Kronika Generała z wizyty na Ukrainie, cz. II

Kronika Ojca Generała, Miguela Marqueza Calle, OCD

z pobytu na Ukrainie w dniach 13-18 kwietnia 2022

CZĘŚĆ II 

DZIEŃ 3
Wielki Piątek, 15 kwietnia 2022

Dziś na tej dotkniętej przez wojnę ziemi świętujemy mękę i śmierć Jezusa. Z ukrzyżowanymi i ofiarami wszystkich wojen i niesprawiedliwości.
Budzi mnie dźwięk syren, który nie ustaje przez kwadrans, aż do godz. 6.00… Syreny i dźwięk dzwonu ostrzegającego przed niebezpieczeństwem. Wygląda to na nową ofensywę powietrzną. Nie wiadomo…
O godz. 8.00 rano celebrujemy Godzinę Czytań i Jutrznię. Bardzo piękne śpiewy. W kościele jest już grupa około 100 osób. Zaczyna się dzień przed obliczem Jezusa od niespodzianek jakie niesie chwila.
Zwiedzam klasztor i bunkier pod kościołem, o którego utworzenie poprosił burmistrz, na wypadek gdy ludzie będą potrzebowali schronienia. W pierwszych dniach wojny często przychodzili tu nocować.
Odwiedzam z Witalijem [Kozakiem OCD] Małe Siostry Niepokalanego Serca, znane również jako Honoratki - siostry, które gościły nas pierwszego dnia tuż za granicą. Spędziliśmy z czterema siostrami dużo czasu bez pośpiechu. To dom rekolekcyjny, ale przyjmują kilkoro dzieci w ciągu dnia. Jedna z sióstr, najmłodsza, przeprowadza ze mną wywiad dla katolickiej gazety na Ukrainie. Pyta mnie o moje wrażenie odnośnie sytuacji na Ukrainie i tego, co przeżywam. Opowiadam jej o moim pragnieniu przybycia tutaj, aby świętować Wielkanoc, aby być z moimi braćmi i ludźmi, którzy dzięki temu mogą uświadomić sobie jedność i troskę całego Zakonu karmelitańskiego i Kościoła. Zjednoczenie czyni nas silnymi w obliczu wszelkiego zagrożenia.
Dziś niektórzy z nas poszczą jako gest komunii z Jezusem i z tymi, którzy cierpią przez głód i niesprawiedliwość.
Około 16.00 Rafał [Myszkowski OCD] zwołał grupę ministrantów i nastolatków, zwaną „Oaza”, tych, z którymi zwykle spotyka się co niedzielę, aby spędzić czas na różne zajęcia. Śpiewają, grają, modlą się i umacniają się nawzajem. Wieczorem o godz. 17:00 niezwykła Droga Krzyżowa. Proszą mnie, żebym niósł krzyż przez pierwsze trzy stacje. To zaszczyt. Przy trzeciej już mi ciąży bardzo. Ale tutaj nic nie jest romantyczne i wszystko ma ciężar rzeczywistości, która boli. Liturgia to nie teatr, mówi o prawdziwej, krwawej Via Crucis. Każdy mały wysiłek i gest jest znakiem i komunią z żywym Jezusem dla życia. Śledzę kolejne stacje i w pewnym momencie odkrywam za sobą małą armię dziewcząt, które w skupieniu rozważają stacje Drogi Krzyżowej. Jedna z nich rozdaje potajemnie cukierki koleżankom. Dwie z nich mają ojców na froncie.
O godz. 18:00 celebracja Męki Pańskiej. Liturgia trwa dwie godziny. Nikt nie siada w czasie Pasji. Starsi ludzie i wytrwałe dzieci. Z pobożnością i bez pośpiechu. To mnie buduje i wzrusza.
Siostry św. Teresy, które posługują w Sanktuarium, pracują z kapelanami na froncie. Przekazuję im część różańców, które przywiozłem, a o które prosili żołnierze.
Po uroczystości pożegnanie braci, którzy pytają z zainteresowaniem, jak tu się miałem przez ostatnie dwa dni. Chcą wiedzieć, czy czuję się dobrze. Mówię im, że „nie dobrze”, ale bardzo się cieszę, że jestem z nimi i odczuwam dumę, że utulają ludzi i są Jezusem pośród nich. I czuję się błogosławiony wiarą i ciepłem tego zjednoczonego Kościoła.
Bracia wcześnie idą spać. Na ich twarzach widać zmęczenie i oddanie. Komunia i cisza ze wszystkimi, którzy obchodzą Pasję Jezusa na całym świecie.


DZIEŃ 4
Wielka Sobota, 16 kwietnia 2022

Jest to dzień ciszy, przenikniętej doświadczeniem głębokiej pustki, w zranionym sercu Maryi, Matki; w sercach wszystkich matek, które reprezentują duszę świata, i które zawsze otulają nadzieją, pośród ogromu bólu. Jakże przytłaczający dziś dzień, jaka otchłań ciszy, która zamyka coś, czego jeszcze nie znamy, a co zawsze jest w zalążku! I że wzejdzie... Zawsze wschodzi. W Berdyczowie jest kilka minut przed ósmą rano, a my pozdrawiamy Pana i Jego Matkę w bazylice. Przygotowujemy się do podróży do Kijowa.
Zabierają mnie Witalij [Kozak OCD] i jego brat Olek. To trzygodzinna droga, ale zależy od ruchu drogowego i trudności z przejazdem.
Przejechaliśmy bez żadnych problemów przez kilka punktów kontroli. Powiedziano nam, że w Kijów uderzyło kilka pocisków.
Docierają do mnie głosy od przyjaciół z Hiszpanii i z innych zakątków z informacjami o niebezpieczeństwie w Kijowie...
Zatrzymaliśmy się na kawę i zatankowaliśmy. Można kupić tylko 20 litrów benzyny za każdym razem, ale dziewczyna, która obsługuje jest z parafii i tankujemy do pełna. Poza tym Witalij jest „znany” w tych miejscach. Nasza rozmowa jest bardzo ożywiona przez całą drogę.
Gdy zbliżamy się do Kijowa widzimy horror wojny, czołgi, ciężarówki, domy i budynki spalone i ostrzelane, jakby opróżnione z duszy. Domy i wraki pojazdów, które przypominają o ogołoceniu Wielkiej Soboty, bez życia, pozornie bez zmartwychwstania.
Jedziemy naokoło, aby wjechać do Kijowa, unikając głównej drogi. Nadrabiamy prawie 30 km.
Dotarliśmy do naszej parafii w Kijowie, wita nas Józef [Kucharczyk OCD]. Ile radości daje uściskanie go! Co za radość, że tu dotarłem i jestem z nim! Oto Marek [Gromotko OCD], proboszcz i przeor i także Benedykt [Krok OCD], który jest odpowiedzialny za pomoc humanitarną i opiekę nad żołnierzami - nasi trzej karmelici obecni w Kijowie. Polski ksiądz Maciej, który działa w międzynarodowej organizacji i niesie pomoc humanitarną na Ukrainie, jest także dziś tutaj. Od momentu zniszczenia ich wioski mieszkają tu również ojciec i syn: Andrzej i Daniel.
Radość ze spotkania z braćmi i wspólny posiłek z Józefem i Markiem - relacjonują wiele rzeczy z wojny i pracy duszpasterskiej w tych tygodniach. Marek opowiada o dramatach wojny i pokazuje zdjęcia bunkrów; o opiece nad chorymi i intensywnej działalności jako proboszcz. Przez pewien czas była to jedyna parafia katolicka w Kijowie. Kiedy Matka Teresa przyjechała z Kalkuty, po otrzymaniu pokojowej nagrody Nobla, poprosiła, żeby mogła pójść na Mszę i przywieźli ją do naszego kościoła. To mały, przytulny kościół. Towarzyszę Józefowi, aby błogosławić jedzenie, co jest tu typowym zwyczajem. Pierwsze posiłki, które są spożywane na Wielkanoc, słodycze, jajka wielkanocne i inne rzeczy. Swieta przyniosła jajka wielkanocne dla zakonników. Przytula mnie bardzo serdecznie i prosi o błogosławieństwo.
Idziemy spotkać się z biskupem Kijowa, Witalijem, który nas podejmuje w prostych warunkach; jest młody, bardzo serdeczny. Wyjątkowo rodzinna rozmowa. Bardzo mi dziękuje za to, że tu jestem i docenia posługę duszpasterską oraz dar karmelitów dla Ukrainy. To godzina dialogu na temat sytuacji i kościoła w tym kraju. Mówię do niego o modlitwie Karmelu z całego świata; o naszej modlitwie za niego i za Kościół oraz ludność Ukrainy.
Józef zapytał mnie, czy miałbym coś do podarowania biskupowi… wyruszając na spotkanie powiedziałem do Pana: „ach... co mógłbym mu dać, jeśli nie zostało mi już nic specjalnego w plecaku...” Rozmawiając z biskupem, myślę i wkładam rękę do plecaka i odkrywam, że mam relikwie włosów św. Tereski. Daję mu ją, a on mówi, że Tereska jest jego ulubioną świętą... Niespodzianka od Pana!
Przechodzimy przez centrum miasta, słynny plac Majdan, plac Niepodległości Ukrainy, gdzie w 2014 roku zastrzelono 98 osób. Odwiedziliśmy miejsce pamięci poległych i modliliśmy się za nich.
Wróciliśmy do domu odwiedzając miejsca zniszczone przez pociski... Modlimy się za ludzi, którzy mieszkali w tych opuszczonych obecnie budynkach.
Czas przygotować się do Wigilii Paschalnej...
Podekscytowanie wraz z całym Zakonem przed dzisiejszą nocą.
Pamiętamy Syrię, Burkina, Peru, Kolumbię, Kongo, Liban, Irak.
Modlimy się jako JEDNO... za ŻYCIE, KTÓRE NIE UMIERA i nie jest w stanie zniszczyć go żadna bomba...
To przybycie do Kijowa to kolejny, inny rozdział, rożny od Berdyczowa... bo tutaj horror wojny wydaje się jeszcze bardziej widoczny... ślady jeszcze dymią, a opowiadania ludzi są jednakowe... Nie mogę zliczyć w tej kronice wszystkiego, co usłyszałem. Jeden z zakonników zapytał, czy chcę rzeczywiście, żeby opowiadał mi te okropności, a ja powiedziałem, że tak... To były długie chwile rozmowy. Pomijam szczegóły. Są w kontakcie z kapelanami, którzy towarzyszą żołnierzom i sami spowiadają żołnierzy. Przekazałem im około 300 różańców dla żołnierzy.
Celebracja Wigilii Paschalnej prosta i poruszająca. Kaplica wyglądała jak mała arka Noego, miejsce zbawienia. Liturgia zaczyna się na ulicy od prostego ognia pośród przenikającego zimna. Ledwo udało nam się utrzymać płomień świecy i to po kilku próbach.
Ja głoszę homilię, a Józef tłumaczy na ukraiński.
Na koniec świętowania śpiew i dzielenie się radością. Długa kolejka ludzi do przytulenia, błogosławieństwa i bardzo żywa wdzięczność za to, że tu jestem. Dziewczyna powiedziała mi, że w jej pracy jest 400 osób, a 200 uciekło, aby znaleźć się w bezpiecznym miejscu, i że to, że przybyłem, było dla niej specjalnym znakiem. Podobnie małżeństwa i rodziny przychodziły, aby przyjąć błogosławieństwo i uścisk. Nie wydaje mi się, że jestem w miejscu wojny, jest silne poczucie komunii i zjednoczenia... Młoda kobieta, która straciła swój dom w Mariupolu i teraz pomaga innym... Młoda żołnierz, który prosi mnie o błogosławieństwo przed wyjazdem na front. Daję mu mój różaniec.
I kończy się dzień przyjazną, dwugodzinną rozmową, z Józefem i Markiem, Benedyktem, księdzem Maciejem oraz ojcem i synem, Andrzejem i Danielem. Cóż za intensywny czas doświadczeń. Jak bardzo mają potrzebę opowiadania o tym, co przeżyli i co wiedzą... jak bardzo doceniają obecność. Mówię im, że cały Zakon jest tutaj z nimi.
Dzień się kończy, jutro odwiedzimy Buczę, miasto masakry. I jeszcze kilka innych najbardziej zniszczonych miast, seminarium i inne miejsca. Ale jutro nadejdzie kolejny dzień, dzisiaj, w ludziach Kijowa, ukazał mi się zmartwychwstały, uśmiechnięty Pan Jezus i pobłogosławił mnie swoim uśmiechem... młoda kobieta pobłogosławiła mnie spontanicznie.
W Berdyczowie słyszałem syreny pięć razy, w Kijowie raz, wychodząc od biskupa. Ale nikt już nie schodzi do bunkrów. Jeśli coś spadnie, to upadnie, jeśli coś się stanie, to się stanie. Ale dzisiaj Chrystus zmartwychwstał dla mnie w wierze ludu, w ich nadziei. Jakie to szczęście, że tu jestem! I że jesteście tu ze mną! Wesołych Świąt Wielkanocnych Zmartwychwstania... Zmartwychwstała moja Miłość i moja Nadzieja.