bp Guy Gaucher
Długa droga wyzwolenia
Śmierć matki jest dla czteroipółletniej Teresy takim szokiem, że trzeba jej będzie dziesięciu lat, by się zeń otrząsnąć. Na razie, wszystko, co mogła zrobić, to rzucić się w ramiona swej ulubionej starszej siostry Pauliny i powiedzieć jej: “Ty będziesz moją Mamusią!”. Właśnie dokonał się zwrot w jej życiu. “Jak szybko minęły owe słoneczne lata mego wczesnego dzieciństwa!” (A 11v).
W wieku pięćdziesięciu czterech lat, Ludwik Martin zostaje nagle sam z piątką nieletnich córek do wychowania. Cała jego przeszłość wrasta w Alençon. Jednakże więzy rodzinne kierują go ku odległemu o dziewięćdziesiąt kilometrów Lisieux. Państwo Guérin zadomowili się tam na dobre, i ich apteka świetnie prosperuje na placu świętego Piotra. Izydor jest tu znaną w katolickich kręgach osobistością. Jego żona Celina, łagodna i macierzyńska, wychowuje dwie córki, Joannę i Marię, i przekonana jest, że jej obowiązkiem jest pomóc szwagrowi.
Po wytężonych poszukiwaniach, Izydor Guérin pisze do Ludwika, że znalazł dom idealny dla rodzinnego gniazdka Martin, nieco na uboczu, blisko parku, na wzniesieniu. Piękna posiadłość z dużym ogrodem, otoczona murem, “Buissonnets”, jak nazwą ją panny Martin. Ojciec poddaje się i, dla dobra córek, zgadza opuścić przyjaciół. Sprzedaje zakład Koronki Alençon i, w listopadzie 1877 roku, rodzina osiedla się w nowym domu, o najem którego zostaje podpisana umowa.
Teresa przeżyje tu jedenaście lat. “Opuszczając Alençon, nie odczułam żadnej przykrości. Dzieci lubią zmianę, toteż z przyjemnością przybyłam do Lisieux” (A 13v). A przecież to głęboka zmiana w jej życiu. Przybywa w zimie i do małego miasteczka, liczącego 18600 mieszkańców. Miasteczka przemysłowego (manufaktury lnu, płótna, garbarnie, gorzelnie…), miasteczka średniowiecznego ze starymi domami z pruskim murem, w cieniu wspaniałej katedry świętego Piotra z XII-XIII wieku. Orkiestra 119 Regimentu Piechoty (1200 osób) daje czasami koncert w parku. Sytuacja ekonomiczna nie jest dobra: nędza i bezrobocie dotykają robotniczej ludności.
Mała Teresa nie rozumie jeszcze tych realiów. Oto nowy świat. Co za kontrast z domem w Alençon z Prefekturą naprzeciw, wychodzącym na ulicę pełną koni i wozów! Buissonnets to zamknięty ogród. Poza rodziną Guérin nie znają tu nikogo. Rodzina, pozbawiona swej dynamicznej cząstki, matki, skupi się wokół ojca, który żyć będzie ze swej renty, zajmować się będzie ogrodem, lekturą, medytacją i modlitwą w Belwederze, obszernym pomieszczeniu na ostatnim piętrze górującym nad miastem, spacerami z najmłodszą córeczką, czy łowieniem ryb wokół Lisieux: w Ouilly-le-Vicomte, Rocques, Hermival… Starsze córki, z pomocą kolejnych służących, zajmą się domem i wychowaniem najmłodszych: Celiny i Teresy.
Dużo później, Teresa napisze, że weszła wówczas w “drugi okres swojego istnienia, najboleśniejszy spośród wszystkich trzech” (A 13r), który trwać będzie aż do czternastego roku życia. Stwierdzi: “Po śmierci Mamusi moje usposobienie zmieniło się całkowicie; dotąd żywa nad miarę, skłonna do wynurzeń, stałam się nieśmiała i łagodna, zbyt przewrażliwiona. Wystarczało jedno spojrzenie, a zalewałam się łzami; by mnie zadowolić, trzeba było zupełnie mną się nie zajmować; nie mogłam znieść towarzystwa ludzi obcych, wesołość odzyskiwałam tylko w gronie rodzinnym…” (A 13r).
Wszystko będzie w miarę dobrze, dopóki otaczać ją będzie ciepło rodzinne. Teresa nie pójdzie do szkoły. Maria, a zwłaszcza Pauli-na, przekażą jej podstawy wiedzy z odpowiednią powagą i surowością. Najmłodsza nie jest rozpieszczana. Dba się o jej życie religijne: modlitwa, zajmująca tu szczególne miejsce, rano i wieczorem, odwiedzanie kościołów w czasie spacerów z ojcem. Liturgia wyznacza rytm życia: święta są dla “małej Królowej” prawdziwą radością.
Mało znaczących wydarzeń w tym zwyczajnym życiu, chyba tylko zachwyty dzieciństwa jakże wrażliwej dziewczynki: odkrycie morza w dzień spędzony w Trouville (8 sierpnia 1878), popołudnia w pełnych kwiatów normandzkich ogrodach, u boku ojca łowiącego ryby, zabawy z nieodłączną Celiną, starszą od niej o trzy i pół roku.
Komunia tej ostatniej, 13 maja 1880 roku, będzie także wydarzeniem dla małej siostrzyczki. “Zdawało mi się, że to ja mam przystąpić do pierwszej Komunii. Jestem przekonana, że sama również otrzymałam w tym dniu wielkie łaski i zaliczam go do najpiękniejszych w mym życiu…” (A 25 v). W istocie, Teresa odczuwa już wielki głód eucharystyczny i od tego momentu przygotowuje się do swojej pierwszej Komunii, która będzie miała miejsce dopiero za cztery lata. Jej pierwsza spowiedź wobec księdza Ducellier, w tym samym roku, będzie dla niej wielką radością. Tak bardzo utożsamia kapłana z Jezusem, że chciałaby powiedzieć spowiednikowi, że kocha go z całego serca! Udaje się jej to wyperswadować. W domu pozostaje nadal bardzo żywa, z całym swoim temperamentem: złości się na Wiktorię Pasquer, służącą, która próbuje się z nią droczyć; mała nazywają “smarkaczem”, odsłaniając w ten sposób swój charakter (A 16 r).
Jeden zadziwiający epizod w tym dziecięcym życiu: “widzenie prorocze” w pewien letni dzień (1879 lub 1880) “jakiegoś człowieka, ubranego zupełnie jak Tatuś, z głową okrytą czymś w rodzaju fartucha”, przechodzącego przez ogród i znikającego w zaroślach. Teresa dostrzegła go z okna wychodzącego na ogród z tyłu domu. Tymczasem Ludwik Martin jest w podróży w Alençon. By uspokoić dziecko, siostry i służąca przeszukują zarośla, na próżno. Wiele lat później, przypominając sobie to tajemnicze wydarzenie, Teresa dojrzy w nim zapowiedź choroby ukochanego ojca, wielkie doświadczenie jego życia.
Przywiązuje się do tego, który od śmierci matki okazuje jej nie tylko czułość ojcowską ale i macierzyńską. Boi się, że utraci i jego. Pokrewieństwo duchowe łączy to dziecko z “Patriarchą” Buissonnets, który potrafi wspaniale ożywiać rodzinne wieczory. Wystarczy jej spojrzeć na niego, by wiedzieć, jak się modlą święci. Będzie go zawsze darzyć wielkim szacunkiem.