Rozmowa z o. Andrzejem Ruszałą, karmelitą bosym, pisarzem i wykładowcą z zakresu życia duchowego i duchowości karmelitańskiej.
Towarzyszenie duchowe budzi nieraz wiele pytań i wątpliwości. Dlatego poprosiliśmy o. Andrzeja Ruszałę OCD, aby odpowiedział na kilka najczęściej pojawiających się pytań związanych z tą problematyką.
Na czym polega kierownictwo duchowe?
Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele przypomina, że “podobało się Bogu uświęcić i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wykluczeniem wszelkiej wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich lud, który by Go poznawał w prawdzie i zbożnie Mu służył” (KK 9). W tej perspektywie trzeba też patrzeć na kierownictwo duchowe jako na jeden z przejawów tej wzajemnej współzależności w drodze ku zbawieniu i troski Kościoła o świętość człowieka, o pełnię życia z Bogiem oraz o wierność w pełnieniu Jego woli zgodnie z osobistym powołaniem każdego. W tym wypadku troska Kościoła przejawia się poprzez posługę kierownika duchowego, który staje na naszej drodze jako pomoc w codziennej wierności Bogu i wzrastaniu ku świętości.
Czy każdy powinien mieć kierownika duchowego?
Na pewno korzystanie z pomocy kierownika duchowego jest rzeczą bardzo pomocną. Mówi się często, że nikt nie jest dobrym sędzią w swoich własnych sprawach. Stąd też obecność kogoś, kto z zewnątrz popatrzy na nasze życie, służąc radą, zachętą, pomocą w duchowym rozeznaniu – po to, byśmy mogli wiernie iść w naszym życiu za tym, czego oczekuje od nas Bóg – jest czymś bardzo pożytecznym.
Nie można jednak mówić o bezwzględnej konieczności posiadania kierownika duchowego, np. pod groźbą utraty zbawienia. Tradycja chrześcijańska i teologia, przy wielkim szacunku, jaki żywi do praktyki duchowego kierownictwa, rozumianego w sensie ścisłym, uważa je jednak za środek w pewnym sensie drugorzędny, jeśli chodzi o nasze zbawienie, w porównaniu z takimi środkami jak np. sakramenty czy modlitwa. Zdarza się przecież, że niektóre osoby są postawione w sytuacji, w której nie jest im dana możliwość regularnego korzystania z kierownictwa duchowego, np. misjonarze. Ich jednak Bóg prowadzi swoimi drogami posługując się tymi fundamentalnymi środkami: sakramentami, modlitwą. Pewne elementy kierownictwa duchowego pełnią też osoby, z którymi spotykamy się na co dzień, np. rodzice wobec swych dzieci, małżonek wobec współmałżonka, przełożeni wobec powierzonych sobie osób.
Nie zmienia to jednak faktu, że w normalnych warunkach posługa kierownictwa duchowego, rozumianego w sensie ścisłym, jest pożyteczna na każdym etapie naszego życia duchowego. Szczególnie pomocna i wskazana okazuje się w pewnych przełomowych okresach życia, takich jak np. wybór drogi życiowej, podejmowanie ważnych decyzji, czy też w okresach szczególniejszych trudności w życiu duchowym, oczyszczeń oraz łask mistycznych, udzielanych przez Boga. Wtedy światły kierownik duchowy okazuje się wielką pomocą we właściwej ocenie przeżyć i w trwaniu w wierności Bogu w trudnych doświadczeniach, które są przecież udziałem każdego z nas.
Jak szukać kierownika duchowego?
Przy szukaniu kierownika duchowego wydaje się ważnym, aby mieć właściwą świadomość tego, czym jest kierownictwo duchowe. Nie wystarczy, że dana osoba prosi o kierownictwo tylko po to, by znaleźć kogoś, kto by jej towarzyszył w problemach, przeżywanych trudnościach czy w jakiś sposób wypełniał jej pustkę, jeśli nie ma u niej mocnego i uczciwego pragnienia duchowego wzrostu i rzeczywistej przemiany życia osobistego, rodzinnego, zawodowego i przezwyciężania tego wszystkiego, co blokuje ją na Boga. Celem kierownictwa jest bowiem integralny wzrost osoby, jej nawrócenie i wyzwolenie z grzechu i jego skutków. Szukając odpowiedniego kierownika, trzeba mieć to na uwadze. Tylko wtedy kierownictwo będzie rzeczywiście pomocne.
Nie ma złotej reguły na znalezienie właściwego kierownika, choć ważne jest znalezienie właściwego kierownika. Św. Jan od Krzyża stwierdza w tym względzie: “dusza pragnąca postępować w skupieniu i doskonałości, musi bardzo uważać, w czyje ręce się oddaje. Jaki bowiem jest mistrz, taki będzie i uczeń; jaki ojciec, taki będzie i syn” (Żywy płomień miłości 3,30). O właściwego kierownika trzeba się przede wszystkim gorąco modlić. Życie św. Teresy od Jezusa czy św. Siostry Faustyny pokazuje, że ten trud poszukiwań może trwać nawet całymi latami, ale wtedy na pewno Pan dopomaga nam innymi sposobami.
Przy wyborze kierownika trzeba zwracać uwagę na jego doświadczenie duchowe i rzetelną wiedzę w zakresie życia duchowego. Ta wiedza okazuje się szczególnie ważna w przypadku osób, którym Bóg udziela daru kontemplacji i innych szczególnych łask mistycznych. A to wcale nie jest taką rzadkością. Dzięki tej wiedzy kierownik, nawet jeśli sam nie doświadcza takich łask, będzie w stanie w sposób bezpieczny poprowadzić taką osobę, chroniąc ją jednocześnie od licznych zagrożeń, jakie się pojawiają na tej drodze.
Przy wyborze kierownika należy też unikać kierowania się faktem, że dana osoba jest powszechnie znana np. jako autor książek. Dar słowa pisanego i dar osobistego prowadzenia w kierownictwie duchowym nie zawsze muszą iść w parze. Trzeba raczej prosić Boga, by dał nam spotkać taką osobę, może zupełnie nieznaną dla ogółu, którą On sam postawi na naszej drodze. Często sakrament pojednania, z którego korzysta się u stałego spowiednika, staje się miejscem, w którym odkrywamy pragnienie korzystania u tej osoby również z kierownictwa duchowego. Odradzałbym zwracanie się z prośbą o kierownictwo duchowe do zupełnie nieznanej osoby, np. podczas pierwszej spowiedzi. Decyzja na korzystanie z kierownictwa u danej osoby powinna być przynajmniej wstępnie i ogólnie rozeznana przez proszącego.
Czy kierownik duchowy musi spełniać jakieś wymagania? Jakie?
Powinien on pomóc osobie w jej drodze do świętości, do rozpoznawania woli Bożej i wierności Bogu w konkretach codziennego życia. Jego zadaniem jest zatem pomóc osobie poznać Jezusa i Jego Ewangelię oraz naśladować Go w tym stanie życia, do jakiego została ona powołana. Głównym kierownikiem naszego życia powinien być jednak zawsze sam Duch Święty. Kierownik duchowy winien więc pomagać nam otwierać się na Niego, nieustannie prosić o światło odnośnie rozpoznania, czego Bóg oczekuje od osoby, która powierza się jego kierownictwu. Jego zadaniem jest też pomoc w rozpoznawaniu podstawowych wad i mechanizmów, które blokują człowieka na działanie łaski.
To wszystko wymaga od niego znajomości Boga i Jego dróg oraz znajomości człowieka, przede wszystkim w świetle Bożego objawienia. Ponadto sama natura duchowego kierownictwa wymaga też od kierownika pewnych ludzkich przymiotów, jak otwartość, dyskrecja, cierpliwość, a także – ponieważ kierownictwo duchowe jest przejawem pasterskiej troski Kościoła o poszczególne osoby – miłości pasterskiej wobec prowadzonej osoby, modlitwy i ofiary podejmowanej w jej intencji.
Czego wymaga kierownictwo duchowe od osoby korzystającej z niego?
Przede wszystkim wymagane są właściwe motywacje w poddaniu się kierownictwu duchowemu. Czasem zdarza się, że osoba prosi o kierownictwo niby szczerze i spontanicznie, nie zdając sobie jednak sprawy z ukrytych, podświadomych motywacji tej decyzji. Czasem może to być wzgląd na środowisko, w którym żyje, poprzez które czuje się trochę “przymuszana”, by w jego oczach nie wydawać się osobą mało uduchowioną i gorliwą. Mogą też być przypadki posiadania kierownika, zwłaszcza takiego, który jest “w modzie”, nawet ze zwykłej próżności. Stąd rodzą się częste niepokoje i zazdrości.
Inne niewłaściwe, często podświadome motywacje, odbiegające od właściwego celu kierownictwa duchowego, to chęć bycia jedynie wysłuchanym przez kogoś, kto okaże zrozumienie i aprobatę, pragnienie emocjonalnego oparcia w problemach czy trudnościach przeżywanych w rodzinie, wspólnocie, w zniechęceniach. Tego rodzaju motywacje w korzystaniu z kierownictwa pojawiają się często u osób, które wcale nie szukają w sposób zdecydowany doskonałości chrześcijańskiej, lecz przywiązane są do własnej woli, szukając jedynie kogoś, kto zadowoli ich gusty i kaprysy.
W przeciwieństwie do tego właściwa i pożyteczna współpraca w kierownictwie duchowym wymaga pewnych konkretnych postaw, z których jako istotne można wymienić:
– Duch wiary. Wyraża się on w świadomości, że kierownictwo duchowe nie jest zwykłym, ludzkim spotkaniem, lecz spotkaniem z osobą, która pełni w imieniu Boga i Kościoła swoją posługę. Potrzeba w związku z tym wiary, że Bóg udziela tej osobie szczególnych łask dla prowadzenia danego chrześcijanina do świętości. Stąd też ważne jest, by osoba kierowana przyjmowała osobę i słowa kierownika w duchu wiary, jako przedstawiciela Boga, który przez niego pragnie nas prowadzić.
– Otwartość i szczerość. W tym nadprzyrodzonym klimacie spotkanie zwykle łatwo staje się spontaniczne i szczere. Osoba kierowana powinna starać się z otwartym sercem, szczerze i prosto przedstawić swą własną sytuację, zarówno gdy wydaje się jej pozytywna, jak i negatywna, bolesna. Z zaufaniem trzeba przedstawić swe wnętrze z całą jego rzeczywistością przeszłą i obecną, zarówno tą upokarzającą nas, jak i podnoszącą na duchu. Tylko wtedy kierownik duchowy, znając do głębi sytuację obecną osoby kierowanej i to, co w przeszłości miało na nią wpływ, będzie w stanie wyrobić sobie właściwy sąd o osobie i jej sytuacji po to, by we właściwy sposób dopomóc w rozwoju wszystkich, udzielonych jej łask oraz wierności Bogu w jej konkretnym życiu.
– Aktywna współpraca. Postawa spontanicznej i szczerej otwartości wobec kierownika powinna być dopełniona przez równie szczere pragnienie przemiany życia i dążenia do świętości. Jeżeli w dialogu kierownictwa duchowego zostaje wspólnie odkryta wola Boża, a więc to, czego On oczekuje od danej osoby, ważne jest, by ta osoba z uległością starała się iść za tym. Kierownictwo duchowe ma bowiem sens jedynie wtedy, gdy istnieje szczere pragnienie współpracy z tym, kogo uważa się za “przedstawiciela Boga” i pełnienia tego, co rozpozna się jako wolę Bożą. Bardziej przy tym trzeba być posłusznym nie tyle kierownikowi duchowemu, ile rozpoznanej woli Bożej.
Czy powinno się zmieniać kierownika duchowego? A jeśli tak, to kiedy, by taka decyzja nie była zwykłą ucieczką od trudnych sytuacji?
Pomijając przypadki obiektywnej konieczności zmiany kierownika duchowego ze względu na np. ciężką i trwałą jego chorobę, śmierć czy zmianę miejsca zamieszkania, przy zmianie kierownika należy zachować ostrożność i nie podejmować zbyt szybko decyzji. Nawet brak – jak mi się wydaje – odpowiednich kwalifikacji kierownika nie powinien być wystarczającym motywem dla szukania nowego kierownika, chyba że nie ma żadnej nadziei na to, by dotychczasowy kierownik mógł dojrzeć w swej posłudze. Należy wystrzegać się zbyt lekkiego i szybkiego zmieniania kierowników duchowych, ponieważ w ten sposób łatwo może się w nas pojawić postawa nieufności i zastrzeżeń wobec każdego nowego kierownika. Tego rodzaju postawy stają się potem trudne do przezwyciężenia. Należy też wystrzegać się swoistej “turystyki duchowej”, zmieniając często kierowników i duchowości, które oni – np. jako osoby zakonne – reprezentują, pod pozorem szukania tej najwłaściwszej dla siebie.
Korzystanie z posługi tego samego kierownika wcale nie oznacza, że nie można konsultować się z innymi. Należało by jednak przedłożyć własnemu kierownikowi zdania innych, niekoniecznie wymieniając ich z imienia, aby zachować jeden kierunek swego życia duchowego.
Oczywiście może być i tak, że zmiana kierownika okaże się konieczna, np. gdy po pewnym czasie jasnym stanie się, iż uczyniony wybór kierownika okazał się niewłaściwy i brak będzie uzasadnionej nadziei, że powstałe trudności zostaną przezwyciężone. Również sam kierownik duchowy widząc, że nie jest w stanie skutecznie posługiwać danej osobie, po dojrzałym namyśle może jej zaproponować zmianę kierownika czy nawet zaproponować kogoś, o kim przypuszcza, że w danym przypadku mógłby być bardziej pomocny. Ostateczny wybór jednak zawsze należy do zainteresowanej osoby.
Czy kierownikiem duchowym i spowiednikiem powinna być jedna i ta sama osoba?
Zasadniczo posługa sakramentem pojednania i posługa kierownictwa duchowego mogą istnieć obok siebie i niekoniecznie muszą być sprawowane przez tę samą osobę kapłana. Co więcej, tradycja chrześcijańska zna przypadki kierownictwa duchowego prowadzonego owocnie przez nie-kapłanów czy osoby świeckie. Wystarczy wspomnieć ojców pustyni, którzy powszechnie uważani są za “ekspertów” w dziedzinie życia duchowego, a którzy najczęściej nie byli kapłanami. To samo dotyczy posługi tzw. “starca” w chrześcijaństwie wschodnim. Można też przytoczyć przykłady wielu kobiet: św. Katarzynę ze Sieny, św. Teresę z Avili czy w bliższych nam czasach Martę Robin. Wszystkie one z pożytkiem pomagały w rozeznawaniu i duchowej drodze wielu osób. Sakramenty inicjacji chrześcijańskiej dają uczestnictwo w powszechnym, proroczym i królewskim kapłaństwie Chrystusa, co przy odpowiednim wykształceniu osoby świeckiej, a zwłaszcza jej uległości Duchowi Świętemu i odpowiednich darach od Niego otrzymanych sprawia, że mogą one z pożytkiem pomagać innym na drogach duchowego życia.
Osoba kapłana, jako kierownika duchowego, ma jednak swe znaczenie ze względu na wewnętrzny związek, jaki istnieje pomiędzy sakramentem pojednania a ukierunkowanym na rozwój świętości kierownictwem duchowym. Otwarcie i szczerość konieczne w sakramencie pojednania ułatwiają wielu otwarcie i szczerość wobec tej samej osoby w innych sprawach, wchodzących już bardziej w zakres kierownictwa duchowego. Nie bez znaczenia jest również włączenie naszych zmagań, wewnętrznych walk, przeżywanych pokus, pragnień, lęków w łaskę związaną z sakramentem pojednania.
Czy z kierownictwem duchowym łączą się jakieś zagrożenia?
Z kierownictwem mogą łączyć się pewne zagrożenia, wynikłe przede wszystkim z niewłaściwego rozumienia jego natury. Mogą z tego wyniknąć niewłaściwe oczekiwania ze strony osoby kierowanej, jak również zbytnie nieraz przecenianie ludzkich tylko metod w kierownictwie duchowym. O niektórych niewłaściwych motywacjach osób proszących o kierownictwo duchowe już mówiłem wcześniej. Natomiast od kierownika duchowego wymagana jest jasna świadomość tego, że celem kierownictwa jest wzrost w świętości, a więc rzeczywistość ostatecznie nadprzyrodzona, teologalna, co niekoniecznie musi się pokrywać z szukaniem dobrego samopoczucia i ogólnej ludzkiej harmonii. Wydaje się, że jednym z niebezpieczeństw w tym względzie – zwłaszcza w dzisiejszych czasach, naznaczonych rozwojem nauk psychologicznych – jest traktowanie kierownictwa duchowego jako formy psychoterapii, posługując się przy tym właściwymi jej metodami. Jakkolwiek człowiek jest jednością psycho-fizyczno-duchową i sfera psychiki ma pewien wpływ na ducha, to jednak ze strony kierownika duchowego potrzebna jest daleko idąca ostrożność, by nie wpaść w pokusę sądzenia, że metodami psychoterapeutycznymi osiągnie się świętość czy choćby w pełni uzdrowi się zranienia, za którymi stoi ludzki grzech. Grzech jest rzeczywistością teologiczną i ostatecznie może być przezwyciężony tylko przez Jezusa, Jego śmierć i zmartwychwstanie oraz Ducha Świętego, posłanego po Zmartwychwstaniu do serc wierzących, a nie przez takie czy inne techniki.
Nie jest dobrze, gdy kierownik duchowy traktuje swą posługę bardziej jak psychoterapię, ponieważ miesza się wówczas w sposób istotny płaszczyzny oddziaływania, a ponadto wytwarza się wtedy zazwyczaj nieco inny typ relacji względem osoby kierowanej. W przypadku relacji kierownictwa, kierownik powinien być jak najbardziej “przezroczysty”, by cała uwaga i ufność osoby kierowanej ześrodkowała się ostatecznie na Bogu, który jest źródłem świętości. Natomiast w przypadku relacji terapeutycznej, terapeuta zwykle staje się o wiele mniej “przezroczysty” – w sensie bycia podstawowym, a czasem nawet jedynym punktem odniesienia i oczekiwań osoby, korzystającej z jego pomocy.
Nie oznacza to oczywiście, że powinno się stronić od tego rodzaju pomocy. Jeżeli kierownik duchowy widzi duże problemy emocjonalno-psychiczne, które znacznie utrudniają przynajmniej minimalne poznanie siebie i otwarcie się na Boga, może zachęcić daną osobę do skorzystania z pomocy psychologicznej. Ważne jest jednak, by wskazana osoba posiadała chrześcijańską wizję człowieka, ponieważ od przyjętej przez nią antropologii zależeć będą też proponowane środki terapeutyczne.
Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym, 8/2002