Mistyczne doświadczenie

Specyfika mistycznego doświadczenia bł. Elżbiety



Cała specyfika jej mistycznego doświadczenia zdaje się być zawarta w jej podwójnym imieniu: Elżbieta oraz Laus gloriae Santae Trinitatis. Zatrzymamy się głównie nad imieniem Elżbieta od Trójcy Świętej; treść Laudem gloriae będzie przedmiotem osobnej konferencji.

Podwójne imię jako synonim doświadczenia wzajemnej obecności

Elżbieta otrzymuje wyjaśnienie, że jej imię chrzcielne oznacza “dom Boży”. Łączy ten fakt z objawioną prawdą o zamieszkaniu Trójcy Świętej w duszy. W ten sposób cała jej egzystencja, jej tożsamość jako Elżbiety skłania ją do traktowania swojego życia jako Bożej świątyni. M. Philipon zanotuje: “Całym programem jej wewnętrznego życia było zrealizowanie swego imienia: siostra Elżbieta, czyli Dom Boży zamieszkany przez Trójcę Świętą”. Ona sama napisze dokładnie to samo. Chociażby nawiązując do uroczystości Trójcy Przenajświętszej:

“To święto »Trzech« jest prawdziwie moim świętem. Dla mnie nie ma ono równego sobie; nigdy nie rozumiem lepiej tajemnicy i całego powołania ukrytego w moim imieniu. Spotkajmy się w tym właśnie wielkim misterium, aby stało się dla nas centrum życia… naszym mieszkaniem. Zostawiam cię z tą myślą ojca Vallee. Niech ona stanie się dla ciebie treścią modlitwy: »Niech Duch święty uniesie ciebie ku Słowu, Słowo niech cię zawiedzie do Ojca, żebyś stała się doskonała w Jednym, jak Chrystus i święci”.

Albo do kleryka Chevignard: “Napełnia mnie radością to, co piszesz o moim imieniu. Bardzo kocham to imię, bo wyraża całe moje powołanie”, czy w innym jeszcze liście: “Jestem Elżbietą od Trójcy Świętej, a to oznacza: Elżbietę znikającą, zacierającą się, pozwalającą się zagarnąć przez ‘Trzech’”.

Potwierdzenie i teologiczne uzasadnienie swojego doświadczenia otrzymuje nie tylko od spowiednika i przeoryszy, ale odnajduje je w Ewangelii i u św. Jana od Krzyża. Na te świadectwa powołuje się pisząc na łożu śmierci o tajemnicy zamieszkania w duszy: “Trójca Święta – oto miejsce naszego zamieszkania, nasze ognisko domowe, dom ojcowski, z którego nigdy wychodzić nie należy. Wydaje mi się, że znalazłam moje niebo na ziemi, skoro niebo to Bóg, a Bóg jest w mojej duszy[…]”. A także:

“Jak do Zacheusza, tak i do mnie wyrzekł Mistrz: “Zejdź zaraz, dziś bowiem muszę stanąć w domu twoim” (Łk 19, 5). “Zejdź zaraz”. Ale dokąd? W najgłębszą głębię mo­jego jestestwa, opuściwszy wpierw siebie, rozłączywszy się ze sobą, wyrzekłszy się siebie, jednym słowem— bez siebie sa­mej. “Muszę stanąć w domu twoim”. Mistrz mój wyraża wobec mnie to pragnienie, chcąc zamieszkać we mnie z Ojcem i Du­chem miłości, abym miała z Nimi “uczestnictwo” (I Jan l, 3). “Nie jesteście już więc obcymi i przychodniami, ale współobywatelami świętych i domownikami Boga” (Ef 2, 19) — powiada św. Paweł. Oto jak rozumiem wyrażenie: “być domownikami Boga”. Znaczy to żyć na łonie Trójcy w pokoju, w mojej otchła­ni wewnętrznej, w niezdobytej twierdzy świętego skupienia, o której wspomina św. Jan od Krzyża”.

W przytoczonych świadectwach dwie prawdy przeplatają się ze sobą i nawzajem implikują: dusza jest mieszkaniem Trójcy, Trójca jest mieszkaniem duszy.

Z tego jej doświadczenia rodzi się dopiero program ascetyczny, który sprowadza do jednego punktu: “Jedyne, co czynię, to wejście siebie i zagubienie się w Tych, którzy tam są”.

“Zagubmy się w tej świętej Trójcy, w Bogu miłości. Dajmy się unieść tam, gdzie jest już tylko On sam.’ Niech hasłem naszym będzie “Bóg we mnie, ja w Nim”. Jak słodka jest świadomość tej obecności Boga wewnątrz nas, w tym in­tymnym sanktuarium naszej duszy. Znajdujemy Go tam za­wsze, nawet wówczas gdy uczucie nie doznaje Jego obecności. A jednak On tam jest. Tam też najchętniej Go szukam. Sta­rajmy się nie zostawiać Go samego. Niech życie nasze będzie nieustanną modlitwą. Któż Go nam może zabrać? A nawet któżby mógł nas oderwać od Tego, który nas całkowicie po­siadł i sprawił, że staliśmy się Jego własnością?”.

“Gdziekolwiek jesteś, cokolwiek robisz, On nigdy cię nie opuszcza. A więc i ty pozostawaj z Nim stale. Wejdź do wnętrza swej duszy: zawsze tam znaj­dziesz Tego, który pragnie obsypać clę dobrodziejstwami. Modlę się za ciebie, tak jak św. Paweł modlił się za swoich r prosił on, żeby przez wiarę Chrystus zamieszkał w ich sercach, aby byli umocnieni i ugruntowani w miłości (por. Ef 3, 17—18). Te słowa są tak głębokie, tak tajemnicze. Niech Bóg, który jest miłością, stanie się twym nieporuszonym mieszkaniem, twą celą i twym klasztorem wśród świata. Pamiętaj o tym, że On przebywa w tajnikach twej duszy jak w sanktuarium, w którym chce być miłowany aż do uwielbienia”.

Całe jej ćwiczenie duchowe polega na wejściu w siebie i zagubieniu się w Trzech.

Doświadczenie Trójcy Świętej w jej działaniu

Tłumacząc tajemnicze działanie Trójcy Świętej w duszy Elżbieta powołuje się na objawioną prawdę o stworzeniu człowieka na obraz i podobieństwo Boga, dzięki czemu człowiek nosi w sobie obraz Trójcy.

Jesteśmy zatem żyjącym obraz Trójcy. Trójca komunikuje nam to samo życie, które jest w Niej, na ile jest to tylko możliwe dla stworzenia. “Obraz Boga wyciśnięty w duszy dokonuje się w intelekcie, pamięci i woli. Dopóki te władze nie otrzymają doskonałego podobieństwa do Boga, nie są do Niego podobne jak w dniu stworzenia”. W Synu stajemy się dziećmi Bożymi i uczestniczymy w życiu Bożym (2Pt 1,4), tj. w Bożym poznaniu i Bożej miłości.

Przytoczmy wymowny tekst, który jest wyrazem znajomości tradycji teologicznej Kościoła w tym względzie:

“Formą duszy jest Bóg, który musi odbić się w niej jak sygnet w wosku, jak znak towarowy na odpowiednim przedmiocie. […]. Dla realizacji tego ideału trzeba pozostawać skupionymi wewnątrz siebie, pozostawać w milczeniu wobec obecności Boga. Wówczas dusza pogrąża się w Bożym bezmiarze, rozszerza się, rozpala i jednoczy z Nim bez ograniczeń”.

Z tych i innych stwierdzeń można wywnioskować charakter działalności trynitarnej w duszy: jest ona podobna do siły, która ogarnia stopniowo wszystkie władze duszy i chce je sobie podporządkować.

Elżbieta kontempluje misterium Trójcy Świętej także przez pryzmat Osób Boskich: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Bóg jako Trójca stanowi wielkie Misterium wiary. Jest ono wyrażane w formułach trynitarnych. Przeciętny chrześcijanin musi się zadowolić przyjęciem ustalonych przez Kościół formuł, nie będąc w stanie zgłębić do końca ich treści. W kolekcie z uroczystości Trójcy Świętej Kościół proponuje spojrzenie na misterium Trójcy Świętej z punktu widzenia potęgi jej działania. Takie jest też spojrzenie Elżbiety.

Doświadczenie działania Ojca. Przedstawiając uświęcające działanie Ojca Elżbieta idzie za nauką św. Pawła mówiącego o misteriach zakrytych dla ludzkiego rozumu ale objawianym przez wiarę. W szczególności delektuje się niejako tajemnicą odwiecznego przeznaczenia nas przez Boga do świętości (Ef i Rz). Mówi o tym w dwóch rekolekcjach “Niebo na ziemi” i “Ostatnie rekolekcje”. Przez te teksty chce podkreślić inicjatywę Ojca w całym procesie naszego uświęcenia. Zbawczy plan Ojca zawiera takie aspekty jak:

– odwieczny wybór na to, by człowiek był święty i nieskalany przed Jego obliczem w miłości
– przeznaczenie do tego, by stać się uwielbieniem Jego Chwały,
– przeznaczenie na przybrane dzieci Boże
– przeznaczenie na to by stać się podobni do obrazu Jego Syna.

W traktacie “Niebo na ziemi” cytuje cały ustęp listu św. Pawła do Rzymian (8, 29-31) o odwiecznym przeznaczeniu i wyborze w Chrystusie, dodając komentarz:

“Tak, staliśmy się Jego przez Chrzest. To właśnie chce wyrazić św. Paweł w słowach: “Tych też powołał”. Tak, jesteśmy we­zwani, by otrzymać pieczęć Trójcy Przenajświętszej. W tej samej chwili, gdy według wyrażenia św. Piotra staliśmy się “uczestni­kami Bożej natury” (II Ptr l, 4), otrzymaliśmy również “za­czyn Jego bytu”. Następnie usprawiedliwił nas przez swe sakramenty, przez swoje bezpośrednie dotknięcia w chwilach skupienia w głębi na­szej duszy […]. Wreszcie chce On nas uwielbić i dlatego św. Paweł mówi: Dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości (Kol 1,12)”.

Mamy więc przeznaczenie, powołanie, usprawiedliwienie, uwielbienie. Bł. Elżbieta ofiaruje nam za św. Pawłem całą panoramę życia duchowego mocą Bożego przeznaczenia (Ef 1,4 i Ef 1,11).

Doświadczenie działania Syna. Bł. Elżbieta rozważa obecność i działanie Chrystusa niejako w dwóch odsłonach: Chrystus w misterium Trójcy i Chrystus w planie zbawczym Ojca, zwłaszcza na płaszczyźnie osobistego uświęcenia. W planie Bożym cały proces powołania człowieka od przeznaczenia po osiągnięcie wiecznej chwały dokonuje się w Chrystusie, jak to zostało przed chwilą przypomniane. Ze zrozumienia Kim Jest Syn Boży w życiu Trójcy Świętej i w zbawczym planie Ojca wynika dla Elżbiety konkretna postawa duchowa w jej procesie dochodzenia do Uwielbienia Chwały Trójcy.

Syn przebywa, jeśli tak wolno powiedzieć w samej istocie Ojca, albo na “łonie Ojca”. W traktacie “Niebo duszy” otrzymuje zaproszenie od Chrystusa do szukania go na “łonie Ojca”, w sobie. Od Niego uczy się słodkiej Tajemnicy zamieszkiwania Trójcy Świętej w duszy, objawienia mocy Eucharystii, czystej wiary i tajemnicy woli Ojca. I my powinniśmy znaleźć się tam, gdzie Syn. Zatem potrzebna jest jedność z Synem i dopiero razem z Synem możemy przebywać w samej istocie Ojca. Wyraża tę myśl w traktacie Niebo na ziemi: “A przecież wolą Jego jest, byśmy utwierdzili się w Nim, byśmy zamieszkali tam, gdzie On przebywa, w zjednoczeniu miłości, będąc niejako cieniem Jego samego”. Kontynuuje tę myśl w tym samym traktacie: “Słowo Boże wydaje ten roz­kaz, wyrażając przezeń swą wolę. “Trwajcie we mnie” nie przez kilka chwil, nie przez kilka przelotnych godzin, lecz trwajcie -w sposób ciągły, ustawicznie. “Trwajcie we mnie”, módlcie się we mnie, uwielbiajcie we mnie, miłujcie we mnie, cierpcie we mnie, pracujcie we mnie, działajcie we mnie. Pozostawajcie we mnie wobec wszystkich i wobec wszystkiego; zagłębiajcie się we mnie coraz bardziej. Tam rzeczywiście znajdziecie samotnię, do której Bóg pociąga duszę, by do niej przemawiać, jak śpiewał Prorok (por. Oz 2, 14)”.

Przez misterium Wcielenia i Paschy Syn realizuje zbawczy plan Ojca. Zjednoczenie z Trójcą Świętą wymaga nieustannego przychodzenia Słowa do duszy, nieustannego rodzenia. “Boże Narodzenie w Kar­melu jest niezrównane. Wieczorem poszłam do chóru i tam właśnie spędziłam całe moje czuwanie z Najświętszą Dziewi­cą w oczekiwaniu Boskiego Maleństwa, które tym razem miało się narodzić już nie w szopie, tylko w mojej duszy, w na­szych duszach, gdyż to jest Emmanuel, czyli »Bóg z nami”.

Opierając się na teologii trynitarnej Roysbroeca o pochodzeniu Słowa od Ojca. My również otrzymaliśmy “zaczyn bytu” Boga (Niebo, 9), jesteśmy obrazem Syna. Stąd myśl Elżbiety: “Uwielbieni jednak będziemy według stopnia naszego podobieństwa do obrazu Jego Boskiego Syna. Wpatrujmy się zatem w ten godny uwielbienia obraz, trwajmy nieustannie pod Jego promieniami, aby odbił się w nas. Podchodźmy do każdej rzeczy z taką po­stawa duszy, jaką by zachował nasz święty Mistrz. Wówczas zrealizujemy świętą wolę Boga, który “postanowił, aby… odno­wić wszystko w Chrystusie” (Ef l, 10)”.

Syn jest Mądrością Ojca a podczas swojej ziemskiej misji jest Mistrzem, stąd ona oczekuje od Niego umocnienia w wierze poprzez oświecenie Jego światłem i mądrością, tak, by wszystkie inne światły zanikły. W “Modlitwie do Trójcy Świętej” zwraca się także do Słowa: “Słowo Przedwieczne, Słowo mego Boga, chcę spędzić moje życie na słuchaniu Ciebie; chcę być w pełni pojętną, tak, aby się wszystkiego nauczyć od Ciebie. A potem przez wszystkie noce, wszystkie próżnie, wszystkie niemoce chcę zawsze być w Tobie i trwać w Twoim wielkim świetle. O, moja umiłowana Gwiazdo, zachowaj mnie, abym nie mogła już uchylić się spod Twojego promieniowania”.

Bł. Elżbieta przypomina także relację oblubieńczą, jaka istnieje pomiędzy Chrystusem a duszą. Wraz z komunikowaniem się Słowa duszy ona sama postępuje w świętości, zostaje przemieniona przez Jego miłość. “Tam, w duszy opowiadającej chwałę Jego, ustawił przybytek dla słońca. Słońce — to Słowo, to Oblubieniec. Jeżeli zastanie dusze moją opróżnioną ze wszystkiego, co nie jest miłością i chwałą Jego, wybierze ją na komnatę godową”.

W ostatnich miesiącach życia obecny jest z oczywistych względów aspekt działalności Chrystusa poprzez własne rany, dzięki czemu prowadzi On pokolenia ku blaskom Przenajświętszej Trójcy.

Chrystus działa w jej duszy za pośrednictwem sakramentów. Szczególne miejsce zajmuje tutaj Eucharystia. Z tej pobożności wypływa złożony przez nią ślub dziewictwa w wieku 14 lat i prawdopodobnie odczytanie powołania do Karmelu. Za najszczęśliwsze chwile spędzone w Karmelu uzna adorację Najświętszego Sakramentu.

Podczas lektury Ostatnich Rekolekcji nasuwa się nieodparty wniosek, że spełniły się w niej słowa św. Pawła: “żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Gal 2,20) użyte przez nią aż 22 razy w listach, medytacjach i poezji.

Doświadczenie działania Ducha Świętego. Jak w przypadku Syna, tak i w przypadku Ducha Świętego, ze zrozumienia Kim On jest wypływa zrozumienie i doświadczenie Jego działania w duszy. Duch jest jednością Ojca i Syna, stąd Elżbieta prosi Go o łaskę trwania w zjednoczeniu z Bogiem. Duch jest także Duchem Miłości, stąd prośba o napełnienie jej miłością, by ona ożywiała wszystkie akty jej życia.

Elżbieta skupia się głównie na wewnętrznym działaniu Ducha, który prowadzi przede wszystkim do wewnętrznego skupienia i zjednoczenia z Trójcą Świętą. Zauważa, że Duch objawił się w ogniu, co oznacza, że stanowi zasadę oczyszczenia i przemiany duszy. Ogień jest ulubionym symbolem mistyków. Jan od Krzyża jedno z głównych dzieł tytułuje “żywy płomień miłości”, wyjaśniając, że chodzi o Ducha Świętego. W traktacie “Niebo duszy” Modlitwie 7 daje tytuł: “Bóg nasz jest ogniem pochłaniającym”, co oznacza, że “wyniszcza i przemienia w siebie wszystko, czego dotknie. Dla dusz, które w głębi swego wnętrza ulegają działaniu tego ognia miłości, śmierć mistyczna, o jakiej wspo­mina św. Paweł, staje się bardzo prosta i słodka. Dusze takie myślą mniej o pracy nad wyniszczeniem i wyrzeczeniem się siebie, jakiej mają dokonać, lecz raczej usiłują pogrążyć się w ogni­sku miłości, w nich gorejącym, a mianowicie w Duchu Świętym”.

I jeszcze jeden aspekt niezwykle charakterystyczny dla duchowości Elżbiety zawarty w “Modlitwie do Trójcy Świętej”: “O, Ogniu trawiący, Duchu miłości, ‘zstąp na mnie’, aby w mej duszy dokonało się jakby nowe wcielenie Słowa, a ja stanę się przedłużeniem Jego człowieczeństwa”.

Duch Święty jest dla człowieka przewodnikiem w osiąganiu tych szczytów. Życie duchowe, do którego Duch prowadzi to życie pokoju, miłości i zjednoczenia z Trójcą Świętą. Można krótko streścić całe działanie Ducha Świętego w duszy: przemiana duchowa w Chrystusa.

Zjawiska nadzwyczajne

Intensywnemu życiu mistycznemu mogą towarzyszyć fenomeny mistyczne, także o charakterze somatycznym. Zgodnie z nauką całej mistycznej tradycji Kościoła w życiu duchowym najważniejsza jest otwartość na Boga a nie nadzwyczajne doświadczenia. Osoba prowadząca życie duchowe powinna posiadać odpowiednią wiedzę na ich temat. Elżbieta taką wiedzę posiada. Czerpie ją, jak się wydaje, przede wszystkim z pism św. Jana od Krzyża, chociaż wypowiada się w tej sprawie z wielką pewnością siebie, bez powoływania się na mistyczne autorytety.

Stosunek św. Jana od Krzyża do różnego rodzaju nadzwyczajności jest powszechnie znany. Można go krótko określić jako dystans i oderwanie. Nie jest to tylko kwestia specyficznego gustu św. Jana od Krzyża. Dystans dyktowany jest zrozumieniem samej istoty życia mistycznego. Zjawiska nadzwyczajne są jedynie czynnikiem drugorzędnym otrzymywanej łaski. Także w przypadku najbardziej autentycznych nadprzyrodzonych oświeceń i dotknięć Bożych postawa dystansu i oderwana w najmniejszych stopniu nie przeszkadza Bogu w udzielaniu się tą drogą. Przywiązanie natomiast pociąga za sobie wiele zła, o czym szeroko pisze Doktor Mistyczny.

Elżbieta wielokrotnie wspomina ekstazę mistyczną. Znajdujemy u niej w zasadzie dwa rodzaje twierdzeń: jedne pozytywne, drugie negatywne. “Oh! Rozpoznałam w tym te momenty wzniosłej ekstazy, do której Mistrz raczył mnie unosić tak często podczas tych rekolekcji i jeszcze potem. […]. Po tych ekstazach, tych wzniosłych zachwytach, podczas których dusza wszystko zapomina i widzi tylko swego Boga, jakże zwykła modlitwa wydaje się trudna i ciężka. Z jakim wysiłkiem trzeba pracować nad zebraniem wszystkich swych władz. Ile to kosztuje i jak wydaje się trudne”. Zauważmy jednak, że w tym wypadku ekstaza nie oznacza zawieszenia zmysłów zewnętrznych, ale zatopienie ducha w Bogu Trójcy. Elżbieta nie mówi o fenomenach mistycznych, ale o samej istocie mistycznej ekstazy.

Kiedy jednak ma na myśli ekstazę jako doświadczenie psychosomatyczne nigdy się nią nie zachwyca, ale nie żywi zazdrości, a przeciwnie.

Jak słusznie zauważa M. Philipon Bóg “każdemu wyznacza formę świętości dostosowaną do obowiązków jego stanu… Być świętym, to nie znaczy uganiać się za nadzwyczajnościami ani zdobywać się na czyny zadziwiające, lecz po prostu być wiernym swojemu codziennemu powołaniu z maksimum miłości”. Przykładem w tym względzie powinna być Maryja. Ona “nie przeżywała na ziemi ekstaz, nie miała widzenia uszczęśliwiającego, nie doświadczyła poznahjnia na sposób właściwy aniołom, żyła spokojnie w zażyłości z Trzema Boskimi Osobami, czystą wiarą”.