Jan Paweł II
Przemówienie Jana Pawła II wygłoszone w Auli Pawła VI do pielgrzymów przybyłych na kanonizację dnia 17 listopada 1991 roku.
Drodzy bracia i siostry! Wczorajsza kanonizacja każe mi powrócić do miasta mojej młodości. Tam właśnie, w tym mieście u progu Beskidów, kilkanaście lat wcześniej umierał o. Rafał Kalinowski. Były to ostatnie laty Polski wymazanej z map Europy, rozdzielonej przemocą między trzech zaborców. Mnie już było dane urodzić się w Polsce niepodległej. Przyszedł czas, kiedy mogłem uświadomić sobie w pełni, ile ja sam i moje pokolenie zawdzięcza tym wszystkim, którzy dla tej wolnej Ojczyzny pracowali, walczyli, cierpieli, byli skazywani na śmierć i na syberyjskie zesłanie. Oczyszczał się w nich szlachetny kruszec wolności, zanieczyszczony w dawniejszych pokoleniach prywatą, egoizmem, wielorakim nadużyciem.
O. Rafał Kalinowski jest jednym z tych, którzy ten kruszec wolności Polaków szczególnie uszlachetnili. Jednym z tych, którzy pozostawili nam najwspanialsze dziedzictwo.
Wielkim wzruszeniem jest dla mnie ta wczorajsza kanonizacja – podobnie jak była przed dwoma laty kanonizacja brata Alberta, również powstańca z 1863 roku, który wiedział, że trzeba “duszę dać”, aby stać się dobrym “jak chleb” dla tych, którzy najbardziej są głodni – nie tylko chleba. Są głodni ludzkiego serca. Głodni miłości.
Obaj ci święci, powstańcy, powracają do nas przy końcu naszego stulecia jako świadkowie dziejów ziemskiej Ojczyzny, a równocześnie jako posłańcy Boga Żywego, który działa w dziejach narodów i ludzi wszystkich pokoleń i epok. Heroiczne życie każdego z nich posiada przy końcu naszego wieku szczególną wymowę ewangelicznej prawdy. Każdy z nich – każdy w sobie właściwy sposób – odsłania przed nami taką hierarchię wartości, bez której życie ludzkie nie osiąga właściwej sobie miary.
Właśnie tego potrzebuje każdy z nas najbardziej. Tego potrzebują rodacy i naród: właściwej miary człowieka. Czy ta właśnie miara nie została jakoś zagubiona? Mówi Chrystus: “Jeszcze (…) przebywa wśród was światłość. Chodźcie, dopóki macie światłość” (J 12, 35).
Św. Rafał Kalinowski w sposób wyrazisty ukazuje całym swym życiem, czym jest to pierwsze i największe przykazanie, które Chrystus potwierdził mocą swych czynów i słów, a nade wszystko ofiarą swego krzyża.
“Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem (…), (a) swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22, 37.39).
Temu przykazaniu odpowiada wewnętrzna miara człowieka. Człowiek jest wolny dlatego, aby miłował. A miłość ma właściwą sobie hierarchię: ordo caritatis.
Jakże ktoś może miłować Boga, którego nie widzi, jeżeli nie miłuje brata, którego widzi? – pyta apostoł (por. 1J 4, 20). Ale nie może być też miłości brata, miłości człowieka, bez otwarcia wolnej ludzkiej woli w kierunku tego dobra, które jest najwyższe. Tym dobrem jest sam Bóg, choćby nawet człowiek nie umiał Go nazwać po imieniu.
Nie można z życia ludzkiego wyrywać tego porządku: ordo caritatis, jeśli nie chce się człowieka pomniejszyć i okaleczyć.
“Pod wieczór życia będą cię sądzić z miłości” – powiedział św. Jan od Krzyża. Gdy w cztery wieki po jego śmierci dostępuje chwały ołtarzy inny syn Karmelu, a nasz rodak, Rafał Kalinowski, niech te słowa staną się światłem naszej doczesnej egzystencji.
Zbliża się ku swemu końcowi XX w., drugiego milenium po Chrystusie. W tym okresie Kościół stara się w sposób szczególny odsłonić chrześcijańskie korzenie Europy. Święci świadczą najpełniej o tych korzeniach. Oni także mówią i napominają: nie pozwólcie się oderwać od tych korzeni, jeśli drzewo ma dalej rosnąć wedle miary odwiecznych przeznaczeń człowieka, które są w Bogu.
Po przemówieniu do pielgrzymów z Polski, Ojciec Święty zwrócił się z pozdrowieniem do różnych grup obecnych w auli. W języku włoskim powiedział:
Drodzy bracia i siostry, nasze dzisiejsze, ponowne spotkanie, jest ukoronowaniem uroczystości wczorajszych, w czasie których miałem szczęście ogłosić świętym karmelitę bosego ojca Rafała Kalinowskiego, o którego świętości słyszałem od najmłodszych lat mego życia. Cieszę się bardzo, że to nasze spotkanie obejmuje również tych, którzy karmią się duchowością karmelitańską i dlatego przybyli tutaj do Rzymu, by uczcić czterechsetną rocznicę śmierci św. Jana od Krzyża. Tak więc przeżywamy dwa ważne wydarzenia: jubileusz Doktora Mistycznego i kanonizację jego duchowego syna. Kanonizacja ta jest ważnym potwierdzeniem ciągłej aktualności posłania św. Jana od Krzyża, nauczyciela wiary, który również dzisiaj nie przestaje oświecać swoją naukę dróg licznych ludzi na wszystkich kontynentach.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam. Szczególnie pozdrawiam i witam kardynała Józefa Glempa, prymasa Polski; kardynała Franciszka Macharskiego, metropolitę krakowskiego; bp. Juozasa Tunaitisa, administratora diecezji wileńskiej. Pozdrawiam braci biskupów z Polski, Litwy, Białorusi, Ukrainy i Rosji, biskupów z zakonu karmelitańskiego: bp. Justyna Nandora Takacsa z Węgier i bp. Pawła Bassima z Libanu. Dziękuję za miłe słowa powitania ze strony przełożonego generalnego Karmelitów Bosych, ojca Camilo Maccise. Dziękuję również za obecność panom ambasadorom oraz przedstawicielom władz cywilnych.
Jakże mógłbym nie wyrazić szczególnego zadowolenia z obecności tutaj wiernych z Litwy, z Wilna, rodzinnego miasta św. Rafała, także z Białorusi, Ukrainy i Rosji. Jest niezwykłym darem Opatrzności, że to mogło stać się właśnie dzisiaj, po tylu latach przymusowej izolacji.
Pozdrawiam wszystkie pielgrzymki różnych narodowości zorganizowane przez ojców karmelitów bosych.
Następnie Ojciec Święty zwrócił się z pozdrowieniami w języku francuskim, niemieckim, angielskim, hiszpańskim i holenderskim. Potem mówił dalej po włosku:
Zwracam się teraz do was, najmilsi członkowie wielkiej Rodziny Karmelitańskiej. Na zakończenie uroczystości związanych z czterechsetleciem śmierci św. Jana od Krzyża jego wierny uczeń dostąpił chwały świętych jako pierwszy po Doktorze Mistycznym.
Drodzy ojcowie karmelici bosi, on mówi do was swoim przykładem; zaprasza was, byście byli, jak on, ludźmi modlitwy, zakonnikami oddanymi kontemplacji Bożych tajemnic i dobrymi kierownikami duchowymi. Ileż to osób zakonnych, zwłaszcza karmelitanki bose, a także liczni świeccy, było wdzięcznych św. Rafałowi za jego rady i kierownictwo duchowe! Współbracia nazywali go “męczennikiem konfesjonału”. On rzeczywiście z poświęceniem i bez znużenia służył Sakramentem Pokuty, nazywając go “chrztem niezmiernego miłosierdzia Bożego” (Świętymi bądźcie, s. 99). Poprzez ewangeliczną i zdrową pobożność maryjną prowadził dusze ku Chrystusowi, zgodnie z duchowością Karmelu, który “cały jest maryjny”.
On zwraca się do was, karmelitanki bose, zaprasza was do stałej zażyłości z Bogiem; zachęca was, do doskonałego oddania się Chrystusowi, Oblubieńcowi wiernemu, poprzez samotność, ubóstwo i wierność życiu wspólnotowemu; prosi was, byście się modliły i ofiarowały całe wasze życie za Kościół i za ludzi.
Najdrożsi bracia i siostry, wielka jest nasza radość z tego, czego świadkami byliśmy wczoraj w bazylice św. Piotra; z nami cieszy się cały Kościół. W szczególny sposób cieszy się Rodzina Karmelitańska, do której św. Rafał należy.
Dziękujemy Panu Bogu! Zapraszając wszystkich, zwłaszcza tu obecnych, do wstępowania w ślady św. Jana od Krzyża i św. Rafała, polecam was opiece Matki Najświętszej. Królowej i Matki Karmelu, Matki Miłosierdzia z Ostrej Bramy. I chętnie udzielam mojego Apostolskiego Błogosławieństwa każdemu z was tu obecnych jako zadatek licznych łask niebieskich, błogosławię także Kościoły lokalne, instytuty zakonne, klasztory, wasze rodziny i waszych przyjaciół.
Watykan, Aula Pawła VI, 18 listopada 1991. L’Osservatore Romano, 18-19 novembre 1991, p. 6.