Warunki skuteczności kierownictwa duchowego
Kiedy zaś kierownictwo dotyczyło osób indywidualnych i łączyło się z sakramentem pokuty, św. Rafał stawiał wobec tegoż kierownictwa szczególnie wysokie wymagania. Poza oczywistymi kwalifikacjami (cechami) w dziedzinie wiedzy teologicznej, duchowego urobienia i nadprzyrodzonej roztropności, wymagał bardzo rygorystycznie daleko posuniętej dyskrecji. Pisze na ten temat m.in. do Marii Ksawery Czartoryskiej: “Spowiednik na zewnątrz sądu swego wydawać nie może, bez narażenia się na poruszenie przedmiotu spowiedzi”.
Potrzeba dyskrecji wymagana jest nie tylko w stosunku do poszczególnych osób, lecz także w odniesieniu do pewnej grupy, jaką stanowi społeczność danego zgromadzenia. Chodzi nie tylko o niebezpieczeństwo pewnego naruszenia sigillum sacramentale.Pojawia się nadto problem: jak daleko kierownik duchowy może sięgać poza wewnętrzny zakres?
Jest oczywiste, że ponieważ właściwym terenem spowiednika jako kierownika duchowego jest zakres wewnętrzny (forum internum), dlatego nie może on (w tym samym stopniu) posiadać takiego samego prawa w zakresie zewnętrznym (forum externum). Jest on w tym drugim zakresie z wielu powodów niezmiernie ograniczony w swoim działaniu.
W przypadku gdyby z jakichś niezwykle ważnych powodów kierownik duchowy był przekonany o konieczności ingerowania w zakresie zewnętrznym, wówczas obowiązany jest on tak działać, aby nie przekroczyć swoich kompetencji. Musi on być zawsze świadomy tego, że zobowiązany jest w sumieniu respektować wyraźną granicę pomiędzy zakresem wewnętrznym a zewnętrznym. Przede wszystkim nie wolno mu ingerować w zakres zewnętrzny w oparciu o konfesjonał, lecz tylko na podstawie swoich obserwacji, spotykając się w inny sposób z osobami przez siebie kierowanymi. Jeśli zaś chodziłoby o konieczność ingerowania w sprawy wspólnoty klasztornej, to tylko o tyle, o ile to bezpośrednio dotyczyłoby spraw życia wewnętrznego, jak np. zapewnienie wymaganych warunków modlitwy w klasztorze. Jednakże i w tym wypadku nie może on ingerować osobiście, lecz tylko poprzez przełożonego.
Szczególnym przykładem właściwego rozróżnienia forum internum et externum w sakramentalnej praktyce pokuty i kierownictwa duchowego jest wypowiedź Rafała Kalinowskiego w liście do m. Mieczysławy Marii Wyczyńskiej, przełożonej w Krakowie: “Co zaś do samej Siostrzyczki, jedynie głos zgromadzenia lub wyraźnie wyrobiony sąd Przewielebnej Matki i Wielebnej Matki Mistrzyni mogą służyć za wskazówkę, gdyż tu chodzi o oparcie sądu na spostrzeganiu, czy w czasie próby okazały się cechy odpowiadające życiu w zakonie; ani ja, ani w ogóle nikt z osób zewnątrz życia klasztornego zostających, nie mogą nic o tym orzekać, skutkiem zupełnej nieświadomości rzeczy”.
Obok dyskrecji i właściwego rozgraniczenia zakresu wewnętrznego od zewnętrznego, charakterystyczną cechą kierownictwa duchowego o. Rafała była troska, aby kierowane przez niego osoby dążyły do duchowej dojrzałości. Był on przeciwnikiem takich postaw niektórych duchowych przewodników, którzy zbyt niewolniczo prowadzą swoich penitentów na drogach życia duchowego. Jakkolwiek Święty nie był pobłażliwym spowiednikiem i kierownikiem, to jednak nie gubił się w szczegółach drugorzędnych. Kształtując duchową dojrzałość dusz poddających się jego kierownictwu, był zdecydowanym przeciwnikiem tzw. duchowego infantylizmu.
Kiedy więc mowa o dojrzałym kierownictwie duchowym warto przytoczyć szczególnie charakterystyczną wypowiedź Świętego w tym względzie. Nawiązując do słów Chrystusa: “Przyjaciółmi moimi jesteście, jeżeli spełniacie wszystko com wam przykazał” (J 15, 14), tak pisze do jednej z sióstr zakonnych: “To odnosi się do wszystkich, według warunków stanu, w jakim ktokolwiek się znajduje: komu pokuta − niech czyni pokutę, komu walka − niech walczy, komu męczeństwo − niech znosi męczeństwo, itd. − nie zbaczając ani na prawo, ani na lewo, ze spojrzeniem utkwionym zawsze w niebo, skąd przychodzi pomoc i dokąd trzeba bezustannie dążyć, bez względu na piękność naszej własnej brzydoty, która chciałaby olśnić naszą duszę bardziej, niż my sami chcemy być olśnieni pięknością niebieską. − Ten ostatni punkt jest tym, co pozwala nam «modlić się i ufać» − aby znaleźć się pomiędzy tymi, którzy mają szczęście nie chcieć znać czegoś innego, jak tylko wolę Bożą, to znaczy: wypełniać wiernie to, co jest do wypełnienia, nie w innym usposobieniu umysłu i w innych warunkach, lecz właśnie w tych usposobieniach i w tych warunkach, które są w obecnej chwili, i w których Bóg chce nas widzieć działających, aby mógł nam powiedzieć: «Vos amici mei estis»”.