o. Jerzy Gogola OCD
Pytanie zawarte w tytule referatu może być dwojako zaakcentowane: ze zdziwieniem (dlaczego?) oraz jako okazja do merytorycznej odpowiedzi. W obydwu przypadkach zdziwienie jest uzasadnione: “Zadziwiający paradoks: mniszka, która od 15 roku życia nigdy nie opuściła klauzury, postawiona została na równi z hiszpańskim jezuitą, który oddał swe życie u granic Chin” (1). Aby odpowiedzieć na postawione pytanie, nie wystarczy poznać życie św. Teresy, ale trzeba również rozumieć misję Kościoła (2).
W języku obiegowym “misje” oznaczają głoszenie Ewangelii ludziom nieznającym Chrystusa, głoszenie przede wszystkim przez kapłanów, ewentualnie przez czynne zgromadzenia sióstr zakonnych. Dlatego wydaje się niektórym, że to nienormalne, by siostra klauzurowa mogła mieć jakiś poważniejszy udział w pracy misyjnej. Sobór Watykański II widzi życie zakonne w samym sercu Kościoła i jako życie Kościoła. To, co mówi o misji Kościoła, dotyczy także misji życia zakonnego, a więc i poszczególnych osób zakonnych bez względu na charakter zgromadzenia. Trzeba będzie oczywiście rozróżnić istotę misji od różnych jej form. Głoszenie Dobrej Nowiny dokonuje się na dwa podstawowe sposoby: słowem i przez dawanie świadectwa. Niektórzy chrześcijanie posiadają w Kościele misję głoszenia słowem. Oni także, na równi z innymi, a może jeszcze bardziej, powinni dawać świadectwo życia ewangelicznego. Możliwe jest jednak głoszenie tylko świadectwem życia świętego, nawet jeżeli to świadectwo nie będzie w ogóle światu znane.
Na postawione w tytule pytanie odpowiemy w dwóch etapach: wkład samej Teresy w ogłoszenie jej patronką misji oraz rola w tym wydarzeniu ludu Bożego i hierarchii Kościoła.
1. Wkład Teresy w ogłoszenie jej Patronką Misji
Nie było najmniejszym zamiarem św. Teresy z Lisieux zostać patronką misji. Ten fakt był uwieńczeniem pewnego procesu, który miał swoje źródło w jej osobistym życiu. Dlatego trzeba zapytać najpierw: jaki związek z misjami katolickimi mogło mieć życie karmelitanki bosej?
Część odpowiedzi na to pytanie została już udzielona. Teresa od Dzieciątka Jezus była apostołką, misjonarką z tej racji, że dzieło ewangelizacji jest misją osób zakonnych.
Interesuje nas jednak jej osobista świadomość misyjna.
1.1. Droga Teresy do odkrycia swojej misji
Swoją misję “w sercu Kościoła” Teresa odnalazła dopiero pod koniec swojego, krótkiego zresztą, życia. Musiał dokonać się w niej pewien wewnętrzny proces, który zakończył się radością odnalezienia siebie w Bogu i w Kościele.
Przed wstąpieniem do Karmelu. Pod koniec XIX wieku Francja posiadała rozległe kolonie. Powstawały liczne kongregacje misyjne, m.in.: Ojców Białych i Sióstr Białych kard. Lavigerie.
Mówi się powszechnie o zbawianiu dusz dla Chrystusa, o chrzcie małych Chińczyków. Teresa Martin musiała z pewnością słyszeć, w swojej głęboko chrześcijańskiej rodzinie, o chwalebnych osiągnięciach misjonarzy.
Podczas podróży do Rzymu czytała Annales missionaires. Celina opowiada o Teresie, że, mając 14 lat, czytała niektóre stronice z Annales o siostrach misjonarkach, ale szybko przerwała lekturę, by powiedzieć: “Nie chcę czytać więcej. Mam już wystarczająco wielkie pragnienie stania się misjonarką: cóż by się stało, gdybym poszerzyła swoje aspiracje jeszcze o ten apostolat? Chcę być karmelitanką”.
Wniosek, jaki się spontanicznie nasuwa po przeczytaniu tego tekstu, jest taki, że w wieku 14 lat Teresa jeszcze nie dostrzegała ścisłego związku, jaki istnieje pomiędzy Karmelem a misjami. Trzeba będzie nieco czasu, by dokonała się w niej ta synteza pomiędzy powołaniem karmelitanki i misji. Chociaż trzeba zauważyć, że Teresa była osobą, która bardzo wcześnie doszła do pewnej syntetycznej wizji życia, nie ograniczając swoich aspiracji do jednego szczegółu. Wyrazem tego może być jej wyrażenie: “wybieram wszystko”!
W Karmelu. W Karmelu Teresa nie straciła swej wielkiej zdolności otwarcia się na innych i miłowania ich, jaką posiadała przedtem. Sprzyjało temu powołanie Karmelu, który żyje życiem Kościoła, jego najważniejszymi zadaniami. Teresa z Awili, zakładając pierwszy klasztor karmelitanek bosych, kierowała się motywem apostolskim (por. D 1, 2). Ta tradycja jest obecna w Karmelach XIX wieku. Siostry modlą się nie tylko za głosicieli Ewangelii, ale zakładają klasztory na dalekich terenach misyjnych. Dla przykładu: Karmel w Sajgonie został ufundowany przez Karmel z Lisieux w 1861 roku (por. DD, s. 219, przypis 39). Teresa w Dziejach duszy w 1895 roku pisze: “Jaki będzie koniec tych ‘dziejów białego kwiatka’?… Być może, że mały kwiatek zostanie zerwany w swej świeżości lub też przeniesiony na inne brzegi…” (Rps A, 84v). Aluzja do możliwości swego wyjazdu do Sajgonu, który prosił o pomoc dla swej nowej fundacji w Hanoi.
Teresa z pewnością odpowiedziałaby z radością na tę propozycję rozłąki. “Opuściłabym wszystko, co jest mi drogie” (Rps C, 10r). Do końca życia utrzymała w mocy swoje przekonanie o powołaniu misyjnym.
W ostatnim manuskrypcie pisze: “Nie! nie wyjechałabym z myślą o zbieraniu owoców moich trudów; gdyby tak było, nie zaznałabym pokoju, jakim się teraz cieszę i cierpiałabym raczej, że nie mogę skonkretyzować mojego powołania do misji w dalekich krajach” (3).
W jaki sposób Teresa przeżyje swoje życie apostolskie w Karmelu? Z pewnością odpowie na powołanie misyjne jako wierna karmelitanka bosa. Życie karmelitanki sprowadza się do jednego: do miłości. Jeżeli zamyka się dobrowolnie za kratą klauzury to dlatego, że pragnie, przez tę trudną miłość, razem z Chrystusem kontynuować dzieło zbawienia i modlić się za tych szczególnie, których misją jest głoszenie Dobrej Nowiny słowem, tj. za kapłanów. Teresa odnajdzie sposób ewangelizowania własnym życiem, kiedy odkryje serce Kościoła, a co za tym idzie serce dzieła ewangelizacji.
“Zrozumiałam, że Kościół posiada Serce i że to Serce płonie miłością, że jedynie Miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby przypadkiem zabrakło Miłości, Apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, Męczennicy nie chcieliby przelewać krwi swojej… Zrozumiałam, że miłość zamyka w sobie wszystkie powołania, że miłość jest wszystkim, obejmuje wszystkie czasy i wszystkie miejsca… jednym słowem – jest Wieczna!…
Zatem, uniesiona szałem radości, zawołałam: O Jezu, Miłości moja… nareszcie znalazłam moje powołanie, moim powołaniem jest Miłość! Tak, znalazłam swoje miejsce w Kościele, a to miejsce, mój Boże, Ty sam mi ofiarowałeś… W sercu Kościoła, mojej Matki, będę Miłością… w ten sposób będę wszystkim i moje marzenie zostanie spełnione!!!…” (Rps 3v).
Kiedy rozumie się samą istotę Kościoła i odnajduje w niej swoje powołanie, wówczas na drugi plan schodzi forma działalności apostolskiej. Mówiąc konkretniej, powołany przyjmuje tę formę działalności, która doskonale pokrywa się z formą życia własnej rodziny zakonnej. Bogu zostawia drogi i sposoby dotarcia do innych ze swoim przesłaniem o zbawieniu.
To również zrozumiała Teresa:
“…Jezus poddał mi w czasie rannego dziękczynienia prosty sposób wypełnienia mego zadania; pozwolił mi zrozumieć te słowa Pieśni nad pieśniami: ‘Pociągnij mnie! pobiegniemy do wonności olejków twoich’ (Pnp 1, 3). O Jezu, nie ma zatem potrzeby mówić: ‘Pociągając mnie, pociągnij także te dusze, które kocham!’ Wystarczy to proste słowo: ‘Pociągnij mnie’. Panie, pojmuję, że skoro dusza da się zniewolić upajającą wonnością Twoich olejków, nie pobiegnie sama, ale pociągnie za sobą wszystkie dusze, które kocha; dzieje się to bez przymusu, bez wysiłku, jest naturalną konsekwencją jej dążenia do Ciebie. Jak strumień wpadający gwałtownie do oceanu unosi ze sobą wszystko, co spotyka na swej drodze, podobnie, o mój Jezu, i dusza, która zanurza się w bezbrzeżnym oceanie Twej miłości, pociąga za sobą swoje skarby…” (Rps C 33v-34r).
Wobec poczucia własnej niemocy i ubóstwa Teresa koncentruje się całkowicie na Chrystusie i Jego łasce. Prosiła Jezusa, by mogła Go kochać jeszcze więcej, stać się niewolnicą Jego miłości. Miłująca dusza nie umiałaby biec sama. Pociąga za sobą innych. Jest to wspaniałe ujęcie logiki autentycznej działalności apostolskiej. Apostoł jest człowiekiem całkowicie należącym do Chrystusa, całkowicie skoncentrowanym na Chrystusie i tym sposobem niemal spontanicznie pociąga innych do Chrystusa. Skuteczność jego działania zależy, zwyczajnym biegiem rzeczy, od jego osobistej świętości. Historia wielkich świętych apostołów potwierdza taką logikę ewangelizacji: don Bosko, Proboszcz z Ars, św. Dominik, św. Teresa, Katarzyna ze Sieny… Miłość przyciąga miłość.
Dzięki miłości Teresa umiała nadać swoim cierpieniom wymiar apostolski. Dotyczy to zarówno cierpień duchowych (ciemność wiary) jak i fizycznych. Swoje cierpienia, związane z oczyszczeniem wiary, ofiaruje za niewierzących. Teresa może śmiało powiedzieć za wielkim apostołem Chrystusa, Pawłem, że jest “drugim Chrystusem”. Prawdziwą pasję apostolską Teresy można ująć w słowach: miłować i cierpieć dla Jezusa, by móc współpracować w zbawianiu świata. Taki był sposób jej ewangelizowania w Karmelu.