Znajomość Pisma świętego źródłem mądrości wiodącej ku zbawieniu
Wszystkich, którzy chcą żyć zbożnie w Chrystusie Jezusie, spotkają prześladowania. Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie bowiem Pismo od Boga natchnione jest i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości – aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu. (2 Tm 3,12.14-17)
Słowo jest mocą Boga i “osądza” każdą sytuację
Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek. (Hbr 4,12-13)
Wiara bierze się ze Słowa i umacnia się Słowem
Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka. W niej bowiem objawia się sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi, jak jest napisane: a sprawiedliwy z wiary żyć będzie. (Rz 1,16-17)
Słowo Boże źródłem poznania zamysłu Boga żywego
Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu. Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi. Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa. (Iz 55, 6-11)
Jezus Chrystus jest Słowem Bożym
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. (J 1,14)
Czytanie pobożnych książek pomaga w rozważaniu życia Jezusa
Czytanie duchowne było dla mnie rozkoszą, więc zaczęłam w pewnych godzinach oddawać się samotności, spowiadać się szczegółowo i postępować we wszystkim tą drogą, biorąc sobie tę książkę (Trzecie abecadło) za przewodnika i nauczyciela. […] Starałam się, o ile mogłam, przedstawiać sobie obecnego we mnie Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Taki był mój sposób modlitwy. Rozważając jakiś szczegół Jego życia, wyobrażałam sobie, jakby się spełniał we wnętrzu mojej duszy. Ale najwięcej smakowałam w czytaniu dobrych książek, co było głównym dla mnie posileniem duchowym. Daru rozmyślania rozumem Bóg mi nie użyczył ani przedstawiania sobie rzeczy duchowych za pomocą wyobraźni, którą mam tak ciężką, że nawet Człowieczeństwa Pana Jezusa, choć Go w myśli i w sercu miałam obecnego, wyobrazić sobie, jakkolwiek się starałam, nigdy nie potrafiłam. Chociaż przy tej niezdolności do rozmyślania rozumem, dusza, jeśli wytrwa, prędzej dochodzi do kontemplacji. Jest to jednak droga bardzo mozolna i trudna, bo gdy woli brak przedmiotu, którym by się zajęła i na którym by, jako obecnym, miłość spoczęła, dusza pozostaje jakby bez podpory i bezczynna. (św. Teresa od Jezusa, Księga życia 4,7)
Czytanie pobożnych książek dostarcza przedmiotu do rozmyślania, chroni przed oschłościami, skupia myśli
Było to, jak teraz widzę, szczególne zrządzenie łaskawości Pańskiej, że nie znalazłam nikogo, kto by mną kierował. Bo gdyby trafił mi się taki przewodnik, który by zabraniał mi czytania, a zmuszał mnie do samej tylko modlitwy myślnej, żadną miarą, zdaje mi się, nie wytrzymałabym tych udręczeń wewnętrznych i przenikliwej oschłości, którą cierpiałam przez osiemnaście lat skutkiem tej, jak mówiłam, niemożności rozmyślania rozumem. Przez cały ten czas nigdy, z wyjątkiem dziękczynienia po Komunii, nie odważyłam się przystąpić do modlitwy bez książki. Sama myśl zaczęcia modlitwy nie mając książki przy sobie, tak mnie w głębi duszy przerażała, jak gdybym sama jedna miała wyjść na spotkanie całej gromady nieprzyjaciół czyhających na mnie. Mając pod ręką tę pomoc, która mi była jakby towarzystwem i tarczą do odbijania pocisków przychodzących do mnie obcych myśli, uspokajałam się. Oschłości były wtedy rzadkim wyjątkiem, ale zawsze je miewałam, ile razy brakło mi książki. Bo zaraz wtedy trwożyła się dusza moja i myśli moje się gubiły. Dopiero za pomocą książki powoli je znowu skupiałam i duszę, jakby przynętą, do modlitwy pociągałam. Często wystarczało tylko samo otwarcie książki, innym razem czytałam krócej lub dłużej, według miary łaski, jakiej mi Pan użyczał. Zdawało mi się w tych pierwszych początkach, o których tu mówię, że bylebym miała książkę i trzymała się samotności, żadne niebezpieczeństwo nie zdoła pozbawić mnie tak wielkiego dobra. I zapewne tak by było dzięki łasce Bożej, gdybym miała przewodnika lub kogoś innego, który by mnie uczył zawczasu chronić się okazji, albo szybko mnie z nich wyprowadzał, gdybym w nie wpadła. I gdyby czart wówczas otwarcie mnie prześladował i kusił, żadną miarą, zdaje mi się, nie byłabym się zgodziła na grzech śmiertelny. Ale podejścia jego były tak chytre, a ja tak niedobra, że wszystkie moje postanowienia na nic się nie przydały. Choć prawda, że dni, w których służyłam Bogu, bardzo wiele mi pomogły, dając mi siłę do znoszenia straszliwych, jakie cierpiałam niemocy, z tak wielką cierpliwością, jakiej mi Boski Majestat Jego użyczał. (św. Teresa od Jezusa, Księga życia 4, 9)
Świadectwo św. Teresy o posługiwaniu się książką podczas modlitwy
Ja całe czternaście lat nie byłam zdolna rozmyślać inaczej, jeno czytając z książki. Sądzę, że wiele musi być dusz tego rodzaju; a są i takie, które zupełnie, nawet z książką, rozmyślać nie potrafią; umieją tylko modlić się ustnie, i na tym trawią cały czas modlitwy. (św. Teresa od Jezusa, Droga doskonałości 17, 3)
Obcowanie z Bogiem winno być wspierane przez innych (wspólne czytanie, rozważanie)
Taka bowiem jest właściwość duszy pokornej, że nie śmie sama przestawać z Bogiem i nie może znaleźć pełnego zaspokojenia bez ludzkiego kierownictwa i rady. Tego Bóg żąda i chętnie zbliża się do tych, którzy razem się jednoczą w celu rozważania prawdy, ażeby ją, opartą już na naturalnym rozumie, potwierdzić i rozjaśnić. (św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel II, 22, 11)
Nawet najlepsze książki nie są w stanie wyrazić głębi tajemnicy Bożej
Najodpowiedniejszym na wyrażenie Bożej tajemnicy jest język symboliczny (mistyków). Jeśli tych podobieństw nie czyta się z prostotą ducha miłości i w znaczeniu im właściwym, wydają się one raczej niedorzecznością niż istotną prawdą. Przykładem tego jest Pieśń nad pieśniami Salomona i inne księgi Pisma świętego, w których Duch Święty, nie mogąc wyrazić nadmiaru swej boskiej miłości słowami zwykłymi, powszechnie używanymi, wypowiada je w tajemniczych obrazach i podobieństwach. Stąd też, choć tyle razy przez świętych doktorów były i będą objaśniane, to jednak nie ustaną nigdy dociekania nad nimi, gdyż tych tajemnic nie można wyrazić słowami. Wszelkie też objaśnienia nie dorównują zazwyczaj głębi ich istotnego znaczenia. (św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa Prolog, 1)
Żadne książki duchowe nie zastąpią Ewangelii i żywego słowa Jezusa
Ileż światła zawdzięczam dziełom Naszego Ojca św. Jana od Krzyża!… W wieku lat siedemnastu i osiemnastu nie miałam innego duchowego pokarmu; później jednak wszystkie książki pozostawiały mnie w oschłości, i stan ten trwa dotąd. Zaledwie otworzę jakąś książkę duchowną (chociażby najpiękniejszą, najbardziej wzruszającą), czuję natychmiast, że moje serce kurczy się, i nie wiem – rzec można – co czytam, a umysł mój staje się niezdolny do rozmyślania… W tej niemożności przychodzi mi z pomocą Pismo święte i Naśladowanie; w nich znajduję pokarm mocny i czysty. Pomocą w modlitwie jest mi jednak przede wszystkim Ewangelia; ona zaspokaja wszystkie potrzeby mojej biednej małej duszy. Odkrywam w niej coraz to nowe światła, oraz jej sens ukryty i mistyczny…
Rozumiem i wiem z własnego doświadczenia, “że królestwo Boże jest w nas”. Jezus nie potrzebuje książek ani doktorów, by pouczać dusze; On, Doktor doktorów, naucza bez hałasu słów… Nigdy nie słyszałam Jego głosu, ale czuję, że jest On we mnie w każdej chwili, że mną kieruje i daje mi natchnienia, co powinnam mówić lub czynić. Odkrywam nie znane mi dotąd światła w tym samym momencie, kiedy ich potrzebuję, a dzieje się to najczęściej podczas modlitwy odprawianej w największym opuszczeniu, lub nawet pośród codziennych zajęć. (św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Man. A, 83r-v)
Jak Pismo święte obiektywizuje osobiste przeżycia
Poszukiwałam więc w księgach świętych wytłumaczenia co do owej windy, przedmiotu mych pragnień i przeczytałam te słowa, które wyszły z ust Przedwiecznej Mądrości: “Jeżeli kto jest maluczki, niech przyjdzie do mnie” (Prz 9,4). Znalazłam więc to, czego szukałam, a chcąc się dowiedzieć, o mój Boże! co uczynisz maluczkiemu, kiedy odpowie na Twe wezwanie, poszukiwałam dalej. I oto co znalazłam: “Jak matka pieści swe dziecię, tak ja was pocieszać będę, przy piersiach was poniosę i będę was kołysał na mych kolanach!” (Iz 66,13). O! nigdy jeszcze słowa czulsze, o bardziej melodyjnym brzmieniu nie rozweseliły mej duszy. (św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Man. C,3r)
Podczas modlitwy pragnienia te stawały się dla mnie prawdziwym męczeństwem; otworzyłam więc listy św. Pawła, by tam znaleźć jakąś odpowiedź. Wzrok mój padł na dwunasty i trzynasty rozdział pierwszego listu do Koryntian. Przeczytałam tam w pierwszym rzędzie, że wszyscy nie mogą być apostołami, prorokami, doktorami itd., że Kościół składa się z różnych członków i że oko nie może być zarazem ręką… (por 1 Kor 12,29). Odpowiedź była jasna, nie zaspokajała jednak moich pragnień, nie dawała mi ukojenia… Jak Magdalena dopóty nachylała się nad pustym grobem aż znalazła, czego szukała, tak i ja, uniżywszy się aż do głębin mej nicości, wzniosłam się tak wysoko, że stałam się zdolna osiągnąć mój cel… Niezmordowanie czytałam dalej i to oto zdanie przyniosło mi ulgę: „Poszukajcie gorliwie darów najdoskonalszych, ale ja wam ukażę drogę przewyższającą wszystko (1 Kor 12,31). (św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Man. B, 3v)
Dopiero w niebie poznamy bezwzględna prawdę we wszystkim. Na ziemi, nawet w Piśmie świętym są strony ciemne i niezrozumiałe. Smucę się, gdy widzę różnice w tłumaczeniach. Gdybym była kapłanem, studiowałabym język hebrajski i grecki, aby móc czytać słowo Boże takim, jakim je raczył wyrazić w mowie ludzkiej. (św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Rady i wspomnienia)
Wspieranie własnej modlitwy radami uczonych, którzy znają i zgłębiają Pismo święte
Myliłby się ten, kto by sądził, że uczeni nie znający się na modlitwie wewnętrznej nie nadają się dla tych, którzy się tej modlitwie oddają. Ja radziłam się wielu uczonych, zwłaszcza w tych ostatnich latach, kiedy miałam większą potrzebę zasięgania ich rady i zawsze lubiłam ludzi naukowo wykształconych, i do ich światła się uciekałam. Zapewne, że niektórzy z nich nie mają doświadczenia w rzeczach duchowych, ale żaden z nich nie jest tym rzeczom przeciwny ani całkiem w nich nieświadomy, bo w Piśmie świętym, które znają i zgłębiają, zawsze znajdują prawdziwe znaki dobrego ducha. Mam to przekonanie, że duszy bogomyślnej, jeśli się radzi ludzi uczonych, nigdy zły duch nie oszuka swymi ułudami, chybaby sama chciała oszukiwać siebie, bo nauki pokornej i cnotliwej diabeł – jak sądzę – szczególnie się boi, wiedząc, że przez nią będą odkryte jego zdrady i na szkodę jego się obrócą. (św. Teresa od Jezusa, Księga życia 13, 18)
Jezus Chrystus – “Księga żywa”
Pewnego razu, gdy zabrano nam różne książki w języku kastylijskim i zakazano je czytać, z czego miałam wielką przykrość, bo niektóre z tych książek chętnie czytywałam, a pisanych po łacinie, nie znając tego języka, czytać nie mogłam. Pan rzekł do mnie: Nie martw się. Ja tobie dam księgę żywą. Nie mogłam zrozumieć, co by znaczyły te słowa, bo jeszcze wówczas widzeń nie miałam, ale wkrótce, kilka dni potem dobrze je zrozumiałam. Bo tyle znalazłam przedmiotu do rozmyślania i do zatapiania się w tym, co oglądałam i z taką miłością Pan mną się zajął, w różny sposób mnie nauczając, że książek już rzadko kiedy albo wcale nie potrzebowałam. On sam w boskiej łaskawości swojej był mi prawdziwą księgą, w której widziałam zapisane Jego prawdy. Błogosławiona ta księga, z której pozostaje w duszy poznanie, tak głęboko wyryte, co czytać, co czynić powinna, iż tego, co poznała, zapomnieć nie może! Któż by, widząc Pana okrytego ranami, znękanego smutkiem, cierpiącego prześladowania, nie pragnął uczestnictwa w tych Jego cierpieniach, nie umiłował i nie pożądał Jego krzyża? Kto ujrzawszy jeden promyczek tej chwały, którą On przygotował tym, którzy Mu służą, nie uzna, że niczym jest wszystko, cokolwiek uczynił albo wycierpieć może, mając nadzieję takiej nagrody? Kto, mając przed oczyma męki potępionych, nie uzna w porównaniu z nimi za rozkosz wszystkie bóle i męki tego życia i nie poczuje, ile jest winien Panu, który go tyle razy wybawił od tego miejsca wiecznej rozpaczy? (św. Teresa od Jezusa, Księga życia 26, 5)
Jezus Chrystus – jedynym Słowem Ojca
Dzisiaj, w obecnym okresie łaski, kiedy wiara jest już utwierdzona w Jezusie Chrystusie i ogłoszone jest już prawo Ewangelii, nie ma potrzeby pytać Boga dawnym sposobem ani też nie potrzeba, by przemawiał jeszcze i odpowiadał, jak wówczas. Dał nam bowiem swego Syna, który jest jedynym Jego Słowem – bo nie posiada innego – i przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz. I nie ma już nic więcej do powiedzenia.
Dzisiaj zatem, jeśliby ktoś jeszcze pytał Boga albo pragnął od Niego jakichś widzeń czy objawień, postąpiłby nie tylko błędnie, lecz również obraziłby Boga, nie mając oczu utkwionych w Chrystusie całkowicie, bez pragnienia jakichś innych nowości.
Mógłby wtedy Bóg powiedzieć: “Wszystko już powiedziałem przez Słowo, będące moim Synem i nie mam już innego słowa; czyż mogę ci więcej odpowiedzieć albo objawić coś więcej ponad to? Na Niego więc zwróć swe oczy, gdyż w Nim złożyłem wszystkie słowa i objawienia. Odnajdziesz w Nim o wiele więcej niż to, czego pragniesz i o co prosisz. Prosisz bowiem o słowo czy objawienie częściowe, jeśli zaś na Niego wejrzysz, znajdziesz wszystko w pełni. On jest całą moją mową, odpowiedzią, całym widzeniem i objawieniem. To objawienie wam wypowiedziałem, dałem i ukazałem, przez nie odpowiedziałem, dając wam Syna mego za brata, mistrza, przyjaciela, za cenę i nagrodę. Powiedziałem niegdyś na Górze Tabor, zstępując na Niego z Duchem moim: Hic est filius meus dilectus, in quo mihi bene complacui, ipsum audite; Ten jest Syn mój miły, w którym dobrze upodobałem sobie: Jego słuchajcie” (Mt 17,5). Od tej chwili odjąłem niejako rękę od wszelkiego nauczania i odpowiadania, zdając wszystko na Niego. Powiedziałem: Jego słuchajcie, bo ja już nie mam do objawienia więcej wiary ani do ogłoszenia więcej prawdy. To, co mówiłem dawniej, było obietnicą Chrystusa. Jeśli mnie zaś pytano, to w związku z nadzieją Jego przyjścia i z błaganiem o Niego. W Nim bowiem znaleźć miano wszelkie dobro, jak to widać z nauki Ewangelistów i Apostołów. Kto by zaś dzisiaj pytał mnie dawnym sposobem i prosił, abym doń mówił, czy też objawił cośkolwiek, byłoby to jakby powtórnym błaganiem mnie o Chrystusa i o nową wiarę oprócz tej, którą objawiłem, byłoby więc brakiem wiary, jaka jest dana w Chrystusie. Byłaby to nadto ciężka obraza umiłowanego mego Syna, nie tylko przez brak wiary, lecz przez domaganie się niejako powtórnego Jego wcielenia oraz przejście przez życie i śmierć. Nie znajdziesz już, o co byś mnie mógł prosić lub czego byś przez objawienia i widzenia mógł żądać ode mnie. Patrz dobrze, a w Chrystusie odkryjesz spełnione i urzeczywistnione swe pragnienia, a nadto jeszcze wiele więcej.
Trzeba więc zawsze trzymać się nauki Chrystusa Pana, a niczemu innemu nie ufać, bo niczym jest, jeśli z nią jest niezgodne. Niepotrzebnie trudzi się dzisiaj ten, kto chce przestawać z Bogiem na sposób Starego Testamentu. (św. Jan od Krzyża)