Ofiarowanie się Miłości Miłosiernej

Męczeństwo Miłości



Teresa wypowiada wówczas swego rodzaju ślub ubóstwa duchowego: “Pod wieczór życia stanę przed Tobą z pustymi rękoma, bo nie proszę Cię, Panie, byś liczył moje uczynki”. Już kilka lat temu odkryta, że wszelkie nasze “staranie” jest niedoskonałe i “skalane”: dobre intencje i egoistyczne pobudki nierzadko mylą się ze sobą… Lecz, przede wszystkim, Teresa kierowana jest przez silną wolę (“Chcę… Nie chcę wcale…”) oddania hołdu zbawczej Miłości Chrystusa. Nie ona przygotuje swój tron i swą koronę: Jezus będzie jej jedynym “Tronem” i jej jedyną “Koroną”. Wszelka pochwała zwracać się będzie ku “Tobie, o mój Umiłowany!…”.

Teresa oddaje się jako “ofiara”. To słowo kojarzy się na ogół z sytuacją, gdy ktoś cierpi niesłusznie, niesprawiedliwie, nie z własnej woli, pod wpływem jakiejś zewnętrznej, niechcianej siły. Z braku lepszego określenia, młoda kontemplatyczka używa określenia swej epoki, nadając mu jednak sens mistyczny, sens miłości. Ale czy chodzi o “niechcianą siłę”? Och! Jakże Teresa przyzywa ją całą swoją mocą i oddaje jej całą swoją wolność, aby Miłość “wzięła w posiadanie jej duszę”. Oddana jak Maryja i, za jej przykładem (to Maryi właśnie powierza swe ofiarowanie, prosząc by Ona je przedstawiła), ofiaruje się, by zalały ją “strumienie nieskończonej Czułości” i stać się “męczennicą” Bożego w niej działania, któremu darowany będzie każdy ruch jej istoty.

Jeżeli jest tu jakaś niesprawiedliwość, to chyba tylko dysproporcja pomiędzy naszą “niemocą”, naszą “słabością” i, z drugiej strony, wspaniałością przebaczenia i działania Boga. Taka niesprawiedliwość, takie skazanie się na ofiarę, jest dla Teresy przedmiotem wszelkiego pragnienia: “O mój Jezu! niech ja stanę się tą szczęśliwą ofiarą…”.

I tak Teresa dochodzi do kluczowego punktu swego ofiarowania się. Rzuca się w ramiona nieskończonej Czułości, która urzeczywistni jej marzenie świętości: “Aby żyć w akcie doskonałej Miłości, ofiaruję się…”. “Doskonała Miłość” – Teresa marzy tylko o tym: “wypełnić doskonale Twoją Wolę”, “świętość”. I wszystko to “w jednym akcie…”. Jednym jedynym. Nieprzerwanym! Od rana do wieczora, od wieczora do rana, poprzez noc. “Żyć Miłością!” (P 17). “Śpię, lecz serce moje czuwa”. Teresa daje bowiem swemu sercu misję “ponawiania tego ofiarowania się za każdym uderzeniem”. Jej serce będzie jej przedstawicielem. Tak w każdej chwili będzie czuwać, włączona w Serce Jezusa, które pragnie, o “jak bardzo”, nas kochać. To będzie jej “męczeństwo Miłości”.