List 82: do Ludwiki Młockiej, Usole, 5/17.I.1867
Widzę potrzebę pisania, pragnę się z Wami podzielić złą czy dobrą nowiną, wspomnień boję się poruszać, o przyszłości mówić nie umiem, a teraźniejszość musi być zero, albo wyraz urojony, tylko w matematyce, z wielką ostrożnością używany; jakże radzić w podobnym położeniu, kiedy nawet i Wy, coście radzić powinni, zawzięliście się na nas. Jak nas moralnie nie będziecie wspierać, sami sobie rady nie damy i marnie zginiemy. Skrapiajcie więc nas rosą dobroczynną pamięci.
(…) Do listów swoich proszę jakąkolwiek małą pamiątkę przyłożyć, obrazek, medaliczek, kwiatek. choć szczyptę ziemi, prosiłbym o powietrza rodzinnego trochę, jeśliby możebna była rzecz. Coś najdrobniejszego, ażeby tylko od Was. (…) W napadzie duchowości, nie chcąc zbyt się przywiązywać do rzeczy doczesnych, pozbawiłem się wielu pamiątek; pobudka była dobra i czynu nie żałuję, ale w obecnej chwili jestem tego przekonania, że nawet i zmysły potrzebują pokarmu dla odświeżenia myśli i ogrzania serca i trzeba im niewinny ten datek składać, nie naruszając w niczym, a nawet spotężniając stronę duchową.
(…) Co do obecnego mego usposobienia, biorę życie takim, jak ono jest, pewny, że w każdym położeniu jest sposób zdobywania środków nasuwanych przez Opatrzność dla zdobycia sobie zbawienia. Mężnie sobie postępuję, mając ciągle Zbawiciela obraz przed sobą. – Pani może się zgorszy moją szorstką polszczyzną, brak wzorów, nic więcej.