2. Droga jako proces oczyszczenia
Zgodnie z nauką św. Jana od Krzyża bierna noc oczyszczeń zaczyna się w życiu chrześcijanina wraz z pojawieniem się pierwszych łask Bożych w modlitwie kontemplacyjnej. Mimo różnych opinii, nawet rozbieżnych co do umieszczenia początku tej nocy na duchowej drodze człowieka, istnieje jednak powszechne przekonanie – co wyżej już zaznaczyłem – że prawdziwe oczyszczenie nie odbywa się na drodze oczyszczającej (czyli początkujących), lecz na całej długości drogi zjednoczenia, które ma miejsce wtedy, gdy dokonuje się oczyszczenie bierne ducha (ŻPM 1, 19; 3, 18).
Doktor Karmelu nie przypisuje temu oczyszczeniu – na drodze życia duchowego – charakteru zwykłego przygotowania do zjednoczenia, gdyż skutki zjednoczenia i wewnętrzne doświadczenie oczyszczeń odnosi on do nocy ducha, która jest miłosnym zjednoczeniem i cała jest jego wzrostem. Proces tego zjednoczenia i oczyszczenia ma charakter wybitnie transcendentny. Polega na ogołoceniu, które jest ubóstwem duchowym (DGK III, 40, 1), unicestwieniu – jak wiemy – w naturalnym działaniu człowieka (NC I, 11, 1). Innymi słowy, polega bowiem na wyjściu z siebie (DGK I, 1, 1; II, 5, 7), z wszystkiego co nie jest Bogiem i na przejściu w nowy, boski sposób istnienia. Albowiem to oczyszczenie (wyrzeczenie, pozbawienie, próżnia, ubóstwo) sięga istoty bytu (NC II, 6, 1). I w tym kontekście rozumienia oczyszczeń (wyjścia – przejścia) problem “nocy” jest rozpatrywany od strony mistycznej transformacji władz ludzkich w boski sposób funkcjonowania w ogołoceniu z naturalnego działania. Taka interpretacja podkreśla bardziej teologalny charakter “nocy”, samo działanie Boga w człowieku, otwarcie chrześcijanina na łaskę oczyszczeń biernych, oczyszczenie struktury zmysłowo-duchowej pod wpływem kontemplacji wlanej udzielonej przez Boga.
Dlatego zjednoczenie, jakkolwiek w ukrytej formie w nocy oczyszczeń, obejmuje całą drogę procesu oczyszczającego (6), gdyż u źródeł teologicznej jego interpretacji – jak pisze o. M. Zawada – leży nadprzyrodzona koncepcja nocy biernej ciemności (7).
Ale biernych oczyszczeń ducha na drodze życia wewnętrznego nie można oddzielić od nadprzyrodzonych oczyszczeń zmysłów, gdyż oba oczyszczenia tworzą jedną “noc ciemności”. Jak zauważa o. J. Gogola, bierna noc ducha pozostaje podczas procesu oczyszczeń w ciągłej relacji z nocą zmysłów. O ile noc zmysłów reprezentuje punkt wyjścia, czyli wrodzony sposób bycia i działania, to noc ducha stanowi punkt docelowy tegoż procesu (8). Dlatego tych dwóch nocy, odpowiadających antropologicznej strukturze człowieka, nie można od siebie oddzielić, ani uznać za odrębne etapy procesu duchowego chrześcijanina. Wynika to według św. Jana od Krzyża z komplementarności bytu jako całości. W przypadku oczyszczenia zmysłów, czyli niższej części władz człowieka, wymagane jest oczyszczenie jeszcze drugiego wymiaru człowieka, tj. duchowego, ponieważ te dwa wymiary mają jeden podmiot, w którym ściśle się łączą. Nie może zatem człowiek zostać całkowicie oczyszczony, gdy pozostaje jeden element nieoczyszczony (NC II, 3, 2). Stanowią one więc jeden proces oczyszczenia, wzajemnie się przenikający, który wprost dysponuje chrześcijanina do doskonałego zjednoczenia z Bogiem. Jest to długotrwały proces powrotu człowieka – mówiąc językiem współczesnym – do ekologicznego centrum swego ducha.
Chociaż – jak już zaznaczyłem – na drodze “nocy ducha” człowiek sam nie wybiera rodzaju oczyszczenia, ani też nie może sobie wypracować tego czy innego stanu ekologii duszy, to jednak musi być “aktywny”. Właśnie ta “noc” wymaga od niego o wiele więcej wysiłku niż “noc czynna” (9). Możemy nawet mówić o “mistycznej ascezie”, która oczyszcza całkowicie działanie człowieka z naturalizmu i w ten sposób już bez przeszkód może on dążyć do kontemplacyjnej jedności z Bogiem, która jest wpisana w normalny rozwój życia łaski w drodze do świętości. Taki duch wyrzeczenia jest warunkiem ścisłego zjednoczenia z Bogiem, aż do zjednoczenia mistycznego włącznie. “Jeśli te plamy nie zostaną usunięte z pomocą mydła i mocnego ługu tej oczyszczającej nocy, duchy nie będzie mógł dojść do czystości boskiego zjednoczenia” (NC II, 2, 1; por. II, 3, 1).
Proces oczyszczenia “nocy” nosi zatem znamiona bierności, która oznacza intensywną łaskę działającą we władzach, i która jest udzielana bez właściwej czy odpowiedniej reakcji ze strony człowieka. W pełni zaś owocuje na drodze życia mistycznego, czyli zjednoczenia.
Wracając do biernych oczyszczeń, możemy powiedzieć za świętym Doktorem Karmelu, iż zmysłowość najpełniej zostaje oczyszczona w czasie tej “bierności”, kiedy aktualizuje się bierna noc ducha. Oba zatem wymiary człowieka są oczyszczane i udoskonalane w tej jednej nocy ciemności, a nawet oczyszczenie wyższego warunkuje – jak wyżej podkreśliłem – osiągnięcie pełnego oczyszczenia w niższym wymiarze człowieka, tj. zmysłowym. Dlatego też do nocy zmysłów lepiej przystaje określenie jej jako uporządkowanie i opanowanie pożądań niż oczyszczenie, ponieważ doskonale oczyszcza się sfera zmysłów w biernej nocy ducha (C II, 3, 1). Dlatego oczyszczenia zmysłów są potrzebne, gdyż one wyzwalają w człowieku od niedoskonałości głębię ducha, przez którą jednoczy się on z Bogiem. Dopiero ta duchowa forma ducha – jak pisze Mistyk z Fontiveros, którą dusza przyjmuje w miejsce zmysłowej formy ducha, jest istotą procesu zjednoczenia. To, co zmysłowe zostaje uduchowione ontologicznie. Zmienia się nie tyle struktura, co charakter bytu ludzkiego, swoiste odzmysłowienie struktury ludzkiej (NC II, 3, 3; 7, 5).
Proces oczyszczenia ducha i doświadczenia na drodze życia wewnętrznego z nim związane św. Jan od Krzyża przyrównuje do ognia ogarniającego drewno. Jest to bardzo wymowna metafora, ponieważ okazuje działanie Boga w duszy, ukrytej pod postacią drewna, za pośrednictwem kontemplacji, którą symbolizuje ogień.
“Ogień materialny ogarniając drzewo, najpierw zaczyna je osuszać, wyrzucając zeń wilgoć i sprawiając, że woda, która się w nim znajduje, z zyskiem wycieka. Następnie czyni je czarnym, ciemnym i brzydkim oraz sprawia, że wydziela ono swąd. W miarę jednak osuszania go, ogarnia je coraz bardziej płomieniem i usuwa z niego wszystkie ciemne i brzydkie przypadłości, będące przeciwieństwem ognia. W końcu, ogarnąwszy je zewnętrznie, rozpala je, zamienia w siebie i czyni tak pięknym, jak sam ogień” (NC II, 10, 1).
Przytoczona metafora ukazuje przyczyny oczyszczeń, a zarazem stanowi uzasadnienie dla konieczności oczyszczenia nocy biernej. Albowiem ogień nie może przemieniać nim nie wypali tego, co stare. I to wypalenie jest bolesne.
“Dusza odczuwa wśród tego wielkie wyniszczenie w samej swojej istocie. Odczuwa ostateczne ubóstwo, w którym jakby ginie (…) Czasem jednak tak przejmują one duszę, iż zdaje się jej, że widzi otchłań otwartą i zgubę” (NC II, 6, 6).
W późniejszej fazie dopiero, kiedy dusza jest już głębiej zjednoczona z Bogiem, klimat wewnętrzny ducha zaczyna się zmieniać. “Po tym ogniu powstaje szum łagodnego powiewu” (1Kol 19, 12). Dusza rozpoznaje już Boga, gdy On zwraca się do niej w pokoju (NC II, 17, 6).
Św. Jan od Krzyża ukazuje, że nikt, kto szuka Boga, nie może uniknąć tego bolesnego procesu nocy na drodze życia duchowego. Nawet przy wielkiej wstrzemięźliwości, poddając się radykalnej ascezie, zawsze istnieje podstawa, by skoncentrować się na własnej osobie (NC II, 2, 3). Ponieważ w każdej miłości , która nie jest dogłębnie oczyszczona, istnieje taka niewielka przestrzeń, w której własne “ja” dochodzi do głosu zamiast bezinteresownej miłości Stwórcy.
Chociaż mistyk z Hiszpanii opisuje drogę procesu nocy w całej surowości bólu, którego prezentację pomijam w analizie, to jednak w jego myśli równocześnie ona sprawia, że człowiek zaczyna za nią tęsknić. Dlatego definiuje ją na wskroś pozytywnie.
“Ta ciemna noc jest to wpływ Boga na duszę, oczyszczającego ją z nieświadomości i niedoskonałości habitualnych, naturalnych i duchowych. Wpływ ten ludzie nazywają kontemplacją wlaną albo teologią mistyczną. W tej kontemplacji poucza Bóg duszę sposobem ukrytym i zaprasza ją do doskonałej miłości, podczas gdy ona nic nie czyni i nie rozumie, jakim sposobem owa kontemplacja jest wlewana” (NC II, 5, 1).
Widzimy, że noc ciemna posiada również charakter doskonalący. Według św. Jana od Krzyża m.in. tworzy organiczną jedność zmysłów i ducha (NC II, 3, 2; 12, 6), wprowadza wewnętrzny ład (DGK I, 2, 8), porządkuje pożądania (NC II, 3, 1), rodzi głęboki pokój (NC I, 13, 3), pokorę (NC I, 12,2). Posiada również wymiar egzystencjalny, że człowiek wszystko pozostawia, jest jedynie zaabsorbowany Bogiem itd.
Z systemu świętojanowego wynika, że noc bierna ducha, nie jest stanem, który poprzedza kontemplację i który człowiek najpierw przechodzi, by później wejść w kontemplację. Już sama noc “jest źródłem boskiej kontemplacji” (NC II, 10, 2). A więc życie mistyczne nie zaczyna się wraz z ustąpieniem nocy, ponieważ sama noc nie jest mistyką (NC II, 17, 2). Wyraża Boga przybliżającego się bezpośrednio do człowieka, teofanię Boga miłującego bezpośrednio w substancji ludzkiej (10). To przybliżenie Boga do człowieka, który jest światłem, samą światłością, ale tak silną, że aż oślepia, dlatego mistyk początkowo odbiera ją jako ciemność. “Tak więc to, co w Bogu jest największym światłem i jasnością, jest dla człowieka największym mrokiem” (NC II, 16, 11).
Trudno jest określić czas trwania drogi procesu oczyszczeń. Zależy on od uwarunkowań danej osoby. Każda bowiem poszczególna osoba posiada swoją miarę darów naturalnych i łaski, ma swój rytm oraz metę wyznaczoną przez Boga. Wszystkie te czynniki są różne w przypadku każdej poszczególnej osoby. Każdy indywidualnie, na swój własny sposób odbiera Boże działanie i przez to tworzy swoją osobistą noc. Dlatego cała uwaga św. Jana od Krzyża zmierza w tym kierunku, aby znaleźć odpowiedni sposób, by możliwie “w krótkim czasie” osiągnąć świętość. Ale nie ma takiego sposobu, który by całkowicie potrafił wykluczyć czynnik czasu, trwania, a wraz z nim także potrzebę stanowczej wytrwałości i niezłomnej nadziei (11).
Również czas trwania drogi procesu oczyszczeń zależy częściowo od “stopnia miłosnego zjednoczenia, jakiego Bóg w miłosierdziu swoim chce (duszy) udzielić” (NC II, 7, 3).
“To zmaganie się i ta walka są głębokie, albowiem i pokój, do którego mają doprowadzić, też ma być bardzo głęboki. Im subtelniejsze i doskonalsze ma być dzieło, tym subtelniejsza, doskonalsza i czystsza ma być praca. Fundament zaś tym głębszy być musi, im trwalsza ma być budowla” (NC II, 9, 9).
Dlatego zastanawia się Doktor Karmelu nad przyczyną, że
“…tak mała jest liczba tych, którzy dochodzą do tego wysokiego stopnia doskonałości zjednoczenia z Bogiem? Trzeba byśmy dostrzegli, że Bóg wcale nie chce, by tylko niewielka liczba dusz dochodziła do tego wysokiego stopnia zjednoczenia. Bóg chce, by wszyscy byli doskonali. Mało jednak znajduje naczyń, które by mogły znieść tak wzniosłe działanie. Gdy Bóg doświadcza je w małych rzeczach, okazują się słabe, nie stać ich na trud; nie chcą znieść najmniejszej przykrości czy umartwienia …Dlatego nie postępuje już dalej w oczyszczeniu ich i podnoszeniu ich z prochu ziemskiego przez trud umartwienia, gdyż do tego potrzebna była większa stałość i męstwo, niż mu okazały” (ŻPM 2, 27).