Jak wiemy, promień światła, wpadając do pomieszczenia, gdzie nie napotyka na żaden opór, powoduje ciemność. Co się jednak dzieje, gdy to światło Boże napotyka przeszkody? Święty mówi o tym przywołując w poemacie „Noc ciemna” ogień, ogarniający świeży kawałek drewna.
Ogień ogarniający takie drewno najpierw zaczyna je osuszać, więc woda znajdująca się w nim zaczyna skwierczeć, parować i z sykiem wyciekać. Ogień ogarniający pień, czyni go czarnym, brzydkim, zaczyna wydzielać swąd. W marę, jak zaczyna go osuszać, usuwając z niego wszelkie nieczystości i brud, rozpala je, czyni pięknym, jak sam ogień, zamienia w siebie. Z drzewa pozostaje jedynie ciężar i rozmiar, a wszystkie inne właściwości i czynności przejmuje od ognia: jest suche, więc osusza; gorące, więc ogrzewa; jasne, więc oświeca.
Zatem, jeśli chcemy upodobnić się do Boga, być jak On, dojść do zjednoczenia z Nim, musimy zgodzić się na bolesny proces oczyszczenia, musimy pozwolić Mu się po prostu przemienić.
br. Tomasz Kozioł OCD