Salve Regina przeciw muzułmańskim mieczom
Historia karmelitów z Wadi ‘ain es-Siah kończy się tragicznie wraz z upadkiem królestwa krzyżowców w roku 1291.
Po utracie Jerozolimy przez chrześcijan sytuacja w Palestynie znacznie się pogorszyła. Również karmelici przeżywali ciężkie chwile. Jeden z wczesnych wykazów świętych Zakonu podaje, że wielu braci poniosło w tym czasie śmierć z rąk niewiernych. Papież Innocenty IV dodaje ponadto, iż “najazdy pogan spowodowały, że nasi umiłowani synowie, pustelnicy Matki Bożej z Góry Karmel, nie bez wielkich utrapień duchowych wyruszali na morze” (Bulla Paganorum incursus z 27 lipca 1247 r. B. Edwards, H. Clarke, The Rule of Saint Albert, Aylesford and Kensington 1973, s. 23). Wielkimi krokami zbliżały się tragiczne wydarzenia, które naoczny świadek, karmelitański pisarz, dokładnie opisał w swej kronice (Wilhelm z Sanvico, Chronica, wyd. G. Wessels, AOC 3/1914-16, rozdz. VIII). Dowiadujemy się z jego relacji, że po zdobyciu Akko saraceni udali się na Górę Karmel, gdzie zastali zakonników śpiewających antyfonę Salve Regina. Wymordowali ich wszystkich, a klasztor zniszczyli.
Najnowsze badania archeologiczne definitywnie potwierdziły grozę tamtych dni. Wydobyły na światło dzienne skupiska popiołu, spalone fragmenty zabudowań, zniekształconą przez ogień ceramikę, fragmenty muzułmańskich bomb zapalających – świadków gwałtownego i brutalnego męczeństwa. Rozważając tragiczną śmierć i migrację pustelników karmelitańskich z Ziemi Świętej do Europy ojciec Joachim Smet, historyk Zakonu, zauważa: “Pustelnicy, tak bardzo przecież oddani sprawie czuwania na modlitwie, na ziemi uświęconej śladami stóp Chrystusa, musieli mieć bardzo poważne powody, które przynagliły ich do wyjazdu. Jednakże niektórzy z nich postanowili pozostać na miejscu i stawić czoło wszystkiemu, co przyniesie przyszłość. Ale to, co wówczas wydawało się tak rozpaczliwym krokiem, ostatecznie okazało się błogosławieństwem. Nie po raz pierwszy i ostatni dążenie do stłumienia jakiegoś ideału doprowadziło do jego szerszego rozpowszechnienia. Drzewo gorczyczne z Karmelu miało rzucić swoje nasiona w podatny grunt Zachodniej Europy” (The Carmelites, s. 12). Do tej pięknej myśli ojca Smeta dodać można jedynie to, że wspomniane gorczyczne ziarna zawierały skryty w sobie potencjał maryjnej myśli, ducha i oddania.
Wiemy, że w pierwotnej wspólnocie Karmelu byli tacy, którzy zdecydowali się pozostać na wzgórzach pomimo śmiertelnego zagrożenia. Decyzję tę podjęli nie tylko ze względu na ślubowaną Chrystusowi wierność, ale również dla Maryi – Patronki i Matki Zakonu. W ich decyzji podziwiamy miłość wierną, która raz przyrzeczona Chrystusowi i Królowej Karmelu nie zmieniła się, chociaż tragicznie zmieniły się okoliczności życia. Dar kontemplacyjnego powołania postawili ponad własne życie, a oddali je Tej, na którą czekali ze śpiewem Salve Regina.