W lustrze naturalnego piękna Karmelu
Naturalne piękno pasma Karmelu od niepamiętnych czasów inspirowało wyobraźnię tych, którzy się zeń spotkali. Gdy prorok Izajasz wypowiadał błogosławieństwo nad krainą judzką, przyodział ją “chwałą Libanu, pięknem Karmelu i Saronu” (35, 2). Gdy autor Pieśni nad pieśniami wychwalał piękno swojej umiłowanej, wyznał: “Głowa twa wznosi się nad tobą jak Karmel” (7, 6). Gdy naród wybrany stracił swą polityczną niezależność i upadł moralnie oddając się bałwochwalstwu, ten jego smutny stan prorocy porównali do utraty naturalnego piękna przez Karmel, do jego całkowitego ogołocenia (Iz 33, 9). Takie zestawienie było całkowicie usprawiedliwione. Na wiosnę niewielkie polanki, winnice, gaje oliwne, głębokie jary i uskoki skalne Karmelu eksplodują kolorami kwiatów, świeżą zielenią traw, krzewów i drzew, które wspaniale współgrają z bielą wapiennych skał. Właśnie ze względu na te charakterystyczne cechy wzgórza otrzymały nazwę “karmel” – ogród, winnica.
Naturalny urok wzgórz czyni je miejscem o specyficznej atmosferze. Od pradawnych czasów Karmel był trudno dostępny dla ludzi i do pewnego stopnia pozostaje taki do dzisiaj. Głębokie doliny wyżłobione przez wodę w miękkim wapieniu, niemalże pionowo wyrastające z ziemi skały, uniemożliwiają łatwe przemieszczanie się. Jeszcze do niedawna, zanim człowiek – jak nieproszony gość – wdarł się ze swoją techniką w ciszę wzgórz, stanowiły wielką naturalną samotnię. W samotności zaś dokonują się rzeczy tajemne, ukryte przed ludzkim okiem.
Rzym podbił niegdyś Grecję militarnie, ta podbiła go swoją kulturą. Coś podobnego przydarzyło się pustelnikom tworzącym początki Zakonu. Biorąc w posiadanie samotne groty Karmelu, sami zostali przez niego podbici. Wzgórza zawładnęły ich wyobraźnią i sercami. Karmelici znaleźli tam dokładnie to, czego szukali: samotność, piękno i świętość. Piękno przyrody mówiło im dyskretnie o pięknie duszy, jakiego Bóg udziela. Udziela zaś wtedy, gdy dusza ukocha samotność, bo wówczas On do niej zstępuje.
Czyniąc Maryję swoją Panią i właścicielką pustelni, eremici odnosili do Niej wszystko to, co wzgórza miały w sobie najcenniejszego. Piękno, samotność, cisza i wyniosłość Karmelu, prowadzące ich dusze do kontemplacji Boga, opisywały wiernie tajemnice Jej życia i piękno Jej wnętrza. “Gdy Izajasz przepowiadał Wcielenie Chrystusa, – pisze jeden z wczesnych autorów – obiecał, że narodzi się On z Dziewicy, która posiądzie piękno Karmelu. Mówi więc Izajasz o tej Dziewicy: Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje także skacząc i wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Saronu (35, 1-2). Piękno Karmelu zostało Jej dane gdy osłoniła Ją Moc Najwyższego czyniąc płodną bez skazy” (Jan Baconthorp, cyt. za R. M. Valabek, Mary, Mather of Carmel, Roma 1988, tom I, s. 29).
Przyroda była lustrem, w którym odbijała się ich Pani. Głęboka samotność i cisza wzgórz przywoływały samotność i ciszę Nazaretu, gdzie do Jej serca zstępował Duch Ojca, rodząc w nim najpiękniejsze kwiaty cnót. Wyniosłość Karmelu, który góruje nad błękitem morza i otaczającymi go równinami, mówiła o Jej wyniesieniu ponad wszystkich ludzi, ponad ich grzech. Jedność tego, co u podnóża góry, z tym, do czego sięga jej szczyt, obrazowała tajemnicę łączenia się w Niej tego co boskie, z tym co ludzkie. Płodne winnice Karmelu przywoływały na myśl Chrystusa – owoc Jej płodnego i dziewiczego łona.
Góra Karmel rodzi rokrocznie świeże i piękne kwiaty. Karmel-Zakon, mistyczny ogród, wydaje na przestrzeni wieków wciąż nowe kwiaty świętości. Spośród nich, Maryja, pierwszy Kwiat Karmelu, jest najpiękniejsza. Do Niej zwracają się i wzdychają wszystkie inne. Od Niej otrzymują swój wdzięk. Ona jest wzorem, najdoskonalszym odblaskiem świętości Odwiecznego.
Ta naturalna symbolika przyrody była w Zakonie najstarszym sposobem mówienia o Maryi, a zwroty “Kwiat Karmelu” i “Płodna Winnica”, którymi pustelnicy zwracali się do swojej Pani, sięgają samych początków karmelitańskiej wspólnoty.