Cztery formy relacji z Bogiem

o. Jerzy Gogola OCD



Cztery formy relacji człowieka z Bogiem nie stanowią czterech jakościowo różnych rodzajów modlitwy. Są jedynie wyrazem osobistych sytuacji, w jakich znajduje się człowiek modlitwy. Natomiast podstawowa modlitewna relacja człowieka z Bogiem, niezależna od stanu ducha wierzącego, pozostaje niezmienna. Bóg zawsze będzie Stwórcą i Ojcem, a człowiek zawsze jego stworzeniem i dzieckiem. Te właśnie sytuacje w jakiś sposób determinują charakter modlitwy. Sprowadza się je do czterech: uwielbienia z adoracją, prośby, przebłagania i dziękczynienia.

Postawa adoracji pojawia się spontanicznie w człowieku, który znajduje się wobec Wielkości, Potęgi, Bogactwa, Piękna, wobec Majestatu Boga. Postawa prośby jest najbardziej oczywista u człowieka znajdującego się w potrzebie. Jeżeli potrzeba jest bardzo wielka, prośba przechodzi w błaganie. Postawa ekspiacji i przebłagania pojawia się w sytuacji świadomości niewierności i grzechu. Wreszcie postawa dziękczynienia jest zdrową reakcją na otrzymane dobro.

Tych form nie należy mylić ze stopniami modlitwy, które oznaczają coraz to głębszy poziom zażyłości z Bogiem. Na każdym zaś stopniu modlitwy mogą występować wszystkie cztery wymienione wyżej formy modlitwy.

Modlitwa chrześcijańska jako uwielbienie i adoracja

Uwielbienie i adoracja uważane są przez teologów za podstawowy wymiar modlitwy, gdyż stanowią uwieńczenie postawy religijnej człowieka. Człowiek religijny, nawet ten żyjący poza kontekstem biblijnego objawienia, zawsze składał Bogu kult, a właśnie kult jest uznaniem wielkości Boga. Im lepsza jest tego znajomość, tym uwielbienie i adoracja są bardziej spontaniczne i autentyczne.

Przypomina się tu postawa Izajasza, który ujrzał Boga na wyniosłym tronie i padł na twarz przed Nim, czując się grzesznikiem (Iz 6); albo Piotra, który na widok cudotwórczej mocy Jezusa, pada przed Nim i prosi, by zostawił go w spokoju, bo jest zbyt grzeszny, aby chodzić za Nim (Łk 5, 8).

R. Moretti wymienia następujące motywy, dla których modlitwa uwielbienia znajduje się na pierwszym miejscu:

– jest to modlitwa najbardziej odpowiednia na wyrażenie Bożego majestatu, bogactwa, doskonałości;

– jest to modlitwa najbardziej bezinteresowna i czysta;

– modlitwa uwielbienia w jakimś stopniu stanowi wypełnienie stwórczego zamysłu Boga wobec człowieka: Bóg wszystko stworzył dla swojej chwały;

– jest to modlitwa świętych w niebie, dla których takie racje modlitwy jak ubóstwo i grzech stają się nieaktualne.

Aktualna pozostanie jednak wdzięczność za otrzymane dobra, stąd bardzo bliska adoracji będzie zawsze modlitwa dziękczynienia.

Takie ujęcie modlitwy uwielbienia skłania do pewnej refleksji, że dla modlitwy adoracji nie wynika konieczność istnienia osobowych więzów opartych na miłości. Jest to po prostu uznanie wielkości Boga i schylenie przed nią czoła. Stąd należałoby wysnuć wniosek, że nawet ta najdoskonalsza według teologów modlitwa nie jest doskonała bez dopełnienia osobowej relacji przyjacielskiej, a nawet oblubieńczej miłości. Tę naszą tezę potwierdza historyczno-socjologiczny fakt istnienia omawianych czterech form modlitwy, także w religijności przed i poza chrześcijańskiej, gdzie osobowe więzy bóstwa z człowiekiem były nawet nie do pomyślenia. Bez objawienia w Chrystusie prawdziwego oblicza Boga jako Ojca adoracja mogłaby mieć charakter abstrakcyjnego podziwu czy bojaźliwego ukorzenia. O formach modlitwy należy więc mówić dopiero po ukazaniu jej chrześcijańskich podstaw.

Wynika stąd wniosek, że sama forma modlitwy absolutnie nie świadczy o jej wartości. Forma potrzebuje teologicznej treści. Jeżeli wierzący nie posiada wystarczającej formacji duchowej, opartej na słowie Bożym i na doświadczeniu Boga, jego modlitwa będzie daleka od ideału bez względu na jej formę.

Fundamentem chrześcijańskiej modlitwy adoracji staje się zatem pełnia objawienia Bożego misterium w Chrystusie ze wszystkimi tego konsekwencjami, o których była mowa wyżej. Z objawienia dowiadujemy się o nieogarnionej wielkości i wspaniałości Boga, ale nie tylko, również o udziale człowieka w życiu i wspaniałości Boga. Powstaje nowa zupełnie, nieistniejąca gdzie indziej, relacja osobowa pomiędzy Bogiem i człowiekiem. Z jednej strony nie stoi niejako nad przepaścią nędzarz człowiek i z drugiej Potężny Bóg, ale człowiek w Chrystusie staje się prawdziwym dzieckiem Ojca Niebieskiego i należy do Bożej Rodziny. Kiedy uwzględnimy fakt doświadczenia miłości Boga w wierze, uwielbienie Boga łączy się z dziękczynieniem za już otrzymane dary, za wejście do Królestwa niebieskiego.

Modlitwa uwielbienia w NT, szczególnie w Listach św. Pawła, nie tyle jest oddawaniem chwały Bogu, ile doświadczeniem bogactwa Jego łaski. W miarę jak następuje odkrywanie wspaniałości Bożych tajemnic potęguje się również uwielbienie Apostoła. W jego listach obecne są doksologie, czyli uwielbienia Boga:

O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego [jest] wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen (Rz 11, 33–36).

Apostoł Paweł nie kontempluje tutaj Boga jako takiego, ale Jego zbawczy zamysł względem człowieka, którego wspaniałość każe mu wyśpiewać Bogu ten hymn uwielbienia.

Temu, który ma moc utwierdzić was zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem Jezusa Chrystusa, zgodnie z objawioną tajemnicą, dla dawnych wieków ukrytą, teraz jednak ujawnioną, a przez pisma prorockie na rozkaz odwiecznego Boga wszystkim narodom obwieszczoną, dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze, Bogu, który jedynie jest mądry, przez Jezusa Chrystusa, niech będzie chwała na wieki wieków. Amen (Rz 16, 25–27).

Bogu należy się chwała także za to, że daje moc do wierzenia, że utwierdza w życiu ewangelicznym. Uwielbienie Boga możliwe jest dlatego, że Jego chwała objawiła się w Chrystusie, w życiu poszczególnych wierzących, ostatecznie w życiu Kościoła. Uznanie cudów Bożych zdziałanych w Chrystusie i w życiu chrześcijanina zapala w sercu wierzącego podziw i uwielbienie.

Modlitwa chrześcijańska jako prośba

Natura modlitwy prośby. Rozważając charakter modlitwy prośby, trzeba pamiętać o naturze chrześcijańskiej modlitwy, gdyż “prośba” jest jedynie formą modlitwy. Bez zrozumienia głębokiej natury chrześcijańskiej modlitwy łatwo o wypaczenia.

– Modlitwa prośby łatwo może stać się naśladowaniem prośby człowieka do człowieka, prośby ubogiego, kierowanej do bogatego pana, jakby chrześcijanin nie był niczym więcej jak tylko żebrakiem przed Bogiem.

– Modlitwa prośby może też przybrać charakter czysto utylitarny, by nie powiedzieć komercyjny. Skoro u Boga nic nie możemy kupić, staramy się zdobyć potrzebne nam rzeczy, “biorąc Boga na litość”, przez ukazywanie Mu serii naszych nieszczęść. Nie tyle jest to autentyczna modlitwa prośby, ile prośba upozorowana na modlitwę.

– Modlitwa prośby może się przerodzić w swego rodzaju walkę pomiędzy naszą wolą a wolą Bożą, na podobieństwo Jakuba, który walczył z aniołem: “Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz” (Rdz 32, 27). Nie istnieje sytuacja, w której z jednej strony znajduje się człowiek ze swoimi potrzebami a z drugiej Bóg obojętny na nie i dopiero trzeba Go przekonywać, by nam zechciał pomóc. Modlitwa w takim układzie byłaby nakłanianiem Bożej woli do naszej, co jest sprzeczne z rzeczywistością objawioną.

Definiując modlitwę prośby, św. Tomasz stwierdza, że jest ona podstawowym aktem cnoty religii. To oznacza, że wszelki akt modlitewny musi być aktem religijnym, czyli takim, który odzwierciedla głęboką naturę relacji człowieka z Bogiem. W akcie religijnym człowiek staje wobec swojego Stwórcy i Pana pełen czci i pokornego uniżania się, z wewnętrzną postawą całkowitego zdania się na Jego wolę. Z uwagi na tę atmosferę “sacrum” obecną na modlitwie istnieje wielka różnica pomiędzy prośbą skierowaną do człowieka a prośbą skierowaną do Boga.

Na modlitwie we wzajemną relację wchodzą dwa elementy: określona potrzeba człowieka i Bóg, do którego jest kierowana. Stąd każda modlitwa prośby ma najpierw na uwadze jakieś dobro. Z natury rzeczy dąży do jakiegoś zysku. Tu różni się od czystej modlitwy uwielbienia, w której o nic się nie prosi (gdyż już się otrzymało). Z uwagi na Boga, do którego człowiek się zwraca, modlitwa prośby musi mieć charakter nadprzyrodzony. Bez wejścia poprzez wiarę i miłość w prawdziwą relację z Bogiem nasza prośba będzie zwykłym aktem naturalnym, gdzie chodzi tylko o własne korzyści. Zatem nie każda prośba skierowana do Boga będzie modlitwą prośby. Modlitwa prośby jest w swej najgłębszej istocie modlitwą, a nie prośbą. Modlitwa wymaga wzniesienia serca i umysłu do Boga w akcie poddania, zawierzenia i zdania się na Jego wolę. Boża wola jest niezmienna i celem naszej modlitwy nie jest to, by ją zmieniać. Chrześcijańska modlitwa musi od tego założenia wychodzić. W przeciwnym razie trzeba by uznać, że wola Boża jest niedoskonała.

Tymczasem w prawdziwej modlitwie prośby nasz umysł i wola poprzez cnoty teologalne łączą się z Bogiem i dopiero w tej wspólnocie z Nim dostępują potrzebnych łask. Bez zjednoczenia z Bogiem nie można otrzymać od Niego czegokolwiek.

Czy jednak stawiając tak sprawę, nie zubożamy modlitwy prośby przez pozbawienie jej elementu psychologicznego, który skłania do prośby? U podstaw chrześcijańskiej modlitwy znajdują się dwa misteria Boga: misterium Jego życzliwości (benevolentia) i misterium Jego opatrzności (providentia).

Bez wiary w Bożą życzliwość względem nas, nędza nasza zamykałaby nas tylko w sobie. Różnica pomiędzy Boską wielkością i naszą małością przytłaczałaby nas, ale nie skłaniała do modlitwy. Nawet gdyby była możliwa modlitwa, byłaby ona podobna do wołającego na pustyni, bez nadziei, że ktoś usłyszy i pospieszy z pomocą. Bez wiary w Bożą życzliwość modlitwa traci sens prośby, tym bardziej, że nie ma możliwości zmiany Bożego postanowienia.

Jeśli chodzi o misterium Bożej Opatrzności, można pójść za myślą św. Tomasza, który widzi w modlitwie prośby jedną z istotnych możliwości otrzymywania Bożej łaski. Łaska dociera do nas trzema kanałami: drogą sakramentalną, drogą własnych zasług i drogą modlitwy. Poprzez sakramenty Bóg udziela nam łaski ex opere operato (mocą zbawczego dzieła Chrystusa). Poprzez nasze postępowanie, które jest miłe Bogu, zdobywamy także łaskę, oczywiście już jako odpowiedź na Bożą łaskę. Pozostaje jeszcze szeroki zakres życia i działania, który nie jest objęty ani sakramentami, ani naszymi zasługami. Wchodzą tu w grę nasze potrzeby ziemskie służące pośrednio także zbawieniu, potrzeby moralne i duchowe, aż po łaski wytrwania w dobrym do końca. Ta łaska nie jest skutkiem ani sakramentów, ani naszych zasług. W ten sposób modlitwa prośby zawarta jest w Boskim planie zbawienia. Stąd powiedzenie św. Alfonsa: “Kto się modli, ten się zbawia. Kto się nie modli, ten się potępia!”.

Skuteczność modlitwy prośby. Chodzi tutaj o to, by osiągnąć cel modlitwy, czyli otrzymać łaski, o które się prosi. Jezus zapewnia o niezawodnej skuteczności modlitwy zanoszonej do Ojca z wiarą i w Jego imię (por. np. Mt 7, 7; 21, 22; J 16, 23–24). Zatem sprawą absolutnie fundamentalną dla modlącego się chrześcijanina to oprzeć swoją ufność na słowie Jezusa: trzeba wierzyć w niezawodną skuteczność modlitwy. Bardzo łatwo popełnić tutaj błąd, traktując modlitwę prośby na podobieństwo prośby zanoszonej przez człowieka do człowieka. Ludzkie prośby są o tyle skuteczne, o ile zdoła się skłonić wolę drugiego do spełnienia naszej prośby. Przypomnieć należy to, co zostało powiedziane wyżej: w chrześcijańskiej modlitwie na pierwszym miejscu jest zjednoczenie naszej woli z wolą Bożą. Byłoby wręcz absurdem prosić o coś przeciwnego Bożej woli. Odpowiedź na pytanie o skuteczność modlitwy prośby brzmi: modlitwa jest skuteczna, o tyle, o ile prośba w niej zawarta nie sprzeciwia się naszemu dobru, którym jest wieczne zbawienie.

O. Tomasz Alvarez pyta jednak, czy taka odpowiedź nie jest przypadkiem ucieczką przed trudnościami związanymi z tym pytaniem? Odpowiedź brzmi: nie, gdyż nawet prosząc o rzeczy materialne, naszej modlitwie towarzyszy Jezusowe zapewnienie: “Proście, a będzie wam dane” (Mt 7, 7). Trzeba jednak pamiętać, że źródłem modlitwy prośby jest modlitwa nadprzyrodzona, wypływająca z serca przemienionego przez łaskę uświęcającą. Dobra materialne także mają prawo bytu w naszej modlitwie, gdyż człowiek żyje na ziemi, pracuje, choruje, ale przecież wciąż dąży do nieba i całe jego środowisko ziemskie współdziała w osiągnięciu tego celu. Gdyby jakieś dobra tego świata nie służyły zbawieniu człowieka, to wówczas byłoby rzeczą błędną uważać je za owoc modlitwy prośby. Owocem modlitwy prośby w tym przypadku będzie raczej, by nie otrzymać tego dobra. Kiedy usilnie modlimy się o coś, a nie otrzymujemy, należy tym bardziej wierzyć w skuteczność nadprzyrodzonej modlitwy, że otrzymujemy to, co dla nas najlepsze. Jeżeli czegoś pragniemy, ale nie możemy się zdobyć na modlitwę w tej intencji, to być może pragnienie jest moralnie wątpliwe i że uznajemy je za niegodne. O wszystko, czego pragniemy, mamy też prawo się modlić. Możemy zatem przedstawiać Bogu wszystkie nasze prośby, bez specjalnej selekcji, byleby nasz umysł i nasze serce były otwarte na Boże zbawienie, a my byśmy byli przekonani, że cokolwiek otrzymamy w odpowiedzi na naszą modlitwę, z pewnością będzie najlepsze dla naszego zbawienia.

Wartość modlitwy prośby. Za R. Moretti wymieńmy tu motywy, dla których modlitwa prośby posiada wielką wartość.

– Człowiek jest niedoskonały, to znaczy nie posiada w sobie tego wszystkiego, co mu jest konieczne do szczęścia, do zbawienia. W tej sytuacji wołanie o Bożą pomoc narzuca się samo. Człowiek jest istotą zależną od Boga, a w związku z tym całkowicie ubogą.

– Bóg pragnie współpracy człowieka w dziele, które wobec niego zamierzył, a które przekracza nieskończenie ludzkie siły. Modlitwa prośby jest niczym innym, jak świadomą odpowiedzią człowieka i Kościoła na zaproszenie Boga do realizowania Królestwa. Takie pragnienie może pochodzić jedynie od Boga, dlatego można powiedzieć, że modlitwa prośby ma swoje źródło w Bożej miłości. Sam Duch święty zanosi do Ojca tę modlitwę (por. Rz 8, 26), dzięki której człowiek staje się prawdziwym współtwórcą historii zbawienia. Nie należy jej pojmować jako żebraniny, ale jako realizację naszego stanu dziecięctwa, a co za tym idzie – Królestwa.

– Samo nauczanie Chrystusa o modlitwie dotyczy głównie próśb zanoszonych do Boga. Przypomnijmy trzy przykłady stanowiące zachętę do modlitwy prośby (omówione przez nas powyżej):

a) Jezus każde prosić w porę i nie w porę, zapewniając, że Ojciec Niebieski oczekuje od nas takiej natrętnej prośby, która nigdy się nie zniechęca (Łk 11, 5–13; 18, 1–8);

b) modlitwa w imię Jezusa posiada skuteczność dzięki głębokiemu zjednoczeniu w miłości z Chrystusem – Krzewem winnym (J 15, 7);

c) modlitwa “Ojcze nasz”, typowa modlitwa chrześcijanina (Mt 6, 9–13; Łk 11, 1–4), jest wybitnie modlitwą prośby, która rodzi się właśnie z faktu dziecięctwa wobec Boga. Uczeń prosi nie tylko o to, aby nadeszło Królestwo niebieskie, ale także o wszystko, co jest mu potrzebne do życia, włącznie z chlebem powszednim. Ojcostwo Boga dotyczy wszystkich dziedzin życia ludzkiego, stąd o wszystko należy Go prosić.

Modlitwa chrześcijańska jako ekspiacja, przebłaganie

Przebłaganie to także modlitwa prośby, błagania. Zatem ta forma modlitwy dotyczy wszystkich założeń modlitwy prośby. W tym przypadku specyficzny jest jednak kontekst: podkreśla się jako dominującą sytuację grzechu człowieka. Należy zauważyć, że już sam fakt istnienia w życiu chrześcijanina takiej modlitwy jest czymś bardzo pozytywnym. Ze studium o naturze grzechu wiadomo, że poczucie grzeszności rodzi się w atmosferze obecności Bożej, w kontakcie człowieka z sacrum. A to oznacza, że człowiek sięgający po tę formę modlitwy posiada żywy kontakt z Bogiem. Natomiast nieobecność tej formy modlitwy w życiu chrześcijanina rzuca pewien cień na jego poczucie sacrum. Prof. A. Słomkowski stwierdzi nawet: “Chrześcijanin, pojmujący właściwie swój stosunek do Boga, nie będzie w stanie wielbić Boga, ani mu dziękować, ani prosić, bez przeproszenia Go za swoje grzechy i niedbalstwa oraz za niewykorzystane łaski”.

U podstaw modlitwy ekspiacyjnej znajduje się więc poczucie nieskończonej świętości Boga, a w wyniku tego świadomość grzeszności własnej i innych ludzi. W kontakcie z Bogiem człowiek odkrywa nie tylko grzech, ale również skłonność do złego, mocno w nas zakorzenioną i często ukrytą przed naszą świadomością. Ludzkiej słabości doświadczali także święci, którzy nigdy nie popełnili grzechu ciężkiego, dlatego i oni modlili się z pokorą i szczerością, jakby byli największymi na świecie grzesznikami. Poprzez modlitwę przebłagalną, ekspiacyjną chrześcijanin pragnie osiągnąć dwie rzeczy: wyznać Bogu swój grzech i otrzymać jego przebaczenie. W modlitwie przebłagalnej ma miejsce nie tylko poznanie smutnej rzeczywistości grzechu, ale również wyznanie winy i prośba o przebaczenie. Ta forma modlitwy pozwala także na wyznanie prawdy o Bogu miłosiernym. W takiej modlitwie realizuje się Dobra Nowina, która polega na głoszeniu miłosierdzia względem ubogich.

Idąc za myślą niektórych autorów, należy podkreślić jeszcze jeden ważny element modlitwy ekspiacyjnej – potrzebę ofiary i cierpienia ze strony człowieka. Prof. S. Urbański, powołując się na o. Pyżalskiego, stwierdza, że wyłącznie słowami nie można wynagrodzić Bogu za zniewagi. Modlitwa przebłagalna tylko w połączeniu z cierpieniem posiada najwyższą wartość. Ze studium duchowości wiemy, że pokuta może posiadać dwojaką formę: zwyczajną i nadzwyczajną. Pokuta zwyczajna korzysta z codziennego krzyża, którego nie trzeba specjalnie poszukiwać, gdyż jest obecny w życiu każdego człowieka. Dzięki poczuciu grzechu można wykorzystać cierpienie jako zadośćuczynienie za grzech osobisty i innych. Pokuta nadzwyczajna polega na świadomym i dobrowolnym nałożeniu sobie jakiegoś cierpienia jako zadośćuczynienia za grzech. Potrzebna jest oczywiście roztropność, a w przypadku poważniejszych pokut czujność spowiednika.

Modlitwa chrześcijańska jako dziękczynienie

Modlitwa dziękczynna prawie zawsze towarzyszy modlitwie prośby i na ogół bezpośrednio po niej występuje na potwierdzenie jej wysłuchania: człowiek prosi, zostaje wysłuchany i dziękuje. T. Špidlik zauważa, że już za czasów Orygenesa starano się wyłonić omawiane przez nas cztery formy modlitwy, traktując je raczej jako cztery elementy każdej modlitwy, które ostatecznie można sprowadzić do dwóch: prośby i uwielbienia Boga. Przebłaganie bowiem jest rodzajem prośby, a dziękczynienie zlewa się z uwielbieniem i adoracją.

Wśród ludów pierwotnych znana jest przede wszystkim modlitwa prośby. Przybity ciężarem życia człowiek stara się wzbudzić zainteresowanie Boga poprzez wzywanie pomocy i składanie ofiar. Stąd powtarzające się wezwania: “Wysłuchaj!”, “Przyjmij!”, “Zlituj się!”

Człowiek biblijny również nieustannie zwraca się do Boga z prośbami i błaganiami. Szczególne nagromadzenie tych próśb znajdujemy w Psalmach. Dzięki doświadczeniu nędzy i zwracaniu się z prośbą do Boga Izrael odkrywa, że Bóg jest miłosierny. Dlatego od prośby natychmiast przechodzi do dziękczynienia: “Dziękujcie Panu bo jest dobry, bo na wieki miłosierdzie Jego” (Ps 107, 1). Doświadczenie nędzy idzie w parze z odkryciem Bożego miłosierdzia. Ta prawidłowość zostanie potwierdzona w Kościele przez wielu świętych. Gdy św. Teresa z Lisieux odkrywa Bożą Miłość, która pochyla się nad ubóstwem człowieka, składa swoje życie w ofierze Miłości Miłosiernej. Z wielką Teresą ikonografia wiąże werset Psalmu: “Na wieki będę śpiewać zmiłowania Pańskie”, idąc za myślą Wielkiej Reformatorki, która swoją autobiografię nazywa “Księgą zmiłowań Pańskich”. Jeszcze jeden znany przykład bł. Elżbiety od Trójcy Świętej: na pewnym etapie duchowego rozwoju całe swoje życie pragnie przeżyć na uwielbienie Boga, nadając sobie nawet nowe imię: Laudem gloriae.

Za źródło dziękczynienia uważa się wiarę w Boga jako Stwórcę wszystkich rzeczy, który rządzi światem jak Ojciec i obdarowuje człowieka różnymi darami. Do aktu dziękczynienia skłania człowieka uznanie zależności od Boga oraz świadomość, że wszystko, co posiada, otrzymał jako dar, na który nie zasłużył.

R. Guardini słusznie zauważa, że dziękczynienie pojawia się wówczas, gdy nie było konieczności otrzymania danej rzeczy. Ponieważ wszechświat wcale nie musiał istnieć, więc powinniśmy Bogu dziękować za życie i za wszystko, co dla naszego dobra stworzył. Jeżeli prośba chrześcijanina polega na tym, by “wola Boża spełniała się zawsze w większej wolności, czystości i wierności”, to również dziękczynienie “polega na tym, by wszystko przyjmować z większą i coraz głębszą świadomością, że wszystko jest darem Boga”. Można dziękować Bogu za to, że On istnieje (Guardini nazywa to najwznioślejszą formą dziękczynienia), za to, że my istniejemy i za to, co posiadamy; dziękować należy za dar wiary, a nawet za codzienny krzyż.

Człowiek musi uczyć się dziękować Bogu zawsze i wszędzie, nie traktując życia jako czegoś oczywistego. Jeżeli jednak człowiek nie rozumie wielkości Bożego daru, nie potrafi żyć w dziękczynieniu. Zdolność do modlitwy dziękczynienia zależna jest od stopnia miłości bezinteresownej, która wymaga walki z samolubstwem i egoizmem. Modlitwa dziękczynna łączona jest z modlitwą eucharystyczną. Eucharystia oznacza właśnie dziękczynienie. Ten liturgiczny i kościelny kontekst chrześcijańskiego dziękczynienia może i powinien stanowić element wychowawczy dla modlitwy indywidualnej.


W tekście pominięto przypisy.
Od Objawienia do zjednoczenia, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2005.