Mała droga św. Teresy

o. Jerzy Gogola OCD

Problem nazwy



“Droga” na polu duchowości dotyczy procesu uświęcenia, dokonującego się w czasie ziemskiego życia wierzącego i wskazuje na potrzebę dążenia do określonego celu. Chrześcijanin powołany jest do przebywania drogi od niebytu do pełni bytu, od sytuacji śmierci do sytuacji życia w całej pełni, od sytuacji wrogości względem Boga do sytuacji zjednoczenia przemieniającego w miłości. Taki jest cel jego duchowej drogi. Cały proces uświęcenia zmierza ku temu, by świętość Boga, otrzymana na chrzcie świętym, stała się świętością człowieka do tego stopnia, by go przemieniła zarówno wewnętrznie, jak i w jego sposobie bycia. Jakikolwiek przymiotnik czy inny określnik, postawiony przy rzeczowniku “droga”, dotyczy z natury rzeczy sposobu dochodzenia do chrześcijańskiej pełni i bliżej go określa.

Doskonałość jest jedna w swej istocie i polega na osiągnięciu wysokiego stopnia miłości. W jego osiąganiu nikt nie ma ulgowej taryfy.

Wychodząc od ogólnych prawideł rozwoju życia duchowego, można uniknąć już na początku wielu nieporozumień dotyczących przymiotnika “mała”, postawionego przy “drodze” Teresy z Lisieux.

Przedmiotem niniejszego wykładu jest “droga” do świętości, przy której ona zechciała postawić kilka przymiotników, a jednym z nich jest “mała”.

Pełna nazwa sposobu osiągnięcia wzniosłej świętości przez Teresę w przyjętej powszechnie wersji brzmi: “Mała droga dziecięctwa duchowego”. Kościół w sposób oficjalny przyjął tę doktrynę. Według niemal jednoznacznej interpretacji terezjologów tak rozbudowana formuła nie jest błędna. Należy jednak poczynić niektóre uwagi w tym względzie:

1. Wyrażenie “mała droga dziecięctwa duchowego” nie wyszło spod pióra św. Teresy, co nie znaczy, że nie należy do niej. Po raz pierwszy pojawia się ono zanotowane w Novissima verba pod datą 12 lipca 1897 roku, które zebrała m. Agnieszka od Jezusa, dopiero w wydaniu siódmym Dziejów duszy z 1907 roku. Pojawia się jako sekret Teresy, przez długi czas noszony przez nią w sercu.

2. Rozpoczynanie studium małej drogi od obrazu dziecka jest kuszące i instynktownie każe sięgać do tekstu Mateusza: “Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (18,3). Ten werset uważany przez wielu studiujących doktrynę Teresy za podstawowy nie jest nigdy cytowany przez Teresę ani w Autobiografii, ani w listach. Ceną, jaką się płaci za łatwość przekazywania doktryny przez obraz jest danie się zwieść tej łatwości, zaniedbując wniknięcie w głąb doktryny. Przeglądając literaturę, jaka powstała w minionych dziesięcioleciach na ten temat, zdajemy sobie sprawę, jak to się sprawdza, jak istotnie trudno jest oprzeć się sugestywnemu obrazowi dziecka i do końca odczytać myśl Teresy. Z ust Teresy podczas ostatniej choroby wychodziły stwierdzenia typu: “to nie to”, “ciągle się mylą”, a były to słowa kierowane nawet do jej rodzonych sióstr, które znały ją lepiej od innych.

Kiedy pewnego dnia Maria zapytała ją: “…jesteś więc dzieckiem?”, zrobiła poważną minę i odpowiedziała: “Tak, ale… dzieckiem, które jest starcem”.

Lucien-Marie daje tytuł jednemu ze swych artykułów: “dziecięctwo połączone z dojrzałością” i cytuje słowa Piusa XII do arcybiskupa Lisieux, że “Dziecięctwo duchowe odróżnia od naturalnego to, że cechuje je dojrzałość w nadprzyrodzonym osądzie, inspirowanym przez wewnętrznego Mistrza: Nie bądźcie dziećmi w swoim myśleniu, lecz bądźcie jak niemowlęta, gdy chodzi o rzeczy złe” (1 Kor 14,20). M. Agnieszka również przestrzega przed rozumieniem dziecięctwa Teresy w ścisłym znaczeniu. Jeżeli Teresa posługuje się terminem “dziecięctwo”, to jedynie w tym celu, by użyć pewnej analogii i być lepiej rozumianą. Warto tutaj mocno podkreślić fakt, że najpierw było odkrycie małej drogi, a dopiero później poszukiwanie środka wyrazu dla jej przekazania. Obraz dziecka i jego specyficznych cech służy do zobrazowania pewnych typowych postaw człowieka, idącego małą drogą, ale nie wyraża całej doktryny.

A. Combes zauważa, że tekst Mt 18,3 znajduje się dopiero w poezji z 21 października 1895 roku, w strofie 9. Jednakże trzeba zauważyć, że strofa ta stanowi całość liczącą 33 strofy, z których każda zawiera jakieś wspomnienie ewangeliczne, jakąś szczególną relację Teresy i Jezusa, jej Umiłowanego. Niektóre z tych strof wyśpiewują wspaniałość stanu Oblubienicy przemienionej wewnętrznie przez zjednoczenie eucharystyczne, np. strofa 20, stąd nic nie upoważnia nas do wyrwania z kontekstu tej jednej strofy nawiązującej do Mt 18,3, by dopatrywać się doktryny o dziecięctwie duchowym. Teresa mówi tam, że i ona oczekuje czułości Jezusa, że Jego obecność sprawi, iż będzie mogła praktykować cnoty malutkich. Z poezji wcale nie da się wyciągnąć wniosku, że Teresa bardziej czuła się dzieckiem Ojca niebieskiego niż Oblubienicą Chrystusa, może raczej łatwiej byłoby wywnioskować coś przeciwnego.

3. “Małość” odniesiona do drogi jest czymś innym, niż “małość” odnoszona do Teresy. Będąc najmłodsza z rodzeństwa w naturalny sposób mówiła o sobie jako o “małej Teresie”. Mnożyła diminutywy w rodzaju, “mały kwiatek”, “mała perełka” (Dd, 355), “mała królewna”, “mała mrówka”, “mały promyk słońca”, “ziarenko piasku” (Dd 341. 342). Sam nagłówek rękopisu A brzmi: “Wiosenne dzieje białego kwiatuszka”. To słownictwo przenosi nawet na innych. O 24 letniej Celinie powie “mała kropla rosy”. Wobec mnóstwa tego rodzaju terminologii, przy powierzchownej lekturze, łatwo osądzić wszystko jako infantylne. Tymczasem, równolegle do tego słownictwa znajdziemy terminy wyrażające wielkość i wzniosłość. Gdy Teresa miała dziesięć lat Maria powiedziała jej pewnego dnia, że Bóg zamiast dać jej poznać cierpienie “powinien nieść ją zawsze na ramionach jak małe dziecko”. Tymczasem Teresa już nazajutrz sprzeciwia się tej dziecięcej perspektywie, czując jak jej serce płonie miłością, i jest pewna, że zachowane są dla niej liczne krzyże. A po łasce Bożego Narodzenia 1886 roku Teresa czuje się umocniona przez Jezusa, odważna, uzbrojona i od owej chwili szła od zwycięstwa do zwycięstwa, idąc krokami olbrzyma.

W roku następnym napisze: “Zawsze serce moje zwracało się ku temu co wielkie, co piękne; w tym zaś okresie pojawiło się u mnie niezwykłe pragnienie wiedzy” (Dd 113).

Teresa pisze dalej o swojej wielkiej przemianie której dokonał Bóg, a nie są to bynajmniej sprawy infantylne, myśli płytkie i dziecinne:

“«Przechodząc koło mnie Jezus spostrzegł, że nadszedł czas, by mnie umiłował; zawarł ze mną przymierze i stałam się Jego… rozciągnął na mnie swój płaszcz, przyodział mnie suknią haftowaną, dał mi naszyjniki i bezcenne ozdoby… żywił mnie mąką najczystszą, miodem i oliwą w obfitości. Stałam się więc piękną w jego oczach i dał mi moc królowej»!…” (Dd 113).

Już w roku 1887 jest przekonana, że otrzymuje łaski porównywalne z łaskami otrzymywanymi przez wielkich świętych (por. Dd 116).

Mała, bo czternastoletnia Teresa, otrzymuje głębokie zrozumienie Bożej miłości.

“Ach! gdyby tak uczeni, poświęcający całe życie na zdobywanie wiedzy, przyszli mnie zapytać, byliby niewątpliwie zdumieni, widząc jak czternastoletnie dziecko pojmuje tajemnice doskonałości, tajemnice, których cała ich wiedza nie jest w stanie odkryć, bo aby je posiąść trzeba być ubogim w duchu!…” (Dd 117).

Po wstąpieniu do Karmelu, od 1888 do 1894 roku, Teresa pisze do Celiny 20 listów i zachwyca się w nich tym, co w chrześcijaństwie jest największe i najwznioślejsze; zamieszcza m.in. urywek Modlitwy duszy rozmiłowanej w Bogu św. Jana od Krzyża: “Wszystko jest moje”. Ale to jeszcze nie wszystko, w 1895 roku Teresa poświęca się Miłości Miłosiernej Boga, by sam Bóg stał się jej świętością.

Wszelka interpretacja małej drogi, która pomniejszałaby duchowo, moralnie czy fizycznie Teresę, traktowała jako pójście łatwiejszą drogą, czy dobrą dla ludzi przeciętnych i letnich w życiu duchowym, jest nie do przyjęcia, gdyż jest fałszywa.

Jest jednak coś w małej drodze, co każe jej sięgać do analogii dziecięctwa.