Problemy i napięcia
Najważniejszym i najdelikatniejszym problemem, z jakim borykała się konsulta w ciągu tych lat, była bez wątpienia sprawa o. Hieronima Graciana. Niektórzy żądają od zarządu generalnego surowszego względem niego postępowania, inni zarzucają konsulcie niesprawiedliwość i nadmierną surowość.
Jan od Krzyża musi interweniować bezpośrednio. Zobaczymy, jak potrafi wybrnąć z tych ostrych sporów.
O. Gracian był przewożonym wyższym Reformy aż do 1585, ciesząc się zaufaniem matki Teresy do jej śmierci w 1582. W 1585 nastąpił po nim o. Mikołaj Doria, o tendencji raczej bardziej autorytatywnej i rygorystycznej. Już w chwili zmiany ujawnia się przyszły konflikt. O. Gracian żegna kapitułę przemówieniem, w którym kieruje zarzuty pod adresem nowych przełożonych. O. Doria daje do zrozumienia, że chce podjąć środki zaradcze przeciw nadużyciom wprowadzonym przez jego poprzednika. Brzydki początek.
Od tej chwili starcia się nasilają. Gracian, uważając siebie za urzędowego stróża charyzmatu terezjańskiego, chociaż nie ma już żadnego urzędu, ingeruje we wszystko, co dzieje się w Reformie, poprzez memoriały, rady, listy, propagandę.
Popierany i osłaniany przez władze kościelne i cywilne, żyje trochę na marginesie Reformy, współpracuje z innymi w celu uzyskania z Rzymu brewe przeciwko jej zarządowi. Publicznie krytykuje konsultę.
Z drugiej zaś strony jest zakonnikiem gorliwym, duchowym, pokornym, o delikatnym sumieniu, obdarzony wielkim męstwem w bolesnej sytuacji, w jakiej się znajduje. O. Doria na kapitule w 1588 pozbawia go prawa głosu, by uniknąć możliwości jego ponownego wyboru, i nastawia innych wrogo do niego.
Z problemem Graciana łączy się sprawa karmelitanek bosych. Gracian zaraził je swoją niechęcią do konsulty. Karmelitanki obawiały się, że ich małe problemy będą rozpatrywane przez wielu członków konsulty, podczas gdy dawniej były rozwiązywane przez samych prowincjałów. Piszą więc do Rzymu: uzyskują brewe od Sykstusa V (5 czerwca 1590), który zatwierdza im Konstytucje matki Teresy i mianuje dla nich specjalnego komisarza. Jedynie wikariusz generalny i komisarz będą mogli ingerować w ich sprawy. Reakcja Dorii była mocna i bezpośrednia: opuszczenie sióstr, odsunięcie ojców proponowanych na komisarzy, wydalenie o. Graciana z Zakonu.
O. Jan od Krzyża, który krytycznie oceniał wspomniane nadużycia Graciana, jak również żądanie brewe ze strony sióstr, teraz staje w ich obronie.
Nawet w przypadku, gdyby oni postąpili źle, konsulta nie ma prawa do takiej reakcji, która raczej przypomina zemstę. Tym bardziej że większość sióstr nie prosiła o brewe, a nawet go nie chce. Lojalny współpracownik, ojciec Jan od Krzyża, nie chce popierać decyzji podyktowanej namiętnością. Jeśli zasługują na karę, Zakon posiada środki do jej wymierzenia. Słowa ojca Jana stają się z każdym dniem coraz bardziej stanowcze i twarde na zebraniach konsulty. Nie jest to tylko kwestia opinii, ale bolesna rana w rodzinie. Oczywiście, Gracian nie ma prawa oczekiwać tak stanowczej obrony ze strony pierwszego karmelity bosego.
Jako przełożony nie uczynił nigdy najmniejszego gestu uznania lub zainteresowania nim zarówno kiedy znajdował się w więzieniu, jak i później, kiedy dowiaduje się o jego gorącym pragnieniu powrotu do Kastylii. Ale ojciec Jan zapomina o tych wszystkich drobnostkach czy zazdrościach i ryzykuje życiem i urzędem za współbrata w niebezpieczeństwie.
Słowa ojca Jana mają dla o. Dorii i innych radnych znaczącą wagę, której się trudno oprzeć. Z drugiej zaś strony nawet on nie potrafi powstrzymać tego przypływu złości i namiętności. Z trudnością udaje mu się pohamować je trochę, używając w tym celu całego autorytetu moralnego i prawnego, jaki posiada w Reformie. W czerwcu 1591 schodzi z urzędu, a w grudniu tego samego roku umiera. W kilka miesięcy później, na początku 1592, o. Gracian, osamotniony, pozbawiony swego adwokata, zostaje wydalony z Reformy. Chociaż rozwiązanie tej sprawy nastąpi dopiero w późniejszym okresie, problem Graciana i sióstr przypada na lata pobytu ojca Jana w Segovii. Nasze zdziwienie wzrasta, jeżeli pomyślimy, w jaki sposób ojciec Jan mógł pogodzić te napięcia ze spokojem, z jakim zarządza wspólnotą, z pogodą w stosunkach ludzkich i w pracy, z nieprzerwaną kontemplacją Boga i piękna rzeczy stworzonych.