Ogień Ducha Miłości
Teresa określa swą ofiarę jako “całopalenie”. Słowo kryje w sobie obraz trawiącego ognia. Karmelitanka zna całopalne ofiary Starego Testamentu, lecz sama zwraca się do “Ognia” z Zesłania Ducha Świętego (w jej czasach, uroczystość Trójcy Świętej zamykała oktawę świąt Zesłania Ducha Świętego), do Ognia duchowego, Ognia Bożej Miłości, którym plonie “trawiona bez przerwy”, aż do pełnego “przemienienia w sam Ogień”. Kilka miesięcy wcześniej, w swym wierszu “Żyć Miłością” (P 17), Teresa podkreśliła ten aspekt działania Ducha Świętego w niej: “Duch Miłości ogarnia mnie swym Ogniem”.
Ofiarując się Miłości Miłosiernej, Teresa wydaje się na nowo działaniu Ognia Ducha, zanurza się w strumieniach Miłości Trójcy Świętej, które obmyły ją w dniu chrztu świętego. Znamienne, że święta, w sposób zupełnie dla siebie nietypowy, podpisuje swój akt Ofiarowania się poprzedzając imię zakonne imionami otrzymanymi na chrzcie: “Maria Franciszka Teresa”. Zanurzyć się świadomie w ogniu Ducha Miłości, otworzyć się bez granic na Życie Chrystusa w nas, to ostatnia konsekwencja jej chrztu i naszego chrztu.
Inny wymowny gest: odtąd nosić będzie na sercu swą Ewangelię, formułę swoich ślubów zakonnych i tekst Ofiarowania (oryginał jest mocno przyniszczony!): chrzest chrześcijanina, profesja zakonna i Ofiarowanie się Miłości zostają w ten sposób symbolicznie zjednoczone.
Jako “ofiara”, pragnie być bezbronną wobec Ognia Ducha Miłości i tego wtargnięcia Boga, którego nic nie powinno hamować. Teresa ofiaruje się błagając Pana, by “trawił ją bez przerwy”, by wylał na nią bezmierne strumienie zamkniętej w Nim czułości. Jak strumień. Lub jak ocean, który zalewa muszelkę, wypełnia ją, wciąga w nieskończoność.