Matka dyskretnej obecności św. Rafała Kalinowskiego
Tradycja chrześcijańska odnosi często do Maryi słowa Księgi Mądrości: “Wyślij ją z niebios świętych, (…) by przy mnie będąc pracowała ze mną (…). Ona bowiem wie i rozumie wszystko, będzie mi mądrze przewodzić w mych czynach (…). I będą przyjemne dzieła moje (…) i stanę się godnym tronu mego ojca” (Mdr 9, 9-12). Chociaż natchniony Autor pisze o darze Bożej mądrości jego wypowiedź doskonale oddaje charakter obecności Matki Jezusa w życiu św. Rafała Kalinowskiego (1835-1907, w Zakonie Rafał od św. Józefa), któremu polski Karmel Terezjański zawdzięcza dzieło odnowy. Nie narzucając się ze swą miłością, przenikając dyskretnie wydarzenia codzienności, Maryja podąża śladami Świętego, by w szczególnie trudnych i decydujących chwilach jego życiowej misji powiedzieć mu z troską: “Zawsze jestem przy tobie”.
W cieniu Ostrej Bramy
Gdy dziecko traci wcześnie matkę, w jego sercu pozostaje pusta przestrzeń, której nie wypełni najczulsza nawet miłość innych członków rodziny. Nieraz potrzeba długich lat zmagań, aby przezwyciężyć takie zranienie i móc kochać innych miłością w pełni dojrzałą, wyrozumiałą i współczującą.
Józef Kalinowski nie znał swej matki. Zmarła, gdy miał zaledwie kilka dni. Mimo troski głęboko religijnej rodziny przeżywał boleśnie brak czułości, którą dać może jedynie jej serce. Nie wiemy, kto pierwszy podpowiedział małemu Józefowi, że potrzebę macierzyńskiej miłości zaspokoić może Matka Jezusa. Nie wykluczone, że Maryję odkrył sam, gdy podczas częstych wizyt w prowadzonym przez karmelitów bosych Sanktuarium Ostrobramskim w Wilnie, obok którego mieszkał, wpatrywał się w Jej twarz.
Subtelne przyciąganie Madonny, czczonej tutaj jako Matka Boża Miłosierdzia, znalazło podatny grunt w sercu młodego chłopca. Wtedy jeszcze nie wiedział, że kilka wieków przed nim, w podobnej sytuacji, prośby o miłość Maryi zanosiła przed Jej obrazem młoda Kastylijka, Teresa de Ahumada (św. Teresa z Avila), po stracie swej matki. Być może to ona wyprosiła Józefowi łaskę powołania do rodziny zakonnej, którą w XVI w. zreformowała. Zanim jednak przyszły Święty założy habit Karmelu Terezjańskiego przyjdzie mu zmierzyć się z wyzwaniami, jakich z pewnością się nie spodziewał. Obejmą one kryzys wiary, dramat przegranego powstania, wieloletnią katorgę i niełatwe szukanie swego miejsca w świecie.
Bóg powołując niektóre osoby do ważnych misji w Kościele dopuszcza w ich życiu wiele cierpienia. Ma ono uczynić ich ludźmi wielkiej świętości. Równocześnie jednak, zrodzona w takim cierpieniu miłość ma ubogacić skarbiec Kościoła, z którego czerpać będą niezliczone dusze. Cierpień w życiu św. Rafała nigdy więc nie brakowało. Z biegiem czasu uczył się przeżywać je coraz lepiej uświadamiając sobie, że był ktoś, kto mu w tym wydatnie pomagał. Jedno z jego ulubionych powiedzeń – “Maryja zawsze i we wszystkim”, które pojawi się w wieku duchowej dojrzałości, jest wynikiem głębokich maryjnych przemyśleń, podczas których odkrył, że na wszystkich etapach jego życia Maryja stała przy nim zawsze jako Matka dyskretnej obecności.
Wierny świadek codziennych zmagań
Pomimo licznych życiowych perypetii Józef Kalinowski nigdy nie stracił wiary w Boga. Jego osobiste wspomnienia świadczą jednak, że w czasie studiów w Wojskowej Akademii Inżynierskiej w Petersburgu przeżywał czas oziębłości i związany z nim kryzys życia sakramentalnego. Stan duchowej pustki i rodzący się gdzieś na dnie serca płomień tęsknoty za czymś, czego sam jeszcze nie potrafił określić, poznajemy z jego notatek. “Przejeżdżając pierwszy raz w Petersburgu przed kościołem św. Stanisława, – pisze – przyszła mi myśl zatrzymania się; ukląkłem, jak dzisiaj pamiętam, przy konfesjonale; na nieszczęście był pusty, w kościele nikogo nie było i płacz mnie niezrozumiały ogarnął. Tęsknota jakaś pochłaniała całą istotę” (Józef Kalinowski. Wspomnienia, wydał R. Bender, Lublin 1965, s. 34).
Okres długiego poszukiwania powrotnych dróg do zażyłości z Bogiem zakończy spowiedź uczyniona w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wybór dnia nie był przypadkowy. Swoje nawrócenie zawdzięczał Jej, gdyż odczuł Ją bardzo mocno przy sobie zanim jeszcze przyjął do serca Chrystusa. W tym trudnym czasie – wyzna – “szczególniej budziło się uczucie ufności w pośrednictwo Matki Najświętszej (…). Jak wszechmocnym [jest] wstawiennictwo Najświętszej Panny” (tamże, s. 55).
Świadomość, że ma nieustannie przy sobie Maryję okazała się kluczowa dla bolesnych doświadczeń zesłania. Wieloletnia katorga, nałożona na niego zamiast kary śmierci, okazała się “drogą przez mękę”, w czasie której wielu utraciło wiarę. Józef nie tylko ją zachował; pomagał wytrwać w niej innym. Jego listy do przyjaciół i rodziny z okresu zesłania pełne są wzmianek o maryjnym nabożeństwie, zawierzeniu, wciąż nowych odkryciach maryjnej opieki. Gdy powrócił do kraju, nie miał najmniejszej wątpliwości, komu to zawdzięcza. Udaje się do Częstochowy, by wypełnić ślub, który uczynił. “Nad ranem, jeszcze przed świtem, byłem w Częstochowie, gdzie bawiłem do południa, spędziwszy tam prawie cały czas na nabożeństwie i powierzchownym obejrzeniu Jasnej Góry. Tłumy ludu zalegały wnętrze osady klasztornej i zapełniały klasztor i kościół. Prawie z niebezpieczeństwem życia dotarłem do kaplicy Matki Boskiej, dla oddania Orędowniczce naszej hołdu (…)” (Listy, list nr 286, wydał Cz. Gil, Lublin 1978, tom I, cz. II, s. 127).
W czasie pobytu w Paryżu, jako wychowawca księcia Augusta Czartoryskiego, pogłębia swoją i jego maryjną formację. Często modlą się razem przed ołtarzem Maryi w katedrze “Notre-Dame” i odbywają pielgrzymkę do Lourdes, gdzie Józef prosi Ją o łaskę zgadzania się z wolą Bożą, szczególnie w odniesieniu do życiowego powołania. Maryja nie pozostawiła prośby bez odpowiedzi. Stawia na jego drodze matkę Ksawerę Czartoryską, karmelitankę bosą z krakowskiego klasztoru. Dzięki jej namowom wstępuje do Karmelu Terezjańskiego, który został mu przedstawiony jako Zakon o wielowiekowych maryjnych tradycjach. Po przywdzianiu karmelitańskiego habitu i przyjęciu nowego imienia – Rafał od św. Józefa – pisze do rodziny: “Błogosławiąc rękę Boga, która mię zaprowadziła pod gościnny dach synów Najświętszej Maryi Panny, nic mi nie pozostaje, jak poświęcić się Bogu bez zastrzeżeń i nieodłączanie się od Jezusa Chrystusa przez resztę moich dni (…)” (Listy, list nr 428, tom I, cz. II, s. 326).
Szkoła świętości
Obserwując życie błogosławionych i świętych, których Kościół wyniósł na ołtarze, dostrzegamy, że w okresie duchowej pełni niewiele mówią o sobie, o tym, co dokonuje się w ich sercach. Jeśli chcemy skraść coś dla siebie z tajemnic ich dojrzałości trzeba nam przyglądnąć się dziełom i pismom tych ludzi. Podobnie jest ze św. Rafałem.
Maryjne nabożeństwo świętego Karmelity płonęło w jego sercu zbyt wielkim płomieniem, by mogło się całkowicie ukryć. Uważny obserwator jego życia mógł nieustannie odnajdywać Maryję działającą poprzez swoje narzędzie. Św. Rafał sam zresztą nazywał Ją “Słońcem”, a klasztory karmelitańskie “świecznikami”, które świętością obyczajów lśnić powinny światłem Jej cnót (Cześć Matki Bożej w Karmelu Polskim, w: Księga pamiątkowa mariańska, Lwów-Warszawa 1905, tom I, ss. 404-405). Do świętości zakonnego życia nie tylko zachęcał jako przełożony czy wizytator karmelitańskich wspólnot. Cechą ludzi duchowo dojrzałych jest nauczanie przykładem. Tak też czynił maryjny apostolat nasz Święty. Maryja jest dla niego szkołą świętości, jest “(…) księgą, w której Słowo Przedwieczne, Chrystus Pan, czytać się daje światu” (Świętymi bądźcie! Konferencje i teksty ascetyczne, Kraków 1987, nr 8, 6).
Sumując postać św. Rafała dostrzec można następujące filary jego maryjnego życia i apostolstwa (Sz. Praśkiewicz, “Maryja zawsze i we wszystkim”. Duchowość maryjna św. Rafała Kalinowskiego, Kraków 1999, ss. 33-34). Najpierw nawrócenie, które dokonuje się dzięki wstawiennictwu Maryi. Ona doprowadza go do Chrystusa i Jego sakramentów. Następnie wstąpienie do Karmelu, Zakonu Maryi. Święty chce w ten sposób doskonalej służyć Chrystusowi i jedności Jego Kościoła. Dalej świadectwo życia wyrażające się w naśladowaniu Maryi. Pragnie on na tej drodze przekazać bogactwo i skuteczność zatwierdzonego przez Kościół maryjnego nabożeństwa. I wreszcie codzienna wierność charyzmatowi Zakonu Braci Bosych Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. Wyraża się ona w przyjmowaniu i wykonywaniu, na wzór Maryi, woli Bożej; kontemplowaniu i głoszeniu Słowa Bożego; wskazywaniu, poprzez kierownictwo duchowe, drogi “ad Jesum per Mariam – do Jezusa przez Maryję” (lub “ad Jesum cum Maria – do Jezusa z Maryją”); rozpowszechnianiu nabożeństwa szkaplerza karmelitańskiego, który – jako znak Maryi – uświęca naszą codzienność skierowując jej wydarzenia ku Chrystusowi.
Gdyby zapytać o maryjny testament Świętego, z pewnością mogły by nim być następujące jego słowa. “Czcić Najświętszą Dziewicę, oto najważniejsze i najgłówniejsze zadanie dla karmelitów i karmelitanek. Miłujemy Ją wtedy, gdy staramy się naśladować Jej cnoty, Jej pokorę, Jej trwanie w modlitwie; gdy pracujemy nad poprawą naszych błędów, aby być Jej poddanymi. Musimy stale ku Niej zwracać swój wzrok, ku Niej kierować nasze uczucia, pamiętać o Jej dobrodziejstwach i być Jej zawsze wiernymi” (tamże, s. 15).