Doświadczenie dróg Bożej Opatrzności w życiu duchowym


Ósmy rozdział Księgi Powtórzonego Prawa pozwala wyłonić kilka cech pustynnej drogi: czas próby, czas wychowania i formacji, czas dany dla dobra ludu. Drogą prowadzi Bóg: inaczej za dnia, inaczej w nocy. Bóg zmienia swoją pedagogię w zależności od sytuacji. On jest tym przewodnikiem, który wyznacza kierunek a nawet bierze na ręce w razie potrzeby. Problem polega na tym, że obecność Boga na naszej drodze jest przedmiotem wiary, nie zawsze psychologicznego doświadczenia. Cechą kolejną jest ta, że droga nie jest do końca opisana ze wszystkimi szczegółami. Tak już jest na pustyni. Człowiek musi być przygotowany na nieustanne niespodzianki. Stąd niepewność podróżowania jest stałym elementem Bożej drogi. “Niepewność” dotyczy oczywiście strony psychologicznej i emocjonalnej, nie zaś teologicznej. Kiedy droga jest trudna ludzie zaczynają narzekać i szemrać najpierw przeciw ludzkim przewodnikom, a potem także na Boga. Czas pustyni jest czasem zbawienia, ale człowiek interpretuje go według własnych kryteriów i uznaje go za czas własnej śmierci. Jak się okaże na przykładzie Chrystusa i wielu wielkich świętych, jest w tym część racji. Na drodze do zbawienia człowiek istotnie musi umrzeć, tyle że śmierć dotyczy ziemskiego pojmowania i planowania drogi, kroczenia drogą na własną rękę zupełnie nie licząc się z przewodnictwem Boga, z Jego zasadami postępowania.

Krzyż

Krzyż jest narzędziem kaźni wykonanym przez człowieka. Historia krzyża nadała mu jego znaczenie. Posiada on dwa podstawowe odniesienia: do cierpienia i do Chrystusa. Droga Chrystusa jest drogą Krzyża. Taką drogę przygotował Mu Ojciec, jak to wynika chociażby z opisu modlitwy Jezusa w Ogrójcu. Wielu świętych potrafiło w takim samym znaczeniu odczytać cierpienie, które ich spotkało z winy ludzi. Wszystko odnosili do Boga. On o wszystkim wie, dopuszcza to bo jest Wszechmocny i może to wykorzystać do zbawienia. Zatem przyjmowali krzyż tak jakby pochodził bezpośrednio od Ojca.

Ta droga prowadzi do celu jakim jest odkupienie człowieka. Krzyż spełnia wszystkie cechy, które wyłoniliśmy dotychczas, mówiąc o drodze Bożej. Do tego stopnia, że stał się on synonimem utrapień obecnej chwili. Możemy zatem odnieść do drogi krzyża wszystkie cechy drogi prowadzącej przez pustynię. Na tę drogę wchodzi tylko ten, kto uwierzył, tzn. przyjął Chrystusa w swoje życie i wiążą go z Nim osobowe relacje miłości. Te relacje znajdują się na pierwszym miejscu.

Noc

Noc nie jest czymś materialnym jak pustynia i krzyż. Oznacza po prostu ciemność po zachodzie a przed wschodem Słońca. Posiada podwójny charakter: noc ciemna i przejmująca grozą; cudowna noc, skąpana w poświacie księżyca, dająca miłe łagodne światło (1). Wielki hiszpański mistyk i Doktor Kościoła św. Jan od Krzyża wykorzystuje na wiele sposobów tę podwójną symbolikę nocy kosmicznej, aplikując ją do życia duchowego.

W nocy mistycznej widzi wielką łaskę, nieocenione dobro dla człowieka. Stąd poucza jak przygotować się do nocy i wejść w nią. Tyle tylko może uczynić w pierwszej fazie procesu zjednoczenia i oczyszczenia człowiek. Noc jest także darem Boga i skutkiem Bożego działania. Noc mistyczna zawiera w sobie obydwa symbole: pustyni i krzyża.

Jeżeli dusza pragnie uczestniczyć w życiu Chrystusa, musi przejść wraz z Nim przez śmierć na Krzyżu. Jan od Krzyża kreśli drogę do zjednoczenia z Bogiem w miłości, która prowadzi przez noc oczyszczeń. Kontemplacja, nazywana przez hiszpańskiego mistyka również ciemną nocą, jest uczestniczeniem w męce i śmierci Chrystusa:

Wielka jego uczennica Edyta Stein w swoim ostatnim dziele “Scientia crucis” czynne wejście w noc interpretuje jako podjęcie krzyża (2), gdyż cała droga przez noc jest drogą ewangeliczną. “Nikt z was, który nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada (przez pożądanie), nie może być moim uczniem” (Łk 14,33). Podjęcie trudów i cierpienia, płynącego z wyrzeczeń, jest podjęciem własnego krzyża. (3)

“Czynne wejście w ciemną noc zmysłów jest równoznaczne z ochotnym przyjęciem krzyża oraz cierpliwym jego niesieniem. Lecz przy samym niesieniu krzyża nie umiera się (…). Może się wydać na ukrzyżowanie, ale nie może się sam ukrzyżować. Dlatego wszystko, co rozpoczęła noc czynna, musi być uzupełnione w nocy biernej”. (4) Natomiast noc bierną interpretuje jako ukrzyżowanie. (5)

“Cierpienia w tym stanie możemy bez przesady nazwać ukrzyżowaniem: przygważdżają one niemożnością posługiwania się siłami naturalnymi. Do oschłości dołącza się męka z powodu lęku, czy idzie się prawdziwą drogą”. (6)

Droga i śmierć krzyżowa polega na ogołoceniu władz duchowych. (7) “Jeżeli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje…” (Mk 8,34). Edyta aplikuje tę naukę, za św. Janem od Krzyża, do procesu wewnętrznej przemiany. Przytacza długi urywek Drogi na Górę Karmel, streszczający tę naukę:

– po pierwsze: jest pewne, że Chrystus umarł: co do zmysłów umierał duchowo przez całe swoje życie, a naturalnie w swej śmierci. Sam bowiem powiedział, że w życiu nie miał, gdzie by głowę skłonił (Mt 8,20)
– po drugie: w chwili śmierci został w swej duszy całkowicie opuszczony…, Ojciec pozostawił Go bez żadnej pociechy, bez ulgi, w ostatecznej oschłości, tak że zmuszony był wołać z krzyża: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mt 27,46). Było to największe odczuwalne opuszczenie w Jego życiu. Ale też wtedy dokonał dzieła większego niż wszystkie znaki i cuda, które zdziałał: pojednał i połączył przez łaskę rodzaj ludzki z Bogiem. A dokonało się to w chwili, gdy nasz Pan wyniszczony był we wszystkim. Opuścili Go ludzie… opuszczały Go siły przyrodzone, dla których śmierć była ostatecznym wyniszczeniem. Opuścił Go i Ojciec, pozostawiając bez pociechy i pomocy, l w tym opuszczeniu, zupełnie ogołocony i równocześnie wyniszczony, starty w proch, odkupił winę i pojednał ludzi z Bogiem.

Ten przykład pozwala zrozumieć tajemnicę Chrystusa jako bramy i drogi do zjednoczenia z Bogiem: tym głębiej się ktoś z Bogiem zjednoczy i większego dokona dzieła, im więcej się dla Niego wyniszczy w tym, co zmysłowe i duchowe. A jeśli ktoś w najgłębszym uniżeniu dojdzie do unicestwienia, do całkowitego nic, osiągnie wtedy duchowe zjednoczenie z Bogiem, najwyższy stan osiągalny w tym życiu. Polega on nie na wewnętrznych pokrzepieniach, radościach i odczuciach, lecz na prawdziwej śmierci krzyżowej w zmysłach i w duchu, zewnętrznie i wewnętrznie (DGK 11,7,6-11).

Ludzkie przeżywanie podróżowania

Krajobraz naszej drogi krzyżowej przez pustynię i noc nieustannie się zmienia. Nawet jeżeli żyjemy w tym samym czasie historycznym i w tym samym domu rodzinnym czy zakonnym kroczymy inną drogą. Dlatego droga każdego człowieka jest inna i przeżywanie drogi jest inne, aczkolwiek na ludzkie doświadczenie drogi składają się podobne elementy. Wynika to już z faktu niepowtarzalnej oryginalności każdego człowieka, od której zależy sposób przeżywania i interpretowania całego świata naturalnego i nadprzyrodzonego.

Rzeczą godną odnotowania jest fakt, że symbole pustyni, krzyża i nocy w życiu duchowym dotyczą właśnie ludzkiego przeżywania drogi oczyszczenia i zjednoczenia z Bogiem. To nasze przeżywanie a następnie interpretowanie trudów pielgrzymowania stanowi sporą część krzyża, jaki dźwigamy. Wyciągamy po prostu niewłaściwe wnioski. Przykład wielkich postaci biblijnych i chrześcijan pokazuje, że człowiek nie od razu przyjmuje ciężar drogi i trud pielgrzymowania jako wyraz Bożej Opatrzności. Najczęściej szuka bardziej bezpośredniej przyczyny swojego duchowego stanu. Nie przynosi mu to ulgi, ale jeszcze bardziej pogrąża w ciemności. Stąd każdy wierzący, skoro nieuchronnie zmuszony jest iść drogą pustyni, krzyża i pośród ciemności nocy, potrzebuje pewnego przewodnika.

Kiedy uwzględni się cel drogi i ma się niezachwianą wiarę, że nasza droga doprowadzi nas niezawodnie do upragnionego celu to zajmowanie się naszymi przeżyciami podczas drogi wydaje się mało ważne, a nawet banalne. Z praktycznego punktu widzenia sprawy nie są aż takie proste i oczywiste. Pustynia oznacza brak wody, bez której człowiek nie może zbyt długo żyć. Krzyż oznacza powolne i bolesne umieranie a noc w swoim negatywnym aspekcie oznacza brak światła potrzebnego do drogi. Nie łatwo to wszystko zaakceptować jako coś normalnego. Czy jest jednak inna możliwość skoro taka jest właśnie droga, którą przygotował dla nas Ojciec?

Wnioski praktyczne

Drogą duchowego rozwoju jest czas, historia ze wszystkim co to oznacza dla ziemskiego bytowania człowieka. Bóg jest Panem naszego czasu i historii. Dlatego On jest także Głównym Twórcą naszej duchowej drogi. Przykład ludzi wiary pokazuje, że obecność pustyni, krzyża i ciemności są w życiu duchowym czymś nieuniknionym i nawet normalnym. Nasza droga po wyjściu z wód chrztu świętego prowadzi przez pustynię dla ludzkiego sposobu pojmowania świata i Boga do życia wiecznego.

W tej sytuacji rzeczą o istotnym znaczeniu jest zaufanie Twórcy naszej duchowej drogi. Konieczna jest w tym celu postawa wiary, nadziei i miłości, której Jan od Krzyża, wytrawny przewodnik po drogach Bożych, przypisuje główną rolę w procesie oczyszczenia i zjednoczenia z Bogiem. Cnoty teologalne są jedynym i proporcjonalnym środkiem do osiągnięcia celu naszej duchowej drogi. Dzięki nim swój los możemy powierzyć Bogu, który będzie mógł nas przeprowadzić przez pustynię życia, krzyż utrapień i ciemność wiary do życia w chwale zmartwychwstania.


(1) Teresa Benedykta od Krzyża, Wiedza Krzyża, w: Światło w ciemności, t. 2, Kraków 1977, s. 48.
(2) Tamże, s. 56.
(3) Tamże, s. 57.
(4) Tamże, s. 59.
(5) Tamże, s. 59.
(6) Tamże, s. 61.
(7) Tamże, s. 69.


Karmel, 2(71) 1999