Po ponad roku od rozpoczęcia pełnoskalowej wojny na Ukrainie wciąż codziennie dochodzi do rosyjskich ataków na ludność cywilną i pozycje obrońców naszych wschodnich sąsiadów. Stąd kwestie myślenia o przyszłym pojednaniu po osiągnięciu pokoju są bardzo skomplikowane. Wskazuje na to o. Witalij Kozak, karmelita z sanktuarium w Berdyczowie.
Zakonnik dodaje, że nawet w miejscowościach mocno oddalonych od linii frontu, jak ta, gdzie posługuje, wojna odciska swoje piętno na ludności. Po chrześcijańsku pragnie się dojść do możliwości wybaczenia, ale potrzeba tutaj najpierw wyznania win i skruchy ze strony najeźdźcy, nie wspominając o samym zaprzestaniu agresji – zauważa o. Kozak.
„Osobiście czekam na ten moment, bo chciałoby się. Tylko, że to jest trudne, bo np. mąż mojej siostry przebywa na froncie, w jednostce desantowej. I bardzo często toczą oni walki 50-70 metrów od żołnierzy z drugiej strony. Cały czas istnieje niebezpieczeństwo, że zginie – mówi Radiu Watykańskiemu o. Kozak. – I być może nie każda, ale bardzo wiele rodzin przeżywa coś takiego. Więc np. jedna z intencji, w których ja się modlę, to żeby Pan Bóg dał łaskę przyjęcia faktu, że [wojna] jest, przyjęcia faktu, że ona pewnego dnia się skończy, i później, żeby Pan Bóg dał łaskę zrozumienia, że pewnego dnia trzeba [będzie] przebaczyć, bo nie ma innej możliwości”.
Za: zyciezakonne.pl
Tomasz Matyka SJ/vaticannews.va / Berdyczów
KAI