Proces oczyszczenia z grzechu
Św. Rafał Kalinowski nie zatrzymuje się jednak tylko nad opisem grzechu i jego skutków w życiu chrześcijanina, lecz podaje również wskazówki odnośnie procesu przezwyciężania grzechu i jego negatywnych konsekwencji.
Boża miłość źródłem przezwyciężenia grzechu
Przede wszystkim zauważa, że źródłem pragnienia i wewnętrznej siły do podjęcia trudu walki z grzechem jest osobiste doświadczenie Bożej miłości. Jedynie ona jest w stanie dokonać głębokiej przemiany myślenia i postępowania człowieka, a więc tego, co określamy mianem nawrócenia. Św. Rafał stwierdza wyraźnie, że “żądze i popędy [człowieka] mają swoje granice, nie ma ich miłość Boga. Ona człowiekowi drogę zachodzi, potyka go po jego niedobrych ścieżkach i przypomina mu to, co on zapomniał, powtarza w sercu dawne jego obietnice, opowiada mu długo o pierwszej wierze, o pierwszej miłości, o z niczym nie zrównanej niewinności, którą przez chrzest św. odzyskał […]. Człowiek zwyciężony miłością wieczną i jakby ze snu ciężkiego przebudzony, przypomina sobie obietnice na chrzcie świętym dane, podnosi ku niebu oczy, staje po raz drugi przed obliczem Pańskim i […] mówi: […] wyrzekam się powtórnie ducha ciemności i spraw jego, i pychy jego na zawsze, bo na zawsze pragnę już przy Tobie, Ojcze, pozostać. Na chrzcie św. wszystko to wprawdzie obiecałem Tobie, lecz zapomniałem obietnicy mojej”. Widzimy tu jednocześnie jak proces odwrócenia się od grzechu i zwrócenia ku Bogu jest jednocześnie świadomym przeżywaniem łaski chrztu św. i zobowiązań z nim związanych.
Współpraca człowieka
Pierwszym skutkiem tej łaski w świadomym życiu chrześcijańskim, a jednocześnie środkiem do wzrostu w niej i do umocnienia w dobru jest wstręt do grzechu, czyli ostatecznie – jak pisze nasz Święty – unikanie “wszystkiego, co stanowić może uchylenie się od najmniejszego dobra… W miarę rozbratu ze złem następuje przymierze z dobrem”. Skrucha połączona z uznaniem i wyznaniem grzechów oraz z wiarą w Boże miłosierdzie jest tym, co otwiera człowieka na zbawcze dzieło Chrystusa, które objawia się w przebaczeniu i oczyszczeniu serca ludzkiego. Z prawdziwą skruchą ściśle związane jest mocne postanowienie poprawy. Jest ono według św. Rafała “kamieniem probierczym prawdziwej skruchy”. Święty wyjaśnia jednocześnie, że “sięga ono dalej niż sama boleść tylko i smutek z popełnionej winy i piętnuje grzech nienawiścią większą, rozciągając ją na przyszłość z mocną wolą do podobnej winy nie wracać i nią Boga nie obrażać”.
Powyższe stwierdzenia pozwalają zauważyć, że dla naszego Świętego program skutecznej walki z grzechem i jego skutkami idzie po linii dogłębnego aktualizowania w życiu warunków koniecznych do przeżycia owocnej spowiedzi sakramentalnej. Ponieważ jednak w procesie oczyszczenia serca nie chodzi tylko o unikanie konkretnych aktów grzechu, lecz o oczyszczenie wszelkich nieuporządkowanych skłonności, które – jeśli człowiek za nimi idzie – prowadzą do grzechu, zatem zarówno uznanie własnej grzeszności, żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy powinno rozciągnąć się również na wspomniane skłonności, które jawią się jako istotny obszar walki z grzechem. Za ważną pomoc w trudzie oczyszczania serca św. Rafał uznaje codzienny rachunek sumienia, który nie powinien ograniczać się jedynie do wyraźnych aktów grzechu, lecz dotyczyć również najgłębszych i pierwszych poruszeń serca, pojawiających się pokus, a także gorliwości w modlitwie i innych praktykach życia duchowego oraz umartwieniach. Pozostawia po sobie propozycję takiego rachunku sumienia, spisanego w autografie na ośmiu stronach, w którym widoczna jest ta tendencja do poznania i przezwyciężania samych korzeni grzechu.
Priorytet łaski w dziele oczyszczenia
Mówiąc o konieczności wysiłku człowieka w dziele przezwyciężania grzechu i jego skutków nie można jednak zapominać, że dzieło to nie tylko w swym punkcie wyjścia, a więc w sakramencie chrztu, a potem w świadomej decyzji nawrócenia, wypływającej z doświadczenia Bożej miłości, lecz w całym swym dalszym przebiegu jest przede wszystkim dziełem łaski. Święty Rafał, mimo częstego akcentowania, zwłaszcza w swych konferencjach ascetycznych, wymiaru wysiłku człowieka, jest tego doskonale świadomy. W jednej z takich konferencji, wygłoszonej pod koniec swego życia stwierdza bowiem: “nasamprzód Zbawca serce [człowieka] oczyszcza, następnie uzdrawia i porządkuje, później wzmacnia, ozdabia, na koniec […] weń wstępuje i wejście doń za sobą zamyka”. A zatem sam Bóg jest głównym zaangażowanym w dzieło oczyszczenia i uświęcenia człowieka, na wszystkich etapach tego procesu. Faktem jest, że w początkowych etapach procesu oczyszczenia psychologicznie człowiek bardziej uświadamia sobie własny wysiłek w tym dziele, niemniej jednak wtedy, gdy dzieło to się dokona, z całą jasnością zdaje sobie sprawę z tego, że Bóg przez cały czas był pierwszym zaangażowanym w jego realizację.
Z listów o. Rafała Kalinowskiego, pisanych już w ostatnich latach jego życia, wiemy, jak bardzo wrażliwy był właśnie na ten aspekt walki z grzechem, jakim jest sięganie do jego najgłębszych korzeni. Opisuje nękające go wyrzuty sumienia i żal z powodu zapewne mimowolnych uchybień i poruszeń, jak upodobanie w sobie czy w innym dobru stworzonym, a nie w Bogu, czy też z pochłonięcia zajęciami, które odbierało mu ciszę modlitwy. Często, nawet kilka razy w tygodniu korzysta z sakramentu pojednania. W jednym z listów do o. Wacława Nowakowskiego wyznaje: “niegodność ma własna coraz bardziej mi serce kole”. Nie wydaje się, aby przyczyną tego stanu rzeczy były chorobliwe skrupuły, świadectwa osób, które go dobrze znały, przedstawiają go jako człowieka bardzo zrównoważonego i pogodnego, a nawet pełnego humoru. Raczej należy sądzić, że głębokie poczucie własnej grzeszności, jakiemu daje wyraz o. Rafał w ostatnich latach swego życia, związane jest z jego świętością, charakteryzującą się przenikliwością spojrzenia, które w Bożym świetle dogłębnie poznaje zło grzechu i jasno dostrzega najmniejszą skazę we własnej duszy. Tak właśnie odbierali ludzie, którzy znali o. Rafała, poczucie niegodności i słabości, jakiego on doświadczał i jakie wyrażał na zewnątrz. Daje również temu wyraz wspomniany o. Wacław Nowakowski, kapucyn, od wielu lat dobrze znający o. Rafała, mówiąc o nim: “on taki święty, bo uznający nicość swoją”.