Ożywić wspólnotą
Prace budowlane i zajęcia, o których wspominaliśmy, wystarczają, by wypełnić nie tylko godziny dnia, ale umysł i serce. Jednakże to wszystko jest dla Jana zajęciem tylko drugorzędnym. Jego serce jest złożone w Bogu, w jego współbraciach, i tych, którzy zwracają siec do niego w różnych sprawach. Lubi żyć we wspólnocie.
Jest przeorem wspólnoty początkującej, licznej i złożonej. Prócz zwyczajnych członków, ojców i braci, są tam nowicjusze; do nich dołączają zakonnicy z zarządu generalnego. Wspólnota, nowicjat, dom generalny. Po raz pierwszy zdarza się taka różnorodność wśród Bosych, więc ojciec Jan musi wynaleźć taki styl życia, który by łączył w sobie współżycie braterskie i uszanowanie autonomii każdej grupy. Jego prestiż osobisty wzmacnia podwójny urząd, który mu daje bezpośrednią władzę nad jednymi i drugimi. Jest przeorem klasztoru i zajmuje w radzie generalnej pierwsze miejsce po ojcu Dorii.
Znamy jego styl rządzenia z Baeza i z Granady. W Segovii objawia te same troski i priorytety: opieka nad chorymi, praca ręczna, kontemplacja, umiar, tolerancja, formacja duchowa… Moglibyśmy na potwierdzenie tego przytoczyć wiele przykładów wspomnianych przez świadków. Większą wagę jednakże przedstawiają niektóre zachowania, które ukazują dojrzałość ludzką i duchową, objawiającą się w tych szczególnych okolicznościach. Zakonnicy zauważają, że bardziej jest przywiązany do swojej wspólnoty niż do rady generalnej. Podczas rekreacji opuszcza członków rady i spaceruje ze swoimi współbraćmi albo siada na ziemi wśród nowicjuszy, by prowadzić z nimi rozmowy duchowe lub żartować.
Chce być jednym z członków wspólnoty: żyć we wspólnocie, a nie tylko nią zarządzać. Przybywa do Segovii z wielkim prestiżem, poza wszelką krytyką. Znany jest jako inicjator Reformy, mistrz duchowy, mistyk, poeta i pisarz; znany ze swego heroizmu w więzieniu i pochwał matki Teresy. Jednakże chce za wszelką cenę żyć jako brat pośród współbraci. Nie chce stać się mitem. Pozwala z łatwością się krytykować, sam to czyni i prosi o to innych. Wyznaje swoim współbraciom: “Kiedy wspomnę głupstwa, jakie pope4niam jako przełożony, pokrywam się rumieńcem wstydu”. Jeden z członków wspólnoty wspomina: “Prosił nas z przejęciem, byśmy mu wytykali jego braki”.
Kierował wspólnotą liczną i zróżnicowaną. Każdy ma swoje obowiązki. Jest tu grupa braci nie kapłanów, specjalistów w różnych zawodach, którzy pracują przy budowie: cieśle, kamieniarze, hafciarze… Przeor zajmuje się każdym zajęciem i każdą osobą, pozostawiając każdemu szeroki margines odpowiedzialności osobistej. Stawia wymagania wspólnocie i chce, by wszystko było wiernie wypełniane. Jednakże nie jest szorstki w korygowaniu usterek. Kiedy zdarzają się niewierności w zachowaniu milczenia, woli zaradzić im na odległość, pozwalając usłyszeć swoją obecność, nie dostrzegając winnych.
Każdego dnia ma okazję rozpalić duchowo wspólnotę, zwracając się do niej w refektarzu po kolacji. Nawet duży pies klasztorny wydaje się być zainteresowany zachętą ojca Jana. Wchodzi do refektarza, krąży wokoło, by otrzymać jakiś kęsek. Czasem, kiedy przemówienie się zaczyna, podchodzi do stołu przeora, siada na tylnych łapach i pozostaje nieruchomo patrząc i słuchając. Nie pojmuje treści, ale słucha głosu spokojnego i czułego.