Dzień dziesiąty
Pierwsze rozważanie
38. «Si scires donum Dei…». «O, gdybyś znała dar Boży», powiedział pewnego wieczoru Chrystus do Samarytanki. Ale jakiż jest ten dar Boży, jeśli nie On sam? A tymczasem mówi nam Jego umiłowany uczeń: On przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli. Święty Jan Chrzciciel mógłby jeszcze do wielu dusz powtórzyć te słowa wyrzutu: «Pośród was, “w was“, znajduje się Ten, którego wy nie znacie».
39. «O, gdybyś znała dar Boży…» Istnieje stworzenie, które poznało ten dar Boży, stworzenie, które nie straciło z niego nawet odrobiny, stworzenie, które było tak czyste, tak świetlane, tak że zdaje się być samym Światłem: «Speculum justitiae». Stworzenie, którego życie było tak bardzo proste, tak bardzo zagubione w Bogu, że prawie nic o nim nie możemy powiedzieć.
«Virgo fidelis»: to jest «Panna wierna», ta, która «zachowywała wszystkie sprawy w swoim sercu», uważała się za tak małą, tak skupioną w obliczu Boga, w ukryciu świątyni, że ściągnęła na siebie upodobanie Trójcy Świętej: «Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia!…». Ojciec pochylając się ku temu stworzeniu tak bardzo pięknemu, tak nieświadomemu swojej piękności, zechciał, żeby ono zostało w czasie Matką Tego, którego On jest Ojcem w wieczności. Wtedy Duch miłości, który kieruje wszystkimi działaniami Bożymi, zstąpił; Dziewica wypowiedziała swoje «fiat»: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa», i dokonało się największe misterium. Na skutek zstąpienia Słowa do niej, Maryja na zawsze stała się zdobyczą Boga.
40. Wydaje mi się, że postawa Najświętszej Dziewicy w ciągu miesięcy, które upłynęły między Zwiastowaniem a Narodzeniem, jest wzorem dla dusz wewnętrznych, istot, które Bóg wybrał, by żyły wewnątrz, w głębi przepaści bez dna. W jakimż pokoju, w jakim skupieniu Maryja udawała się i oddawała wszystkim sprawom! Jak te, które były najbardziej pospolite, były przez nią przebóstwiane! Dlatego, że poprzez wszystko Najświętsza Dziewica pozostawała czcicielką daru Bożego! To jej wcale nie przeszkadzało udzielać się na zewnątrz, gdy chodziło o świadczenie miłości. Ewangelia nam mówi, że Maryja z pośpiechem poszła w góry judzkie, aby usłużyć swojej krewnej Elżbiecie. Nigdy niewysłowiona wizja, jaką kontemplowała w sobie, nie umniejszyła jej zewnętrznej miłości. Albowiem, jak mówi pewien pobożny autor, kiedy kontemplacja “odnosi się do chwały Bożej i wieczności jej Pana, wtedy posiada jedność i jej nie straci. Kiedy przybywa rozkaz z nieba, wtedy ona zwraca się ku ludziom, współczuje wszystkim ich potrzebom, pochyla się nad wszystkimi ich nędzami; trzeba, żeby płakała i żeby była płodna. Ona oświeca jak ogień; jak on płonie, pochłania i pożera, podnosząc ku niebu to, co pochłonęła. A kiedy spełni swoją czynność na ziemi, podnosi się i ponownie, płonąc swoim ogniem, podejmuje drogę ku wyżynom”.
Drugie rozważanie
41. Zostaliśmy «przeznaczeni zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli po to, byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu».
To św. Paweł tak mówi, święty Paweł pouczony przez samego Boga. Jak zrealizować to wielkie marzenie Serca naszego Boga, tę niezmienną wolę dotyczącą dusz naszych? Jak w jednym słowie odpowiedzieć na nasze powołanie i stać się doskonałymi Sławami chwały Najświętszej Trójcy?
42. “W niebie” każda dusza jest sławą chwały Ojca, Słowa i Ducha Świętego, albowiem każda dusza jest utwierdzona w czystej miłości i “już nie żyje własnym życiem, ale życiem Bożym”. A więc ona tak Go zna — mówi św. Paweł — jak sama jest poznana przez Niego. Innymi słowy, “jej rozum jest rozumem Bożym, jej wola jest wolą Bożą, jej miłość jest tą samą miłością Bożą. To w rzeczywistości Duch miłości i mocy przekształca duszę, albowiem On po to został dany, żeby dopełniać to, czego jej brakuje”, jak jeszcze mówi św. Paweł; “On dokonuje w niej tego chwalebnego przekształcenia”. Święty Jan od Krzyża twierdzi, że “że niewiele potrzeba, żeby dusza oddana miłości, mocą Ducha Świętego, wzniosła się na stopień, o którym mówiliśmy”, już tu na ziemi! Oto co ja nazywam doskonałą sławą chwały!
43. Sława chwały jest duszą, która mieszka w Bogu, która kocha Go miłością czystą i bezinteresowną, nie szukając siebie w słodyczy tej miłości; jest duszą, która Go miłuje ponad wszystkie Jego dary, tak jakby niczego od Niego nie otrzymała i która pragnie dobra Przedmiotu tak miłowanego. A więc, jak ma pragnąć i chcieć rzeczywiście dobra Bogu, jeśli nie pełniąc Jego wolę, albowiem ta wola kieruje wszystkie sprawy ku większej Jego chwale? Dlatego ta dusza powinna temu oddawać się w pełni, na przepadłe, aż do tego stopnia, by nie chcieć niczego innego, jak tylko tego, czego chce Bóg.
Sława chwały jest duszą milczenia, która zachowuje się jak lira pod tajemniczym dotknięciem Ducha Świętego, tak aby On z niej wydobywał boskie harmonie; ona wie, że cierpienie jest struną, która wydaje jeszcze piękniejsze dźwięki i dlatego lubi ją widzieć w swoim instrumencie, aby jeszcze delikatniej poruszać Serce swego Boga.
Sława chwały jest duszą, która wpatruje się Boga w wierze i w prostocie; jest zwierciadłem tego wszystkiego, czym On jest; jest niczym bezdenna przepaść, w której On może się rozpływać, rozlewać; jest także jak kryształ, poprzez który On może promieniować i kontemplować wszystkie swoje doskonałości i własną wspaniałość. Dusza, która w ten sposób pozwala Boskiej Istocie zaspokajać w niej potrzebę komunikowania “wszystkiego, czym On jest i wszystko, co posiada”, w rzeczywistości jest sławą chwały wszystkich Jego darów.
Na koniec sława chwały jest istotą zawsze będącą w dziękczynieniu. Każdy z jej czynów, jej poruszeń, każda z jej myśli, aspiracji, w miarę jak coraz głębiej zapuszczają korzenie w miłości, są niczym echo wiekuistego Sanctus.
44. W niebie chwały błogosławieni nie mają “spoczynku, mówiąc dniem i nocą: Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący… A upadając na twarze, oddają pokłon Żyjącemu na wieki wieków…”.
W niebie jej duszy sława chwały rozpoczyna swoje oficjum z wieczności. Jej kantyk jest nieprzerwany, ponieważ ona jest pod działaniem Ducha Świętego, który wszystkiego w niej dokonuje; i chociaż ona nie zawsze to sobie uświadamia, ponieważ słabość natury na to jej nie pozwala, żeby była zatopiona w Bogu bez żadnych rozproszeń, mimo to zawsze śpiewa, zawsze adoruje, i — by tak rzec — cała zamieniła się w chwałę i miłość, w żarliwość o chwałę swego Boga. W niebie naszej duszy bądźmy sławami chwały Trójcy Świętej, sławami miłości naszej Niepokalanej Matki. Pewnego dnia opadnie zasłona, zostaniemy wprowadzone do wiekuistych przedsionków, i tam będziemy śpiewać na łonie nieskończonej Miłości. A Bóg nam da imię obiecane zwycięzcy. Jakie ono będzie?Laudem gloriae.