Utrata ukochanej Pauliny
Przychodzi czas, aby pójść do szkoły. 3 października 1881 roku, w wieku ośmiu lat i dziewięciu miesięcy, Teresa Martin kieruje swoje kroki do opactwa benedyktynek, w dzielnicy Saint-Desir, gdzie odnajduje Celinę, zwaną “Nieustraszoną”. “Często słyszałam, że czas spędzony na pensji jest najlepszym i najmilszym okresem życia; tego nie można powiedzieć o mnie. Pięć lat, które tam spędziłam, to najsmutniejsze lata mego życia…” (A 22r).
Nieprzyzwyczajona do kontaktów (poza spotkaniami z rodziną Guérin), nasza uczennica odkrywa z pewnym niepokojem życie społeczne, w towarzystwie starszych od niej dziewcząt, które zazdroszczą jej (jest często pierwszą uczennicą w klasie), a czasami nawet prześladują ją. Teresa płacze potajemnie. Hałaśliwe i gwałtowne zabawy w czasie przerw wprawiają ją w konsternację: woli opowiadać historyjki, zajmować się młodszymi dziewczynkami, grzebać martwe ptaszki (A 37r). Nauczycielki uważają ją za spokojną, miłą, nieco skrupulatną, czasem smutną. Katechizm jest jej wielkim tryumfem.
Powroty do Buissonnets są wybuchami radości: potrzeba jej tej ciepłej atmosfery, by mogła się rozwijać. W czwartki wolne od lekcji bawi się z Celiną i swą kuzynką Marią, niespecjalnie jednak lubi tańczyć kadryle z kuzynkami Maudelonde u państwa Guérin. Woli czytać i wpatrywać się w obrazy. Zapala się do wielkich czynów francuskich bohaterek, w szczególności Joanny d’Arc. Przekonana jest, że sama także stworzona jest do chwały: chwały, która polegać będzie na tym, by “stać się wielką świętą” (A 32r).
Czeka ją nowa dramatyczna rozłąka: Paulina Martin właśnie postanowiła wstąpić do zakonu. Lata spędzone na pensji w klasztorze wizytek w Mans, u ciotki, siostry Marii Dozytei, sprawiły, że spontanicznie pomyślała o tym właśnie Zakonie, stworzonym przez świętych Franciszka Salezego i Joannę Chantal. Jednak, w czasie obchodów trzech-setnej rocznicy śmierci świętej Teresy z Avila (1882), uczestnicząc w Mszy świętej w kościele świętego Jakuba, Paulina nagle doznaje natchnienia: powołana jest do Karmelu. Karmel w Lisieux jest tuż obok. “Delikatna Perła”, jak nazywa ją ojciec, powiadamia całą rodzinę z wyjątkiem Teresy, która latem dowiaduje się o tym przypadkiem. “Miecz” przeszywa jej serce: utraci swą drugą mamę! “Ach! Czyż zdołam wypowiedzieć udrękę mego serca?… W jednej chwili pojęłam, czym jest życie; dotychczas nie wydawało mi się tak smutne, ale kiedy ukazało mi całą swoją rzeczywistość spostrzegłam, że jest nieustannym cierpieniem i rozłąką. Płakałam gorzkimi łzami…” (A 25v).
Paulina wyjaśni jej wówczas, czym jest życie w Karmelu. Dziewięcioletnie dziecko słucha z zapałem: to życie tylko z Jezusem, dla Jezusa samego, pociąga ją: “Poczułam, że Karmel jest tą pustynią, na którą i mnie Pan Bóg wzywa, bym się w niej ukryła… Przeświadczenie o tym było tak mocne, że usuwało z serca wszelką wątpliwość” (A 26r). Pewna jest Bożego wołania. Można byłoby zarzucić jej: chce dołączyć do utraconej mamy. Później, patrząc raz jeszcze na owe wydarzenia, Teresa powie stanowczo: “Chciałam pójść do Karmelu nie ze względu na Paulinę, ale dla samego Jezusa” (A 26r).
Powierza swój sekret Paulinie, a nawet przełożonej Karmelu, który powoli odkrywa. Matka Maria od świętego Gonzagi przyjmuje ją w rozmównicy, ale nie przyjmie postulantki w wieku lat dziewięciu. Musi poczekać aż do lat szesnastu. To nic! Teresa wie, ku czemu kieruje się jej życie.
W poniedziałek, 2 października 1882 roku, rodziny Martin i Guérin towarzyszą Paulinie na Mszę świętą. Potem ciężka brama Karmelu zamyka się: wszystkie dziewczęta płaczą, najbardziej Teresa. Na dodatek rozpoczyna się rok szkolny! Czwartkowe widzenia, podczas których cała rodzina idzie spotkać się z Paulina, są dla niej bardziej źródłem strapienia niż radości. Pod koniec przepisowej półgodziny pozostaje jej chwila, by porozmawiać z “mamusią”: dziecinna rozpacz i łzy.
W grudniu malej uczennicy przeszkadzają w nauce bóle głowy i bóle w różnych częściach ciała; jej charakter ulega perturbacjom. Odpowiada niegrzecznie Marii, która stała się jej trzecią matką. Kłóci się częściej z Celiną, która ma teraz czternaście lat i uważa ją za “nadmiernie płaczliwą”.