Maryja Arnolda Bostiusza

Szczere oddanie synów i córek



Jak zatem Karmel ma odnieść się do tak niepojętego dar miłości, wybrania i patronatu z Jej strony? Bostiusz ma tylko jedną odpowiedź – oddać się na Jej służbę. Oznacza to podjęcie pracy na polu szczerej miłości, wiernego naśladowania i dobrowolnej zależności.

Najpierw szczera miłość. Bostiusz uświadamia wspólnocie Karmelu, że jej maryjne dziedzictwo i misja są wielkim darem. To nie Zakon wyświadcza łaskę Maryi służąc Jej. To Ona obdarowując go swoją uprzedzającą miłością wnosi w jego życie powiew świeżości i szczęścia. Pokorne przyjęcie tej prawdy rodzi zaufanie, a ono wiedzie do zażyłości. “Kochać Ją, jest najwyższą cnotą, być przez Nią kochanym, to największe szczęście (…). Wzywaj Ją więc z wytrwałością, zbliżaj się do tronu Jej łaski z zaufaniem. Nieustannie Ją pozdrawiaj, bo godna jest wszelkiej czci. Pragnie być ci pomocą, bardziej niż ty sam tego pragniesz. Czy nie jest tak, że odwdzięcza się miłością tym, którzy Ją kochają, a nawet wówczas, gdy Jej nie kochają, Ona kocha wciąż goręcej. Swą miłością wzbudza u ludzi miłość ku sobie” (tamże, 1536).

Takie odniesienie do Maryi umożliwia Jej realizację misji pośredniczki. Ona zawsze chce pomóc, daje łaskę, lecz jej skuteczność zależy od współpracy i otwarcia się człowieka. “Cokolwiek zamierzasz ofiarować Bogu, – wyjaśnia Bostiusz – nie zwlekaj, ale natychmiast zawierz to Jej rękom; wielkodusznie ujmie się Ona za swoim ukochanym bratem. Pokaż Jej swoje rany i swoją boleść, a Ona, z myślą o tobie, pokaże swemu Synowi, twemu sędziemu, swoje łono i piersi. Poleci cię wraz ze swymi zasługami, czyniąc to w sobie tylko właściwy sposób. Podobnie i Jezus pokaże Ojcu, z myślą o tobie, swój bok i rany. Nic nie będzie ci odmówione, jeśli takie znaki miłości przemówią w twoim imieniu” (tamże, 1537).

Miłość Karmelu, jeśli ma być szczera, wymaga też pamięci i konkretnych działań wieńczących dobre chęci. Potrzebuje też odpowiedniego klimatu, który z obcych sobie osób tworzy wspólnotę rodziny. “Postanów sobie być Jej dobrym bratem. Nigdy nie zapominaj o dobroci i miłości, które zawsze te same, zawsze mocne, wypływają z Jej serca. Zobacz, jak wielkich potrzeba ci ramion miłości wzajemnej, by Ją objąć, gdy chcesz odpowiedzieć miłością na Jej miłość. Najpiękniejsza w każdym aspekcie, z bezdenną i przeobfitą dobrocią, z nieopisanym wdziękiem, stała się cudem piękna przykuwającym spojrzenie wszystkich, gdyż najwytrawniejszy malarz wszechświata, zużył na nią wszystkie swoje kolory” (tamże, 1534).

Miłość ku Maryi przyjmuje realną postać w całkowitej zależności od Niej i naśladowaniu Jej; nie jakimś ogólnym lecz bardzo konkretnym, wzorowanym na Jej osobie. Maryja, a obok niej Eliasz, to dla Bostiusza dwie formy karmelitańskiego powołania. “Synami i braćmi świętych nie są ci, którzy zajmują ich miejsca, ani też złączeni z nimi więzami krwi; są nimi ci, którzy dobre chęci obracają w czyn (…). Tak więc ty, który jesteś synem świętej Maryi, ty, który jesteś potomkiem Eliasza, nie umniejszaj ich chwały i nie wyrządzaj szkody ich czci. Każdej godziny rozważaj słowa twojego świętego Ojca, które wyrażają sposób jego działania: Żyje Bóg, w obliczu którego stoję. A kiedy poczujesz, że twój umysł się rozproszył, zaniedbał się, pogrążył w podłych myślach, przywołaj go do porządku tym rozpamiętywaniem (…). Nie stawaj przed tak wyborną matką i siostrą w stanie zepsucia. Niech twe szlachetne zachowanie ukaże twoje korzenie. Przed wyjątkową godnością Maryi, naszej Królowej, wstydź się czynić rzeczy niegodne tak wielkiej siostry. Przeciwnie. Przez podobieństwo zachowania daj Jej konkretny znak twej jedności z Nią. I chociaż jest prawdą, że nikt nie dorównał Jej i nie dorówna w cnocie, wszyscy starajmy się kroczyć Jej śladami” (tamże, 1535-1536).

Zależność i naśladowanie nie mają racji bytu bez świadomości stałej obecności Maryi. Bostiusz zachęca więc, by ta pamięć towarzyszyła synom i córkom Karmelu w dzień i w nocy; podczas spacerów, pracy i rozmów; pośród radości, smutku i odpoczynku. Maryja ma zawsze zajmować pierwsze miejsce w “przedsionku ich pamięci”.