
o. Gabriel od św. Marii Magdaleny OCD
Trudności w odprawianiu modlitwy
1. Jakie są główne trudności spotykane na modlitwie?
Ponieważ modlitwa jest wzniesieniem umysłu do Boga, innymi słowy: polega na zajmowaniu się Nim myślą i uczuciem, trudności na modlitwie powstają z tego wszystkiego, co przeszkadza lub czyni trudniejszą tę podwójną pracę naszego umysłu. Odnośnie więc do poznania bywają roztargnienia, a w związku z uczuciem – oschłości.
2. Co rozumiemy przez “roztargnienie”?
Przez roztargnienie rozumiemy wtargnięcie na modlitwie myśli niezgodnych z ćwiczeniem, jakiemu się oddajemy. Myśli te przynaglają nas do zajmowania się innymi rzeczami. Ten szturm obcych myśli, a nawet przeciwnych skupieniu umysłu w Bogu może mieć miejsce w dwojaki sposób: dobrowolnie i niedobrowolnie. Między jednym a drugim sposobem wielka jednak zachodzi różnica.
3. Na czym polega roztargnienie dobrowolne?
Roztargnienie dobrowolne jest to świadome sprowadzenie lub też przyzwolenie na myśli odwracające nasz umysł od boskiego przedmiotu, którym był zajęty. Dusza dobrowolnie się rozpraszając, wstrzymuje lub co najmniej przerywa modlitwę. Jeśli to czyni bez dostatecznego powodu, dopuszcza się nadto nieuszanowania wobec Pana. Rozproszenie dobrowolne na modlitwie jest więc nie tyle trudnością, ile raczej niewiernością. Przeciwnie zaś, gdy nie przyzwalamy na niewłaściwe myśli nasuwające się umysłowi, roztargnienie nazywa się niedobrowolnym.
4. Jakie są przyczyny roztargnień niedobrowolnych?
Musimy stwierdzić podwójną przyczynę: pierwsza przygodna, druga naturalna. Pierwsza pochodzi z wrażeń odbieranych przez zmysły; drugą powodują wewnętrzne skłonności naszej natury, które samorzutnie wytwarzają w nas wyobrażenia i myśli. Zależnie więc od pochodzenia rozróżniamy roztargnienia zewnętrzne i roztargnienia wewnętrzne.
5. Czy można uniknąć roztargnień na modlitwie?
W dużej mierze zdołamy uniknąć roztargnień zewnętrznych przez czujną straż nad naszymi zmysłami, a przede wszystkim wybierając na modlitwę miejsca odosobnione, jak radzi nasz Pan Jezus Chrystus w świętej Ewangelii. Wiele roztargnień wzrokowych usuniemy trzymając oczy zamknięte lub mając je utkwione na jakimś pobożnym przedmiocie lub książce do rozmyślania. Natomiast o wiele trudniej jest uniknąć roztargnień wewnętrznych.
6. Skąd pochodzi ta specjalna trudność?
Szczególna trudność uniknięcia roztargnień wewnętrznych wypływa z nieopanowanych naturalnych skłonności, jakie tkwią wewnątrz naszej natury. Objawiają się one łatwo w powstawaniu wyobrażeń i myśli, mających związek z rzeczami, które kochamy lub których się obawiamy. Gdy uwaga nasza utkwiona jest na przedmiocie który rozważamy, ten świat wewnętrzny związany z tymi pobudliwymi skłonnościami jest mniej lub więcej uciszony, lecz skoro tylko słabnie natężenie uwagi, dąży by dać się we znaki. Wtedy w naszej świadomości zjawiają się myśli i wspomnienia, mogące być nawet bardzo sprzeczne z aktem modlitwy, której się właśnie oddajemy.
7. Czy można zapobiec roztargnieniom wewnętrznym?
Tak, istnieje środek, by przynajmniej do pewnego stopnia temu zaradzić, tak bezpośrednio jak pośrednio. Sposób bezpośredni odpierania roztargnień polega na skierowaniu uwagi z powrotem na rozważany pobożny przedmiot, lub po prostu na Boga aktem wiary i miłości. Taktyka pośrednia polega na pogłębieniu naszego życia wewnętrznego. Pogłębione życie duchowe zdobywa nową energię, która wzmacnia dążność naszego umysłu ku Bogu, przeciwstawiając się rozpraszającym nas skłonnościom naturalnym. Rozumie się, że podobnego wyniku nie osiągnie się bardzo szybko, lecz będzie on owocem dłuższego oddawania się życiu wewnętrznemu.
8. Czy roztargnienia wewnętrzne bywają niekiedy “nieuniknione”?
Tak, a to właśnie z powodu ich samorzutności. Zwłaszcza gdy dusza doznaje trudności w skupieniu uwagi, roztargnienia wewnętrzne mogą być bardzo natarczywe, przykre i nużące. Trudność skupienia się często bywa przypadkowa. Może również pochodzić z wrodzonego usposobienia, jak np. u pewnych bardzo ruchliwych temperamentów. Gdy jednak dusza doświadcza przykrości widząc się tak rozproszoną i czyni, co jest w jej mocy, by trwać skupioną w Bogu, te bolesne roztargnienia zamiast jej szkodzić, staną się narzędziem oczyszczenia moralnego i okazją do nadprzyrodzonej zasługi.
9. Co rozumiemy przez oschłość?
Oschłość jest to pozbawienie pociechy, której dusza częstokroć doznaje w życiu duchowym, zwłaszcza w pierwszym okresie po swym nawróceniu do życia doskonalszego. Dusza, uświadamiając sobie, że posiada intensywniejsze życie duchowe, doświadcza istotnie pewnej radości – albowiem jest prawem psychologicznym, że człowiek raduje się z posiadania wielkiego dobra. Intensywne życie duchowe nie polega jednak na doznawaniu tej pociechy i również jej nie wymaga. Równie dobrze może istnieć i rozwijać się, gdy jest pozbawione wszelkiej pociechy, albowiem prawdziwa pobożność polega jedynie na gotowości woli do służenia Bogu.
10. Czy oschłość jest czymś złym?
Jakość moralna oschłości zależy od przyczyny, która ją wywołała. Jeżeli pociecha znika w duszy, lecz w woli pozostaje postanowienie całkowitego oddania się Bogu, oschłość zamiast być złem, może być okazją do dobrego. Jeśli natomiast przeciwnie, oschłość wypływa z osłabienia woli, jest znakiem cofnięcia się w życiu duchowym.
11. Czy oschłości mogą być zawinione?
Z pewnością; są takie, których źródłem jest nasza niewierność. Ta zaś może być większą lub mniejszą. Dusza powołana przez Boga do życia wielkodusznego i umartwionego, która przez pewien tylko czas współpracuje z łaską, a potem staje się nieczuła i pozwala sobie na małe zadowolenia natury, nie jest już dalej wierna wezwaniu Pana, lecz traci swoją pierwotną gorliwość, a wola jej słabnie. Lecz więcej jeszcze niewierną jest dusza, która, popełniając z rozmysłem grzechy powszednie, popada w oziębłość. Jasnym jest, że taka dusza nie może już z całą siłą wyrażać Bogu swej miłości, dlatego właśnie, że tej mocy już nie posiada. Wpada więc w oschłość. Jedynym sposobem zaradzenia temu, jest poprawienie się przez powrót do pierwotnej wspaniałomyślności.
12. Czy są takie oschłości, których powstanie nie zależy od woli?
Bez wątpienia że są; często same okoliczności, w których rozwija się życie ludzkie, są okazją oschłości. Mogą one w nas sprawić pewne złe samopoczucie, pozbawiające nas wszelkiej pociechy w ćwiczeniach duchowych. Zmęczenie, niedomagania fizyczne i senność, przykre i pochłaniające nas zajęcia, małe starcia i nieporozumienia – to wszystko wywołuje w nas ociężałość, zdenerwowanie, przygnębienie. Z umysłu naszego, w tym przykrym stanie, znika wszelka cicha i pogodna radość. W oschłości tego rodzaju dusza musi się uzbroić w cierpliwość. Niech będzie przekonana, że znosząc to z miłości ku Bogu, składa Mu ofiarę bardzo miłą, stwierdzającą, że miłość jej jest prawdziwa.
13. Czy oschłość może również pochodzić od Boga?
Zapewne, nawet w wypadku co dopiero omawianym można stwierdzić, że jest spowodowana przez Boga, ponieważ wszystkie okoliczności życia są kierowane przez Opatrzność. Lecz często to pozbawienie pociechy, którego dusza doświadcza na modlitwie, jest bezpośrednim dziełem Boga, wtedy właśnie, gdy stawia duszę w niemożności rozmyślania z pomocą wyobraźni i ćwiczenia się, jak dawniej w aktach odczuwalnej miłości. Jest to zjawisko często spotykane u dusz wewnętrznych po pewnym czasie gorliwego oddawania się życiu modlitwy. Święty Jan od Krzyża naucza, że Pan doświadczając duszę tego rodzaju oschłością wzywa ją do uproszczonej formy modlitwy, którą nazywa początkami kontemplacji.
14. Co dusza ma czynić w czasie tej oschłości?
Dusza nie powinna usiłować dalej rozmyślać, jak to często zdaje się jej, że jest obowiązana. Przeciwnie, powinna po prostu opuścić medytację i usiłować spokojnie trwać w obecności Boga, w prostym wejrzeniu wiary zwracając na Niego swoją uwagę i pragnąc za wszelką cenę sprawić Mu przyjemność. Z wolna to wejrzenie wiary stanie się coraz łatwiejszym i bardziej miłosnym, a dusza z przykrego stanu oschłości przejdzie stopniowo do pełnego pokoju spoczynku w Bogu.
15. Jak dusza może poznać, że oschłość pochodzi od Boga?
Znakiem, że oschłość pochodzi od Boga, jest wytrwałość duszy w ćwiczeniu się w cnotach i modlitwie, mimo doznawanego wstrętu. Dusza mniej tu będzie miała powodzenia, ponieważ w takich warunkach o wiele trudniej ćwiczyć się w cnocie, lecz jej wysiłki stale powtarzane wskazują, że wola trwa niewzruszona. Podobna oschłość nie pochodzi więc z zawinionej słabości woli, lecz jest dziełem Boga.
16. Jaki cel ma Bóg zsyłając na dusze oschłość?
Bóg przez tę próbę pragnie ją wyzwolić od dziecinnego poddawania się uczuciowości, by ją przenieść w mocniejszą i czystszą sferę woli. Dusza nie znajdując już żadnego pokarmu dla swego życia duchowego w pięknych wyobrażeniach i słodkich wzruszeniach z dawnego czasu (gdy wszystko szło jej dobrze), widzi się zmuszoną całą wolą oddać się aktom wiary i miłości. A ponieważ takim jest upodobanie Boże, dzieło łaski łączy się tu z wysiłkiem duszy. Niewątpliwie, uczyni ona wielkie postępy w życiu duchowym. Oschłość zesłana przez Boga, oprócz tego iż doświadcza, stanowi dla duszy bardzo cenną łaskę, dzięki której dusza zamiast się zniechęcać, usiłuje wspaniałomyślnie z nią współdziałać.