Karmelitanki bose: jego druga wspólnota
Również w Segovii, podobnie jak w Beas i w Granadzie, karmelitanki bose są dla niego drugą wspólnotą, jakby przedłużeniem pierwszej: siostrami jednej rodziny. Najlepszym dowodem jest to, że dzieli się z nimi dobrami materialnymi. Co należy do Karmelu, jest dla wszystkich. Zeznaje jedna z sióstr: “Troszczył się nie tylko o swój klasztor, ale również o klasztor sióstr karmelitanek, nakazując swemu prokuratorowi, by przychodził do tego klasztoru i zaopatrywał go w drewno, oliwę, i inne rzeczy potrzebne przez cały rok” (s. Izabela od Chrystusa).
Na polu duchowym dwoi się i troi. Wzajemna znajomość trwa już od dawna, kiedy to brał udział w fundacji jako towarzysz matki Teresy w dniu 19 marca 1574.
On wziął na siebie cały kłopot spowodowany brakiem pisemnego zezwolenia na fundację, kiedy to wszyscy się ukryli, a administrator krzyczał w złości: “Poślę was wszystkich do więzienia”. Gdyby tak się stało, wyprzedziłby o trzy lata swój los.
Chociaż pomagał karmelitankom bosym w potrzebach materialnych i służył im radą we wszelkiego rodzaju sprawach i problemach, to jednak nie lubił zatrzymywać się na tych tematach. Rozwiązywał je, ale poświęcał się ważniejszym sprawom. Przeorysza, Maria od Wcielenia, mogła to stwierdzić własnym doświadczeniem: “Kiedy poruszano sprawy ziemskie, mówił wówczas, jakby zapominając o nich, do mnie, która byłam wtedy przeoryszą: zostawmy te błahostki i mówmy o Bogu”.
Spotkania odbywają się czasem w rozmównicy z cała wspólnotą, przemawia też w czasie Mszy ś w., ale jego ulubioną katedrą jest konfesjonał. Tutaj może się dostosować do każdej, wsłuchać, wyjaśnić, powracać wiele razy do tego samego tematu. Wiele sióstr z Segovii z okazji procesu beatyfikacyjnego pozostawiło świadectwo swoich osobistych doświadczeń. Przytaczam dwa przykłady, jeden dotyczący trudu nauczania, drugi jego serdeczności w stosunkach z innymi.
Jest to przypadek znaczący, zauważony przez wspólnotę, dotyczy zaś s. Marianny od Krzyża. Osoba uczuciowa, obdarzona intuicją, czuła się niezdolną do skoncentrowania swojej wyobraźni i przeprowadzenia najkrótszego aktu rozmyślania, Pomyślmy, jakim to musiało być dla niej męczeństwem na tyle godzin codziennej modlitwy myślnej? Ojciec Jan słucha, obserwuje, pyta i na końcu przedstawia jej nowy sposób modlitwy, uczy jej drogi miłosnej uwagi, modlitwy milczenia. To przynosi sukces.
Inny przykład. Siostry znają i cenią uczucie, jakie ojciec Jan od Krzyża żywi do 13-letniej dziewczyny, s. Izabeli od Jezusa, która żyje w tej wspólnocie. Kroniki klasztorne zapewniają, że ojciec Jan miłował ją bardzo serdecznie z powodu jej dobroci i czystości. Za każdym razem, po zakończeniu spowiedzi, poświęca ona pół godziny na opłakiwanie swoich grzechów i podejmowanie postanowień nawrócenia. Pewnego dnia ojciec Jan znajduje się w rozmównicy wraz z całą wspólnotą i w centrum uwagi jest s. Izabela. Zwraca się do niej z pytaniem, czy go miłuje? A ona, chcąc odpowiedzieć na “czuły sposób miłowania” ojca Jana, odpowiada z wielkim zapałem: “Ja, nasz Ojcze, kocham cię w sposób najsubtelniejszy”. Tylko tyle potrafi wyrazić w swoim języku. Ojciec Jan czuje się zmieszany z powodu takiego entuzjazmu i odpowiada słowami bardziej teologicznymi i wyważonymi: “Ja bardzo cię kocham, ponieważ jesteś przeznaczona do nieba”. I ofiaruje jej autograf strof Pieśni duchowej, które przepisał dla niej.
Odwiedzanie klasztoru karmelitanek bosych w przepięknej porze letniej daje mu okazję miłej przechadzki wśród drzew. Staje się natomiast uciążliwe, gdy pada śnieg lub deszcz. Ale ojciec Jan zawsze zachowuje ten sam rytm życia. Kiedyś wpadł w dół pełen śniegu i następnego dnia czuje palce u nóg poranione z powodu przemarznięcia.