwa, odpoczynek i dobre jedzenie. Don Pedro dwoi się i troi, napływają też prezenty i liściki, oznaki siostrzanej miłości karmelitanek bosych.

Teraz Jan, na co nawet nie liczył przez półtora miesiąca, może spokojnie oglądać Toledo i okolice z wyżyn swego balkonu, położonego w wyjątkowo widokowym miejscu. Szpital znajduje się przy Cuesta del Carmen, idąc w górę po prawej stronie, nie dochodząc do placu Zocodover. Tuż pod nim znajduje się klasztor Niepokalanego Poczęcia. W głębi ulicy wznosi się główna fasada klasztoru karmelitańskiego, zwrócona do miasta. Po przeciwnej stronie, idąc w górę ulicy, Mesón del Sevillano, a wyżej, niemal na wprost szpitala, Posada (pensjonat) la Sangre.

Patrząc z tego, wyjątkowo dobrze położonego obserwatorium, Jan może wyobrazić sobie dokładnie miejsce, w którym żył przez ostatnie miesiące, ulice, które przemierzył najpierw z zawiązanymi oczami, a podczas ucieczki w mroku nocy. Widzi fasadę klasztoru karmelitańskiego, odległa zaledwie o krok, zwróconą ku miastu. Po przeciwnej stronie klasztoru jest wychodzące na północ “jego” okno. Z innymi szczegółami zapoznaje się podczas przejażdżek, na które udaje się przebrany za księdza i dobrze ukryty w karocy, w towarzystwie don Pedra.

Ale zasadnicze elementy jego obrazu Toledo są nadal te same: Puente de Alcántara, rzeka, skały, zamek San Servando, mury obronne, rozciągające się w kierunku Madrytu i Avila, równiny i wzgórza. To ta sama panorama, którą oglądał z sali przylegającej do jego celi, tyle że teraz widzi ją z większej wysokości i na większą odległość, przede wszystkim zaś jest wolny i ma cały czas do dyspozycji. Jego Toledo, i dzienne i nocne, pozostanie już takie na zawsze.

Ciekawy zbieg okoliczności: jest to ten sam obraz co u El Greca. Jest to jedyne tło pejzażowe, jakie pojawia się na jego płótnach, przedstawiających Kalwarię, św. Bernardyna, św. Józefa, Wniebowzięcie, autoportret, portret syna, a przede wszystkim na jedynym obrazie poświęconym w całości pejzażowi Toledo. “Jeśli chodzi o widoki, które moglibyśmy nazwać widokami ziemi, na ogół jest to jeden i ten sam widok: niepokojący temat Toledo przy wjeździe przez Puente del Alcántara; z jednej strony San Servando, naprzeciw Alcázar (forteca) i katedra. Centralną część zajmuje klasztor karmelitów trzewiczkowych i klasztor Niepokalanego Poczęcia, miejsca wzruszające, bo powiązane z dziejami św. Jana od Krzyża” (G. Tellez). Jest to też jego dzienne i nocne Toledo.