ks. Roman Pindel
Tak sformułowany temat jest bardzo szeroki i pod pewnym względem problematyczny. W zachowanych pismach Edyty Stein znajdziemy bowiem stosunkowo rzadko bezpośrednie odniesienia do konkretnych tekstów biblijnych. Wyjątkiem pod tym względem są niektóre partie takich jej tekstów jak Kobieta
i jej zadanie według natury i łaski oraz Wiedza Krzyża. Dlatego tytułowe “biblijne korzenie” rozumiemy szeroko, a w konsekwencji omówimy nie tylko wyraźne odwoływanie się autorki do konkretnych fragmentów Pisma Świętego, ale także takie odniesienia do tekstów i tematów biblijnych, które dobrze oddają duchowość św. Teresy Benedykty od Krzyża.
Nasze wystąpienie składać się będzie z trzech części, jako że trzy kluczowe słowa – naszym zdaniem – określają istotne rysy duchowości Edyty Stein. Owe trzy słowa to: prawda, kobieta i krzyż.
- Prawda
Najpierw prawda. Ten rys duchowości jest obecny w całym życiu Edyty Stein, także po zaprzestaniu przez nią praktyk judaizmu. W odniesieniu do okresu niewiary w swoim życiu stwierdza ona wprost: “Moja tęsknota za prawdą była mą jedyną modlitwą” (1). Właśnie to ludzkie pragnienie poszukiwania prawdy doprowadziło ją do Chrystusa i chrztu w Kościele Katolickim, a także do Karmelu. Przypieczętowaniem zaś jej wszystkich poszukiwań oraz wierności wobec poznanej Prawdy jest przyjęta przez nią śmierć. W odpowiedzi bowiem na poznaną prawdę o Bożych planach wobec własnej osoby godzi się na śmierć, i to na śmierć zastępczą.
Skąd wzięło się w niej to pragnienie prawdy? Jak je realizowała jako dziewczyna, studentka, młody naukowiec – filozof, wychowawczyni, siostra zakonna? Jak przyjmowała poznaną prawdę? Jak wierność wobec prawdy towarzyszy jej od młodości po śmierć męczeńską?
Nie ulega wątpliwości, że umiłowanie prawdy wyniosła Edyta Stein z domu rodzinnego. W nim pozostaje pod przemożnym wpływem silnej osobowości matki. Do końca swego życia przeżywa fascynację wobec jej cech charakteru i wyznawanych przez nią wartości moralnych. W Dziejach pewnej rodziny żydowskiej pisze o Auguście Stein: “Matka, chociaż jest dobra i gotowa do pomocy – to jednak niektórych wad charakteru nie znosi, przede wszystkim zaś kłamliwości, niepunktualności i wygórowanego o sobie mniemania” (2). Potwierdza to pewien epizod. Matka prawie nigdy nie chodziła do szkoły w sprawie swoich dzieci, ale jeden raz interweniowała w obronie Erny, siostry Edyty. Pani Stein wniosła wówczas szkoły zażalenie na niesprawiedliwe przypisanie córce kłamstwa. Edyta Stein uzasadnia ten krok jednym zdaniem: “Matka nie chciała, by na jej dziecku ciążył zarzut kłamstwa” (3). Takie podejście do prawdy przejęła Edyta od swej matki na drodze identyfikacji i fascynacji wobec jej cech charakteru. Katarzyna Ruben, przyjaciółka z lat dziecięcych zapamiętała dobrze, jak Edyta i jej o półtora roku starsza siostra Erna zgodnie mówiły: “Kto raz kłamie, temu się nie wierzy, chociażby mówił prawdę” (4).
Ta, wyniesiona z dzieciństwa, zasada przejawia się w jednoznacznych stwierdzeniach w odniesieniu do ludzi i spraw. Pisana już w Karmelu historia jej rodziny zawiera wiele krytycznych ocen w odniesieniu do najbliższych. Siostra Teresa Benedykta zdaje sobie z tego sprawę i dlatego pisze: “Jeżeli na tych kartach muszę napisać coś, co się memu drogiemu rodzeństwu wydaje krytyką ich słabości, to niech mi to wybaczą. Nie można by przedstawić życia matki, nie mówiąc o tym, co przeżyła i przecierpiała z powodu swoich dzieci. Gdy wreszcie przyjdzie kolej na mnie, nie potraktuję siebie łagodniej niż innych” (5). Równocześnie w tych wspomnieniach widać pietyzm wobec matki i szacunek wobec jej żarliwej żydowskiej religijności. Pisząc krytycznie o swoim bracie, czyni to, by ukazać kolejny szlachetny rys matki, Augusty Stein: “Arno jest gwałtowny i w gniewie traci nad sobą panowanie. Jeżeli zdarza mu się to w sprzeczce z matką, matka wtedy cicho usuwa się, «aby Arno nie zgrzeszył»” (6).
Edyta Stein dba od młodości o to, by prawda była fundamentem jej relacji ze wszystkimi ludźmi. Gdy jej bezdzietny stryj Dawid, aptekarz z Chemnitz, zaprasza ją do siebie, by przekonać ją do podjęcia studiów medycznych – jak to się stało w przypadku jej siostry Erny – maturzystka postawiła sprawę jasno: “Dziękując za zaproszenie nie omieszkałam dodać, że swój zawód już obrałam i moja decyzja nie podlega dyskusji”. Dalej w swoich wspomnieniach stwierdza: “Wobec takiego oświadczenia wuj złożył broń i w najmniejszym stopniu nie usiłował mnie od niej odwieść” (7).
Troska o prawdę jest szczególnie widoczna w relacjach z osobami, które najbardziej szanuje, z matką i z Edmundem Husserlem. O swoim chrzcie nie powiadamia matki listownie ani przez osoby trzecie. Czyni to osobiście. Już po chrzcie, który miał miejsce 1 stycznia 1922 roku, przybyła do domu rodzinnego i – w obecności kilku osób – uklękła przed matką, by wyznać krótko: “Mamo, jestem katoliczką” (8). Mimo ogromnego szacunku do swojego mistrza w filozofowaniu, wyżej stawia prawdę, nie tylko w odniesieniu do Boga, przyjmując chrzest, ale także wobec wartości własnej osoby i swoich umiejętności. W liście do Romana Ingardena, który pisze z Wrocławia dnia 19 lutego 1918, stwierdza: “Mogę się angażować w służbie jakiejś sprawy, mogę dla kogoś wiele zrobić, ale nie potrafię stać na usługach człowieka, którego trzeba, krótko mówiąc, słuchać. I jeżeli Husserl nie przyzwyczai się znowu do uważania mnie za współpracownika, tak jak ja – i on w teorii – wyobrażam sobie nasz wzajemny stosunek, będziemy musieli się rozstać” (9).
Umiłowanie prawdy przejawia się już inaczej, gdy po okresie bezreligijnym Edyta Stein – używając słów Pawła Apostoła – mówiąc prawdę w miłości (gr. alêtheuontes en agapê) sprawia, że wszystko rośnie ku Temu, który jest Głową – ku Chrystusowi (por. Ef 4, 15). W pisanych już w Karmelu wspomnieniach, wyraża się krytycznie o swoim dawnym naiwnym przekonaniu o własnej doskonałości i hiperkrytycyzmie wobec innych: “Uważałam, że mam prawo potępiać bezlitośnie wszystko, co wydało mi się negatywne, a więc słabości, pomyłki i błędy innych, czasem nawet w sposób drwiący i ironiczny. Były osoby, które mnie nazywały «uroczo-złośliwą»” (10). Tak było w okresie jej studiów. Pierwszym, który zwrócił jej uwagę na jej przesadny krytycyzm – już w roku 1913 we Wrocławiu – był Hugo Hermsen. Słowa tego człowieka, którego ceniła i kochała, wywarły na niej wielkie wrażenie i stały się “pierwszym sygnałem do przemyślenia tych spraw” (11). Siedem lat później było już inaczej: “zmieniło się zupełnie moje ustosunkowanie do ludzi i samej siebie. Nie zależało mi, jak ongiś na tym, by zawsze mieć rację i w każdym przypadku «pokonać» przeciwnika. Pozostała mi wprawdzie bystrość w dostrzeganiu słabości ludzi, jednak nie wykorzystywałam już jej, aby ranić bliźnich w najczulsze miejsca, lecz raczej starałam się ich oszczędzić. Nie przeszkadzały mi w tym moje inklinacje wychowawcze, które zapewne jeszcze we mnie tkwiły. Przekonałam się bowiem, że tylko wyjątkowo ludzie poprawiają się z błędów, gdy mówi się im «słowa prawdy»; pomaga to jedynie wówczas, gdy sami na serio pragną być lepszymi i upoważniają nas do takiej krytyki” (12).
Później zdolność jasnego osądu i znajomość prawdy o innych służą Edycie Stein ku temu, by roztropnie wskazywać drogę, pomagać, wspierać. Z okresu gdy była nauczycielką w Spirze (1922-1931), pochodzi list do pewnej studentki, w którym przejawia się mówienie prawdy w miłości: “W tej kwestii najlepiej będzie, jeśli Pani otwarcie powiem, co sądzę o Pani zdolnościach. Z pewnością nie jest Pani tak wybitnie zdolna jak Pani siostry. I to jest, oczywiście, przygnębiające: mieć stale obok siebie kogoś zdolniejszego. Ma Panie wszakże otwarty umysł, przed którym nic zasadniczo nie jest zamknięte. Pani tylko przyswaja sobie z trudem i jest powolna w wysławianiu się, dlatego nigdy nie osiągnie Pani wspaniałych wyników – zwłaszcza w egzaminach. Będzie Pani jednak zawsze robić przydatne rzeczy. Tego, co Pani rozumie, nie może Pani mierzyć umiejętnością wypowiedzenia. To, co Pani sobie przyswoiła, działa w Pani i poprzez Panią, chociażby Pani nic z tego nie potrafiła ująć w słowa. Wszakże stopniowo nauczy się Pani także mówić z większą łatwością. Jeśli całkowicie oddajemy się w ręce Boga, to wolno nam ufać, że On coś z nas wykrzesze. Do Niego należy sąd. My nie potrzebujemy obserwować siebie i mierzyć” (13). W tym i innym przypadku, w którym życzliwie doradza, idzie o prawdziwe dobro człowieka. W tym przypadku – bez przywołania tekstu Pisma Świętego – daje praktyczny wykład ewangelicznych zasad odnośnie do powierzanych nam talentów (por. Mt 25, 14-30) oraz o złudnej wartości opinii ludzkiej (por. Mt 6, 1-7. 16-18).
Wyniesione z domu i pielęgnowane pragnienie prawdy prowadzi Edytę Stein do studium filozofii, zaś w czasie studiów do nowego i – w jej odbiorze – najbardziej uczciwego jej kierunku, do fenomenologii. O twórcy tej filozofii, który stał się jej mistrzem, Edmundzie Husserlu pisze: “Nie szczędził on trudu, by nas wychować do bezwzględnej rzeczowości i rzetelności, do «radykalnej intelektualnej uczciwości»” (14). Mimo, że porywające wykłady Maxa Schelera otwarły Edytę Stein na rzeczywistość duchową, do jego sposobu uprawiania filozofii odnosiła się krytycznie. Pisze o tym we wspomnieniach: „sposób postępowania Schelera, polegający na rzucaniu genialnych myśli bez ich systematycznego dochodzenia, miał w sobie coś oślepiającego i uwodzicielskiego” (15). Ceni jednak w filozofii nie tylko poprawność rozumowania i jasność wywodów, ale także p rawdę (16), która daje pokój sumienia. Charakterystyczna jest jej opinia o filozofii Martina Heideggera, sformułowana w roku 1931: “filozofia nieczystego sumienia”. Profesor Josef Koch z Uniwersytetu Wrocławskiego, na którym ta odpowiedź zrobiła niezwykłe wrażenie, opatruje ją komentarzem: “Ile znajomości człowieka bije z tych słów; jak bardzo też świadczą one o czystości jej duszy otwartej na prawdę” (17). Dalsze losy samego Heideggera wskazują, jak bardzo ta charakterystyka jest trafna (18).
Filozofia Husserla i spotkanie z porywającym katolicyzmem Maxa Schelera stały się narzędziami, przez które dokonywała się w niej niezwykła praca, usuwanie wszystkiego, co by uniemożliwiało przyjęcie łaski wiary. O takim wpływie Maxa Schelera pisze Edyta Stein we wspomnieniach: „w tym właśnie czasie przepełniały go idee katolickie i umiał dla nich zjednywać zwolenników całym blaskiem swego ducha i potęgą wymowy. Było to moje pierwsze zetknięcie się z nieznanym mi dotąd światem. Nie doprowadziło mnie jeszcze do wiary, ale otwarło pewien zakres fenomenu, obok którego nie mogłam przejść jak ślepiec. Nie na darmo wpajano nam stale zasadę, abyśmy do każdej rzeczy podchodzili bez uprzedzeń, odrzucając wszelkie «obawy». Jedne po drugich, opadały ze mnie więzy racjonalistycznych przesądów, w jakich wzrastałam nie wiedząc o tym, i nagle stanął przede mną świat wiary. Przecież ludzie, których codziennie spotykałam, na których patrzyłam z podziwem – wiarą tą żyli. A więc musiała ona stanowić wartość godną co najmniej przemyślenia. Chwilowo byłam aż nadto zajęta innymi sprawami i nie zajęłam się systematycznie problemami wiary. Zadawalałam się tylko bezkrytycznym wchłanianiem w siebie impulsów, płynących z mego otoczenia, które – prawie niepostrzeżenie – przekształciły mnie wewnętrznie” (19).
Wreszcie, po okresie walki wewnętrznej, o której wiemy bardzo niewiele, jej decyzja odnośnie do wiary i chrztu zostaje podjęta ze względu na prawdę. Ma to miejsce w domu przyjaciółki Jadwigi Conrad-Martius, w którym pozostawiono ją samą w bibliotece, z zachętą, by z niej skorzystała. Przełomowy moment w swoim życiu ona sama opisuje w kilku zdaniach: “Sięgnęłam na chybił trafił i wyciągnęłam grubą książkę. Nosiła ona tytuł: Życie św. Teresy z Awila napisane przez nią samą. Zaczęłam czytać, zostałam zaraz pochłonięta lekturą i nie przerwałam, dopóki nie doszłam do końca. Gdy zamykałam książkę, powiedziałam do siebie: «To jest prawda!»” (20). Podczas uroczystości beatyfikacyjnych, dnia 1 maja 1987 w Kolonii, Jan Paweł II nawiązał do tego wydarzenia: “Tej nocy znalazła prawdę, nie prawdę filozoficzną, lecz prawdę osobową, kochające «Ty» Boga. Edyta Stein szukała prawdy i znalazła Boga” (21).
Śmierć męczeńska Edyty Stein jest także naznaczona znamieniem prawdy. Siostra Teresa Benedykta jest bowiem męczennikiem nie tylko za wiarę, ale i za prawdę. Za prawdę w tym sensie, że aresztowanie i zamordowanie jej i innych zakonników pochodzenia żydowskiego z terenu Holandii było skutkiem Listu Pasterskiego katolickich biskupów tego kraju. Istotną treścią tego listu, podpisanego w Utrechcie dnia 20 lipca a odczytanego w kościołach 26 lipca 1942 roku, była prawda o losie Żydów deportowanych z Holandii do Rzeszy (22). Aresztowani zakonnicy i zakonnice, w liczbie ok. 300 osób, pozostają w jedności z biskupami Holandii, by dać świadectwo prawdzie. Przywołamy w tym momencie świadectwo, które wyraża postawę całej grupy, a więc i siostry Teresy Benedykty. W obliczu przeczuwanego, i faktycznie bliskiego już męczeństwa, pisze siostra Maria Magdalena Dominika (Meierowska): “Idę z odwagą, z ufnością i z radością – również siostry zakonne, które są ze mną; wolno nam złożyć świadectwo Jezusowi i z naszymi biskupami zaświadczyć o prawdzie. Idziemy przez świat jako dzieci naszej Matki, Kościoła świętego, Chcemy więc złączyć nasze cierpienia z cierpieniami naszego Króla, Zbawcy i Oblubieńca, ofiarować je za nawrócenie wielu, za Żydów, za tych, którzy nas prześladowali, i w ten sposób przyczynić się przede wszystkim do pokoju i przyjścia Królestwa Chrystusowego” (23). Nie ma mowy o żalu wobec biskupów jako autorów listu, który spowodował prześladowanie. Jest natomiast zrozumienie, że rzeczą biskupa jest stać na straży prawdy, nie tylko w kwestiach doktryny i moralności, ale ludzkiej sprawiedliwości. Katoliccy zakonnicy i zakonnice żydowskiego pochodzenia – wytypowani przez hitlerowskiego okupanta do obozu śmierci – przyjmują swój los jako uprzywilejowanie i szansę do złożenia świadectwa i ofiary ze swego życia.
Pytamy o biblijne korzenie duchowości tej niezwykłej kobiety, którą poszukiwanie prawdy zaprowadziło do Chrystusa, do Kościoła i do przyjęcia śmierci męczeńskiej? Zwrócimy najpierw uwagę na te teksty biblijne, które wskazuje sama Edyta Stein, a następnie inne, stanowiące referencje do jej postawy wobec prawdy.
Znamienne jest, że Edyta Stein na czas dziesięciodniowych rekolekcji przed profesją (1935) bierze na rozmyślanie Noc ciemną Jana od Krzyża oraz Ewangelię św. Jana (24). Ta ostatnia od pierwszych zdań podejmuje temat prawdy (gr. alêtheia), nierozerwalnie związanej z przyjściem Jezusa Chrystusa (25). Edyta Stein musiała przejść tę ewolucję, jakiej ulegało pojęcie prawdy, od ujęcia starotestamentalnego do tego, które znajdujemy w pismach Nowego Testamentu, a zwłaszcza w Ewangelii św. Jana. Stary Testament z pojęciem prawdy (hebr. ‘êmet) wiąże przede wszystkim wierność przymierzu. W Nowym Testamencie prawdą jest pełnia objawienia, którego centrum stanowi osoba Jezusa Chrystusa (26). Ewangelia Jana podkreśla zaś najmocniej siłę wewnętrzną prawdy oraz wymóg ustosunkowania się do niej przez człowieka (27).
Dialogi Jezusa z Żydami w Czwartej Ewangelii, których celem jest uzasadnienie przyjęcia w Nim Mesjasza (28), musiały być bliskie kobiecie, która nigdy nie wyrzekła się swoich więzi z narodem wybranym. Szczególnie mogły przemawiać do niej słowa zamieszczone w Prologu tej Ewangelii: “Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa” (J 1, 17). W dniu ogłoszenia Edyty Stein błogosławioną został przywołany tekst z Ewangelii św. Jana, który także mógł być jej szczególnie bliski: “Zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4, 22-24). Jan Paweł II nazwał ją przy tym “prawdziwą Czcicielką Boga – w Duchu i prawdzie” (29).
Gdy szukamy słów Biblii, które by ujmowały całe jej życie w aspekcie prawdy, wydaje się, że dwa wersety są szczególnie do tego odpowiednie. Pierwszy ujawnia zamiar Boży, który musiał być bliski kobiecie obracającej się – i mającej wciąż bliskich i przyjaciół – wśród Żydów, protestantów, katolików i ateistów. Tekst pochodzi z listu przypisywanego Pawłowi z Tarsu, a odsłania najgłębszy zamiar Boga wobec człowieka: “Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2, 3-4). To samo pragnienie Boga, ale z perspektywy człowieka, ujmuje sama Edyta Stein w kontekście śmierci ukochanego mistrza. Stwierdza bowiem: “Kto szuka prawdy, szuka Boga, choćby o tym nie wiedział” (30).
Drugi werset spinający całe życie Edyty Stein pochodzi ze Starego Testamentu, ale według kanonu katolickiego, tak że nigdy nie mógł być wypowiedziany przez jej matkę. Jednak właśnie te słowa, z Księgi Mądrości Syracha (31), mogłyby stanowić najlepsze życzenie, jakie ta pobożna Żydówka mogłaby wypowiedzieć wobec swej córki, zwłaszcza widząc jej problemy wiary. Tekst ten określa powinność człowieka i daje obietnicę, a jego prawdziwość Edyta Stein poświadczyła swoją śmiercią: “Aż do śmierci stawaj do zapasów o prawdę, a Pan Bóg będzie walczył o ciebie” (Syr 4, 28).
Trafnie ten pierwszy rys duchowości Edyty Stein ujmuje przeorysza Karmelu w Kolonii, zaledwie kilka lat po zakończeniu Drugiej Wojny Światowej. Pisze, podsumowując życie swojej współsiostry-męczenniczki: “Zajaśniała jako daleko widoczna pochodnia prawdy w czasach miłujących bardziej ciemność niż światło. Dlatego jej życie musiało zostać gwałtownie zgaszone” (32).
- Kobieta
Drugi rys charakterystyczny dla duchowości Edyty Stein określiliśmy słowem kobieta. Świadomie nie dajemy żadnego bliższego określenia dla tego słowa. Święta jest bowiem całe życie kobietą, świadomą swojej płci, poszukującą tego, co specyficzne w powołaniu kobiety w świecie, w państwie i w Kościele. Wreszcie, kobietą, która realnie wpływa w okresie międzywojennym w Niemczech na postrzeganie kobiety w zmieniających się warunkach społeczno-kulturowych.
Trzy okresy życia Edyty Stein naznaczone są różnym podejściem do określenia społecznej roli kobiety. Punktem wyjścia dla niej jest feminizm, któremu ona hołduje w okresie studiów. Najbardziej interesujący okres, z którego pochodzi dostępne także w języku polskim opracowanie Kobieta. Jej zadanie według natury i łaski, to czas po przyjęciu chrztu a przed wstąpieniem do klasztoru. W tym czasie pani doktor Edyta Stein odbywa wiele podróży z odczytami. Mówi wówczas przede wszystkim o wychowaniu i kształceniu dziewcząt, zawodach podejmowanych przez kobiety i o właściwej im godności. Wtedy też staje się sławna, także poza granicami Niemiec. Trzeci okres – w Karmelu – przynosi nowe, choć ciche, akcenty w spojrzeniu na kobietę.
Zacznijmy jednak od kontekstu historyczno-kulturowego, w którym Edyta Stein rozwija swoją wizję kobiety. Kontekst ten przede wszystkim stanowi tradycja niemiecka, która określa miejsce kobiety za pomocą trzech słów zaczynających się na literę “k”: Kinder, Küche, Kirche (dzieci, kuchnia, kościół). Gdy Edyta Stein podejmowała studia, wiele zmienia się w obyczajowości, zwłaszcza mieszczańskiej, w której się obraca. Kobiety mogą już studiować, pisać dysertacje i prowadzić zajęcia ze studentami. Napotykają jednak na różne przeszkody. Sama Edyta Stein – choć niezwykle zdolna i pracowita, mimo pozytywnej opinii samego Husserla i zachęt ze strony kilku innych profesorów – nie zdołała nigdy osiągnąć habilitacji.
Kontekst wystąpienia Edyty Stein stanowi także żydowska tradycja obyczajowa. Jest to jednak tradycja Żydów asymilowanych, którzy niezwykle silnie identyfikują się – jak i sama Edyta Stein – z państwem pruskim. Z tradycji judaizmu mogła ona przejąć jedynie elementy religijne, ale wiemy, że faktycznie w młodości przestała się modlić (33), zaś z praktyk religijnych zachowała jedynie post w święto Jom Kippur. Ze wspomnień dowiadujemy się, że w domu rodzinnym świętowano na pewno Paschę, zaś matka dzień Jom Kippur spędzała cały dzień w synagodze. Na pewno jej środowisko rodzinne, a także ona sama, dystansowało się od judaizmu ortodoksyjnego (34).
Zapewne talmudyczny wykład tekstów biblijnych o kobiecie nie był jej obcy, choć próżno w jej pismach znaleźć ślady jakiegokolwiek odniesienia do tego, co rabini sądzili o kobietach. A zdania tych ostatnich były bardzo różne. Zasadniczo Talmud wyraża się z szacunkiem o kobiecie, przypisując jej specyficzną i odpowiedzialną rolę w kształtowaniu życia religijnego w domu. Nie ma też zasadniczej różnicy w odpowiedzialności religijnej między mężczyzną a kobietą, choć kobieta nie jest zobowiązana do wszystkich praktyk religijnych. Jest to podyktowane faktem, że ma więcej zobowiązań domowych, które mogą wchodzić w konflikt z wypełnianiem niektórych pozytywnych obowiązków religijnych. Podstawowa zasada prawna brzmi: “Niewiasty zwolnione są z przykazań (zaczynających się od słowa) «Musisz», których wypełnianie wiąże się z określonym momentem w czasie (Kidduszin l, 7) (35). Nie są natomiast zwolnione z przykazań zaczynających się od «Nie wolno ci»” (36).
Troska o dom, o wychowanie dzieci, o to, by mąż mógł wypełniać zobowiązania religijne – to zasadnicze zobowiązania, które nakłada na kobietę tradycja żydowska. Reprezentatywne w tym względzie jest krótkie opowiadanie: “Opowiadają, że pewien pobożny człowiek miał za żonę pobożną kobietę. Jednakże z powodu bezdzietności rozwiedli się. On odszedł, poślubił niewiastę bezbożną, a ona uczyniła zeń bezbożnika. Ona zaś odeszła, poślubiła bezbożnego człowieka i uczyniła zeń sprawiedliwego. Stąd wniosek, że wszystko zależy od kobiety (Midrasz Rabba do Genesis 17, 7) (37).
Dla naszych dalszych rozważań należy przywołać tekst komentujący biblijny opis stworzenia kobiety z żebra mężczyzny: “Bóg rozważał, z której części ciała mężczyzny uformować kobietę. «Nie stworzę jej z głowy – rzekł – aby nie była zbyt dumna, ani z oka, żeby nie była nazbyt ciekawska, ani z ucha, żeby nie podsłuchiwała, ani z ust, żeby nie była zbyt gadatliwa, ani z serca, żeby nie była zbytnio zazdrosna, ani z ręki, by nie była zbyt zaborcza, ani z nogi, żeby się nie włóczyła, ale z ukrytej części ciała – żeby była skromna»” (Midrasz Rabba do Genesis 18, 2) (38).
Opinie twórców Talmudu o realnych kobietach są bardzo zróżnicowane, zaś każdy znajdzie w tym dziele kilku pokoleń rabinów to, co tylko zechce. Przytoczmy niektóre opinie, które zdają się dyskutować z biblijnym opisem stworzenia człowieka: “Niewiastom przyznano cztery cechy: są łakome, podsłuchują, są leniwe i zazdrosne. Są także kłótliwe i gadatliwe” (Midrasz Rabba do Genesis 45, 5). Co do tej ostatniej cechy, znajdziemy opinię jeszcze bardziej dosadną: “Dziesięć miar mowy zesłano na świat; z czego kobiety wzięły dziewięć, a mężczyźni jedną” (Kidduszin 49 b). Rabini różnią się między sobą odnośnie do zdolności umysłowych kobiety. Z jednej strony opinia: “Kobiety są frywolne” (Szabbat 33 b) (39) oraz: “Kobieta ma zwyczaj zostawać w domu, mężczyzna ma zwyczaj chadzać na plac targowy i uczyć się rozumu od innych mężczyzn” (Midrasz Rabba do Genesis 18, l). Z drugiej zaś – stwierdzenie będące na antypodach ostatnich: “Bóg obdarzył kobietę większym rozumem niż mężczyznę” (Nidda 45 b) (40).
Edyta Stein na pewno znała dobrze całą Biblię, a nie – jak jej uczennice w seminarium nauczycielskim – jedynie Nowy Testament. Czytała ją jako dzieło literackie i religijne zarazem, przykładając te narzędzia, które zdobyła podczas studiowania filozofii, historii i literatury. Atutem w tej lekturze była znajomość języków biblijnych oraz uczciwość intelektualna wobec tekstu, którą przejęła z fenomenologii.
Przejdźmy do poglądów samej Edyty Stein. O swoich zapatrywaniach na rolę kobiety w okresie studiowania we Wrocławiu (1911-1913) pisze sama w Dziejach pewnej rodziny żydowskiej: “W owym czasie wszyscy interesowaliśmy się problemami kobiecymi i Hans (41) był między studentami prawdziwym białym krukiem, gdyż popierał radykalnie równouprawnienie kobiet, jak gdyby był którąś z nas. Często omawialiśmy problem podwójnego zawodu kobiety. Erna (42) i obie przyjaciółki były w rozterce, czy dla małżeństwa nie należy go zaniechać. Ja sama zapewniałam nieustannie, że mego zawodu nie poświęciłabym za żadną cenę. Gdyby nam wtedy ktoś mógł przepowiedzieć przyszłość! Wszystkie trzy przyjaciółki wyszły za mąż i mimo to pracowały zawodowo. Ja jedna pozostałam niezamężna, ale weszłam w takie powiązania, dla których każdy zawód z radością złożyłabym w ofierze” (43).
Edyta Stein należy wówczas do radykalnego skrzydła szerokiego i wielopostaciowego ruchu na rzecz równouprawnienia kobiet. Sama określa bliżej swoją pozycję, pisząc: “występowałam zdecydowanie za prawem głosu kobiet, co wśród mieszczańskiego ruchu kobiet nie było jeszcze wówczas zrozumiałe. Pruski Związek dla Prawa Głosu Kobiet – do którego wstąpiłam razem z mymi przyjaciółkami, gdyż miał on na celu zapewnienie kobietom pełnego równouprawnienia politycznego – składał się przeważnie z socjalistek” (44).
Po przejściu na katolicyzm zmienia się jej sposób promocji – już inaczej pojmowanej – godności kobiety. Czyni to na trzy sposoby: wpierw jako nauczycielka w studium nauczycielskim przy klasztorze dominikanek w Spirze (1923-1931) oraz w Collegium Marianum w Monastyrze (1932-1933), po drugie, jako kierownik duchowy wobec pojedynczych kobiet szukających swojego miejsca w Kościele, po trzecie jako wzięty wykładowca i konferencjonista, i to nie tylko w Niemczech.
Jako nauczycielka dba o poziom zdobywanej wiedzy przez dziewczęta i kobiety. Zabiega o to, by także nauczycielki w habitach, wszechstronne w swoim wykształceniu, były w ten sposób wiarygodne dla swych uczennic. Znamienne są jej słowa zawarte w liście do s. Kaliksty Kopf OP (45): “Dzieci wychowywane w szkołach i zakładach klasztornych powinny wynosić
z nich siły do kształtowania dalszego życia w duchu Chrystusowym. Najważniejsze jest oczywiście to, aby ich nauczycielki same tego ducha prawdziwie posiadały i wcielały go w życie. Ale oprócz tego muszą znać to życie, w które mają wprowadzać dziewczęta. W przeciwnym razie grozi duże niebezpieczeństwo, że dziewczęta powiedzą sobie – siostry, nie mają pojęcia o świecie, nie są w stanie przygotować nas do rozwiązywania problemów, jakie teraz przed nami stoją. Wyrzucą wtedy wszystko za burtę jako bezużyteczny balast. (…) Siostra osobiście ma tę przewagę nad innymi, że nie wstąpiła do klasztoru zbyt wcześnie i że należała do ruchu młodzieżowego. Stąd łatwiej można znaleźć do siostry dostęp, czego innym brak. Niech tylko Siostra pozostanie nadal wrażliwa na problemy młodzieży i nie traci z nią kontaktu. Dzisiejsza młoda generacja przeżyła wiele kryzysów i nie potrafi nas zrozumieć. My jednak musimy starać się zrozumieć tę młodzież, bo tylko wtedy będziemy mogli trochę jej pomóc” (46). Aż trudno uwierzyć, że list nosi datę 20 października 1932 roku.
We Fryburgu, Spirze, Monastyrze, czy podczas pobytu we Wrocławiu, wreszcie w Kolonii i w Echt pomaga różnym kobietom podejmować ich ważne decyzje życiowe. Jedne stoją przed decyzją przejścia z judaizmu na katolicyzm, inne szukają pewności w odkrywanym powołaniu. Dla pierwszych z nich jest później matką chrzestną, np. dla Alicji Reis, Hedy Hess, czy przyjaciółki z lat dziecinnych, Katarzyny Ruben. Ta ostatnia pisze o udziale Edyty Stein w jej nawróceniu: “Nigdy nie przestałam interesować się towarzyszką mych zabaw dziecięcych. Słyszałam też o jej przejściu na katolicyzm. Była to dla mnie głęboko zastanawiająca wiadomość. Wiedziałam przecież, że pani Stein bynajmniej nie odznacza się tolerancją. Wiedziałam dalej, jak gorąco Edyta jest przywiązana do swej matki – nie mniej niż matka do niej. Wiedziałam też, jak obojętnie odnosiła się Edyta do kwestii religijnych. (…) Usłyszałam, że jest we Wrocławiu w odwiedzinach u swej matki. Sama walczyłam wtedy o pewność i wiarę. Zatelefonowałam do niej. Była gotowa zaraz do mnie przyjść, i bardzo często spotykałyśmy się, w pobliżu jej mieszkania, gdzie ciągnęło się wiele promenad. (…) Edyta dyskutowała i dyskutowała ze mną, i pocieszała mnie z bezbrzeżną cierpliwością. Mówiłyśmy o sprawach osobistych, o problemach wiary, o filozofii, o wszystkim, co nas nurtowało. Byłyśmy sobie bardzo bliskie. Została moją matką chrzestną (47).
Na jej zainteresowanie kobietą w społeczeństwie i Kościele wskazują już same tytuły odczytów, które wygłaszała: Specyficzna wartość kobiety i jej znaczenie dla życia narodu (Ludwigshafen), Etos zawodów kobiecych (Salzburg), czy Zadanie kobiety jako przewodniczki do Kościoła (Augsburg). Jej kalendarz jest wówczas zapełniony, zwłaszcza w roku 1931 i 1932. Dnia 28 czerwca 1931 notuje: “Na październik Związek Akademicki zorganizował mi podróż z odczytami przez tereny przemysłowe Nadrenii i Westfalii. Mego przyjazdu oczekuje 14 miejscowości. 22 listopada mam wygłosić mowę do katolików w Heidelbergu w wielkiej hali miejskiej z okazji jubileuszu św. Elżbiety. A na drugą połowę stycznia zostałam zaangażowana w Zurychu; mam mieć dwa razy po cztery wykłady dla kobiet katolickich” (48).
Ten rys duchowości Edyty Stein stał się przyczyną jej beatyfikacji, bardziej niż szukanie prawdy, a nawet bardziej niż śmierć męczeńska. Jej wyniesienia na ołtarze bardziej domagały się bowiem kobiety niemieckie, nauczycielki i uczennice, a także słuchaczki jej wystąpień na temat powołania kobiety, niż same karmelitanki. Już bowiem w roku 1952 na LXXIV Zjeździe Katolików Niemieckich w Berlinie 400 nauczycielek wysłało petycję o przyspieszenie procesu informacyjnego do beatyfikacji Edyty Stein, w której znalazły się takie stwierdzenia: “Ponieważ w czasie Zjazdu Katolików w Berlinie mówiono o męczennikach rządów nazistowskich, biorące udział w tym zjeździe nauczycielki wspomniały swą dawną współsiostrę w zawodzie, Edytę Stein. Wierzą one, że znajdą w niej orędowniczkę w swej trudnej pracy zawodowej, jaką jest chrześcijańskie wychowanie dzieci. Przede wszystkim nauczycielki z sowieckiej strefy okupacyjnej Niemiec, żyjące w wielkiej udręce sumienia i trosce z powodu zmuszania ich do nauczania kłamstw i błędów i wdrażania dzieci do bolszewickiego materializmu, są głęboko przekonane, że ta bohaterka prawdy zrozumie je szczególnie. Wzywają jej wstawiennictwa, by potrafiły pozostać wierne prawdzie w wychowaniu i w nauczaniu i nieść wytrwale swój krzyż z miłości do Wiecznej Prawdy” (49).
W okresie karmelitańskim siostra Teresa Benedykta zwraca uwagę na kobiety heroiczne. Rozważa cierpienia Matki Bożej, od ofiarowania w świątyni po Golgotę (50). Okazją ku temu jest pamięć na bierzmowanie, które przyjęła w dniu święta Ofiarowania Pańskiego (2.02) (51) oraz Wielki Tydzień, przeżywany w sposób szczególny od czasu swego chrztu (52). Identyfikuje się z bohaterką Izraela, Esterą. W kontekście niepokoju o los swoich najbliższych pisze dnia 31 października 1938 roku do zaprzyjaźnionej s. Petry Brüning OSU: “Ufam, że moja Matka troszczy się o nich w niebie, a Pan przyjął moje życie również za nich wszystkich. Myślę nieustannie o królowej Esterze, która została wzięta ze swego narodu, aby wstawić się za nim przed królem. Jestem bardzo ubogą, bezsilną i małą Esterą, ale król, który mnie wybrał, jest nieskończenie potężny i miłosierny” (53). W słowach tych pobrzmiewa wymowa święta Purim, w czasie którego wspominano odmianę losów prześladowanych i prześladowców za przyczyną bohaterskiej kobiety, która potrafiła zaryzykować swoje życie (por. Est 9, 18) (54). Podczas liturgii, w czasie której Edyta Stein została ogłoszona błogosławioną, pierwsze czytanie stanowił fragment z Księgi Estery, zawierający modlitwę bohaterki Izraela: “Panie mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie mającą prócz Ciebie (żadnego) wspomożyciela, bo niebezpieczeństwo jest niejako w ręce mojej…” (Est 4, 17l) (55).
Od momentu wstąpienia do Karmelu pojawia się u Edyty w odniesieniu do siebie biblijna kategoria “oblubienica”. Dawna jej uczennica, która do Karmelu w Kolonii wstąpiła kilka miesięcy przed jej pierwszymi ślubami, zapamiętała dobrze odpowiedź, jaką usłyszała w dniu pierwszych ślubów. Gdy zapytała siostrę Teresę Benedyktę “Jak jest siostrze na duszy?”, usłyszała: “Jak oblubienicy Baranka” (56). Odpowiadająca wyraża tymi słowami zapowiedź radości, jaka będzie udziałem tych wszystkich, którzy idą w swoim życiu za Chrystusem. W Apokalipsie bowiem najwyraźniej “Gody Baranka” to przyszła paruzja (Ap 19, 7. 9), zaś “Oblubienicą Baranka”, a nawet “Małżonką Baranka” jest Kościół (Ap 21, 9) (57).
Jeżeli Edyta Stein potrafiła tak wspaniale ukazywać rolę kobiety, to skąd czerpała wskazania dla swego nauczania? Trudno mówić o biblijnych korzeniach dla radykalnej postawy w kwestii kobiecej w pierwszym okresie życia Edyty Stein. W okresie chrześcijańskim inspiracje czerpie z krytycznej lektury różnych autorów, nie tylko katolickich i nie tylko wierzących. Dla uzasadnienia swoich poglądów w odniesieniu do powołania kobiety odwołuje się do refleksji filozoficznej oraz do tekstu biblijnego. O identyfikacji z Esterą i o naśladowaniu Matki Bożej Bolesnej już wspominaliśmy. Przyjrzyjmy się interpretacji tekstów Pisma Świętego, które sama przywołuje w swojej pracy Kobieta. Jej zadanie według natury i łaski.
W drugiej części, zatytułowanej Zawód mężczyzny i kobiety według natury i łaski wyraźnie oddziela rozważania oparte na Piśmie Świętym, rozgraniczając dane Starego Testamentu i Nowego. Powołując się na Stary Testament czerpie przede wszystkim z trzech pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, ale interpretuje je już w świetle Nowego Testamentu. W interpretacji tekstu korzysta ze znajomości języka hebrajskiego, pisząc: “ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny (Rdz 2, 20). Wyrażenie hebrajskie, jakie tu się pojawia, nie ma odpowiednika w żadnym innym języku (Rdz 2, 18). «Eser kenegdo» – zupełnie dosłownie oznacza «pomoc równa mu a jednocześnie inna», coś na kształt zwierciadła, w którym mężczyzna mógłby ujrzeć swą własną naturę. To właśnie chcą wyrazić te tłumaczenia, które mówią o pomocy odpowiedniej mężczyźnie. Można też ją rozumieć jako pendant (58), że oboje są sobie równi, ale niezupełnie; po prostu się wzajemnie uzupełniają, jak jedna ręka drugą” (59). W tym duchu wykłada się dzisiaj tę perykopę w komentarzach z renomowanych serii (60).
Po komentarzu do opisu upadku w Raju przechodzi Edyta Stein do syntezy o odkupieniu, w której wskazuje na rolę Jezusa i Maryi, zgodnie z typologią, wskazaną już przez Ireneusza z Lyonu (por. Adv. Haer. V, 19, 1) (61). W kontekście nowego porządku zbawczego omawia nową relację między mężczyzną i kobietą w Kościele i w rodzinie (62). Koncentruje swoją uwagę na dyskutowanych dziś w nurcie feministycznym tekstach Pawła Apostoła: 1 Kor 11; Ef 5, 22-33 oraz 1 Tm 2, 11-15 (63). Nowy porządek, zwłaszcza w odniesieniu do okresu minionego, wyraża tekst Listu do Galatów: “Tym sposobem Prawo stało się dla nas wychowawcą, który miał prowadzić ku Chrystusowi, abyśmy z wiary uzyskali usprawiedliwienie. Gdy jednak wiara nadeszła, już nie jesteśmy poddani wychowawcy. Wszyscy bowiem dzięki tej wierze jesteście synami Bożymi – w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie (Ga 3, 24-28) (64). W nawiązaniu do tego tekstu Edyta Stein konkluduje: “Zbawienie wskrzesza praporządek i daje mężczyźnie pierwszeństwo, które polega na tym, że Zbawiciel przychodzi na ziemię w postaci mężczyzny. Wyniesienie kobiety dokonuje się w Maryi, ludzkiej Matce Zbawiciela, będącej bramą, przez którą Bóg wszedł w rodzaj ludzki” (65).
Omawiając teksty Nowego Testamentu na temat miejsca kobiety, zwraca szczególną uwagę na rozdział 7. Pierwszego Listu do Koryntian (66). Nie od rzeczy będzie w tym miejscu dodać, że właśnie w niemieckiej myśli teologicznej, jak w żadnej innej, od dawna rozdział ten wzbudzał emocje i zróżnicowany wykład (67). Omawia także działalność kobiet w Kościele Apostolskim, by w tym kontekście podjąć refleksję na temat kapłaństwa kobiet. Podejmuje je bez żadnych uprzedzeń i ograniczeń, stwierdzając, że z punktu widzenia dogmatycznego nie ma przeciwwskazań, by Kościół kiedyś dopuścił i kobiety do kapłaństwa (68). Edyta Stein nie zdawała sobie zapewne sprawy, jak problematyka ta będzie dyskutowana wśród kobiet (i nie tylko) niemieckiego obszaru językowego (69). Jej osobiste przekonanie odnośnie do kapłaństwa kobiet osadzone jest na przeżywanej mocno tajemnicy Wcielenia i udziału w niej Maryi, czyli dokładnie tak jak to wyrażała św. Teresa od Dzieciątka Jezus, czy Jan Paweł II w Posynodalnej Adhortacji Apostolskiej Vita consecrata (70). W konkluzji nasza oblubienica stwierdza: “Nie ma powołania wyższego nad Sponsa Christi – oblubienica Chrystusa – i dla kogo ta droga stoi otworem, nie pragnie żadnej innej” (71).
Przede wszystkim te, ale także inne teksty biblijne odnośnie do pozycji kobiet w rodzinie, w Kościele i społeczeństwie Edyta Stein konfrontuje z wyzwaniami epoki, w której żyje. Zmierza się z nowymi tendencjami, które są dyskutowane: feminizm, równouprawnienie, praca zawodowa kobiet i tym podobne. Ta konfrontacja odbywa się nie tylko w oparciu o Pismo Święte, ale o znajomość psychiki kobiecej, umiejętność wczuwania się (Einfühlung), szeroką wiedzę filozoficzną oraz osobiste doświadczenie kobiety, naukowca, nauczyciela, wychowawcy, siostry zakonnej. To wszystko, co pisze i mówi, jest zorientowane na praktykę. Trafnie podsumowuje te dążenia tłumaczka dzieł Świętej na język polski: “Edyta Stein chciała nauczyć kobietę sztuki dorastania do samej siebie i wyczulić ją na pełną wolność ukształtowaną według porządku stworzonego przez Boga” (72).
- Krzyż
Trzeci rys duchowości Edyty Stein został przez nas określony słowem krzyż. Zewnętrznym wyrazem wyboru na rzecz takiego kształtu świętości jest przyjęcie przez nią, w dniu obłóczyn (15 kwietnia 1934), imienia Teresa Benedykta od Krzyża. Wybór ten poświadcza ona najwyraźniej, przyjmując śmierć zastępczą, naśladując w ten sposób swego Ukrzyżowanego Oblubieńca. Jan Paweł II, w czasie homilii z okazji beatyfikacji, wyjaśnia: “Pobłogosławiona przez Krzyż” (73).
Zapowiedzi śmierci zastępczej towarzyszą Edycie Stein już
w dniu narodzin, które miały miejsce w żydowskie święto Jom Kippur. W ten Wielki Dzień Przebłagania wspomina się grzechy i poprzez wypełnianie rytów pokutnych prosi Boga o ich przebaczenie. Do czasu istnienia świątyni w Jerozolimie składano przepisane na ten dzień ofiary i odbywała się ceremonia z udziałem dwóch kozłów. Na jednego z nich arcykapłan kładł ręce i wypowiadał grzechy Izraela. On też był wypędzany na pustynię i strącany ze skały, by zaznaczyć wolność wspólnoty religijnej Izraela od grzechów. Jedynie w tym dniu, po złożeniu ofiary z drugiego kozła i cielca, arcykapłan mógł wejść do miejsca najświętszego, dokonać okadzenia i pokropić krwią przed przebłagalnią (74). Po zburzeniu świątyni i zaprzestaniu ofiar święto to zachowało charakter pokutny. Wierzący Żydzi spędzali ten dzień w poście i na modlitwie w synagodze. Religijna matka uznała urodziny Edyty w święto Jom Kipppur jako znak pomyślności dla niej (75). Sama Edyta zaś od 13 roku życia nigdy nie złamała postu Jom Kippur, choć nie praktykowała i nie stosowała się do przepisów rytualnych (76).
Święto Jom Kuppur stanowi “ukrytą scenerię” dla teologii Listu do Hebrajczyków. Nie wymieniając wprost liturgii tego święta, w Liście ukazana zostaje jedyna i wystarczająca raz na zawsze ofiara Syna Bożego (Hbr 9, 11-28). Chrześcijańską transpozycję żydowskiego święta Jom Kippur stanowi więc Męka i Śmierć Jezusa Chrystusa, co roku przeżywana w Wielkim Tygodniu. Edyta Stein od roku 1928 do czasu wstąpienia do Karmelu przeżywa cały Wielki Tydzień, z jego liturgią, w opactwie Beuron (77). Nie tylko modli się wtedy dużo, ale także odnosi do siebie możliwość ofiary zastępczej, jak wskazują na to jej zapiski: “Chrystus, w którym cała pełnia boskiej miłości zamieszkała cieleśnie, jest w istocie jedynym Pośrednikiem wszystkich przed Bogiem i prawdziwą Głową społeczności, scalającą jeden Kościół. Wszyscy inni są członkami Kościoła zdolnymi do działania w zależności od udzielonego im Ducha Świętego i Jego darów. (…) Jeśli można swojej zasługi ofiarować komuś drugiemu i złożyć je za niego przed tronem Sędziego, to również można wziąć na siebie czyjąś winę, tzn. ofiarować się Bogu za tego, na kogo ma spaść kara” (78).
Jednak już we wcześniejszym okresie życia Edyty Stein można dostrzec wielkoduszność przyszłej świętej i męczenniczki. Na gotowość ofiary z jej strony wskazuje notatka opisująca jej przeżycia w związku rozpoczęciem I wojny światowej: “W tej chwili wygasa moje życie osobiste. Wszystkie siły muszę teraz poświęcić temu, co nastąpi. Gdy się wojna skończy, a ja ją przeżyję, dopiero wtedy będzie mi wolno powrócić do moich spraw osobistych” (79).
Właśnie w czasie tej wojny spotyka się Edyta Stein z potęgą Krzyża, która może się ujawnić w życiu chrześcijanina. Ten nowy dla niej wówczas “fenomen” obserwuje w życiu żony poległego na froncie profesora Reinacha. Przybyła do wdowy Edyta Stein spodziewała się rozpaczy, zaś spotkała spokój i ufność. O tym wrażeniu opowie po latach, na krótko przed swoją śmiercią: „Było to moje pierwsze zetknięcie się z krzyżem i jego boską mocą, jakiej udziela on tym, którzy go niosą. Po raz pierw szy widziałam naocznie zrodzony ze zbawczego cierpienia Chrystusa Kościół i jego zwycięstwo nad ościeniem śmierci. Był to moment, w którym moja niewiara załamała się, judaizm zbladł, a Chrystus zajaśniał: Chrystus w tajemnicy krzyża. Dlatego też przy obłóczynach mogłam wyrazić tylko jedno życzenie: by w zakonie nazywać się siostrą «od Krzyża»” (80).
W czasie dni spędzonych w Beuron, w Wielkim Tygodniu, godzinami modli się w kościele, przychodząc do niego już przed czwartą rano, a wychodząc wieczorem. Szczególnie bliskie stają się jej w tym czasie cierpienia Matki Bożej. Poza tym czasem o krzyżu przypomina jej stary drewniany krucyfiks, leżący na tym stole, na którym pracuje naukowo i przy którym spotyka się z ludźmi szukającymi jej pomocy (81).
Już pierwsze akty prześladowania Żydów w Niemczech hitlerowskich potwierdzają przeczuwany przez nią udział w cierpieniu. Pisze o swojej modlitwie, którą przeżyła w pierwszy czwartek miesiąca kwietnia 1933 roku: “Rozmawiałam ze Zbawicielem i powiedziałam Mu, że wiem, iż to Jego Krzyż zostaje teraz włożony na naród żydowski. Ogół tego nie rozumie, ale ci, co rozumieją, ci muszą w imieniu wszystkich z gotowością wziąć go na siebie. Chcę to uczynić, niech mi tylko wskaże jak. Gdy nabożeństwo się skończyło, miałam wewnętrzną pewność, że zostałam wysłuchana. Ale na czym ma polegać to dźwiganie krzyża, tego jeszcze nie wiedziałam” (82).
Gdy szukamy tekstów Pisma Świętego, które wyrażają duchowość Krzyża, które by przywoływała sama Edyta Stein, znajdujemy stwierdzenie, zapisane w roku 1931, że werset Ps 51, 19 należy do jej najbardziej ulubionych (83). Werset ów brzmi: “Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, sercem skruszonym i pokornym nie pogardzisz, Boże”. Najlepszym komentarzem do tego tekstu są jej własne słowa, wypowiedziane podczas pierwszej rozmowy z przeoryszą Karmelu w Kolonii, a które zostały przywołane w homilii Jana Pawła II podczas beatyfikacji: “Nie może nam pomóc ludzka działalność, tylko cierpienie Chrystusa. Mieć w nim udział jest moim pragnieniem” (84).
Po wstąpieniu do Karmelu myśl o Krzyżu i ofierze z własnego życia intensyfikuje się, co wyraża znamienne zdanie z homilii Papieża: “Im częściej można było widzieć na ulicach swastyki, tym mocniej osadzał się krzyż w jej życiu” (85). Wymownym jest fakt, że jej dziełem – niedokończonym na piśmie, ale poświadczonym życiem – jest Wiedza Krzyża (86). W nim też, idąc za św. Janem od Krzyża, omawia teksty biblijne traktujące o krzyżu. Nie ogranicza się bynajmniej do opisów Ewangelii, ale sięga po zapowiedzi starotestamentalne, odnosi się do Pieśni nad pieśniami oraz do Pieśni duchowej (87). Kończy omawianie tej ostatniej w kontekście innych pism Jana od Krzyża słowami, w których zawiera własny, egzystencjalny, klucz do jej interpretacji: “Tak oto oblubieńcze zjednoczenie z Bogiem staje się celem, dla którego dusza została stworzona; odkupiona przez krzyż, osiągnęła wypełnienie na krzyżu i na całą wieczność nosi pieczęć krzyża” (88).
Siostra Teresa Benedykta zwraca w pewnym momencie uwagę na fakt, że “wiedza Krzyża” może mieć swe źródło w tekstach natchnionych lub w osobistym doświadczeniu Dlatego według niej: “Dusza zjednoczona z Chrystusem żyje Jego życiem przez oddanie się Ukrzyżowanemu, przez przejście z Nim całej drogi krzyżowej. Nikt nie powiedział tego jaśniej i wyraźniej niż św. Paweł. Posiadł on całą wiedzę Krzyża i rozwinął teologię krzyża, czerpiąc z własnego, najbardziej wewnętrznego doświadczenia” (89). Te słowa ujawniają powód, dla którego Edyta Stein ze szczególną predylekcją przytacza w tej pracy teksty Pawła Apostoła (90), ważne dla teologii krzyża, ale także jako Pawłowe świadectwo dla niej i jej udziału w Krzyżu Chrystusa.
Dla tej wykształconej kobiety, która niegdyś z takim zamiłowaniem uprawiała filozofię, teraz jej credo staje się – finezyjne co do formy – odrzucenie przez Pawła mądrości (sophia) na rzecz “Chrystusa ukrzyżowanego”, który sam jest Mądrością, ale Bożą (por. 1 Kor 1, 17, 22-25) (91). Nie mogło w tych skrypturystycznych podstawach Wiedzy Krzyża zabraknąć i hymnu o kenozie Chrystusa (Flp 2, 7-8), którego motywy “ogołocenia”, “uniżenia” i “posłuszeństwa aż do śmierci” musiały być bliskie tej radykalnej uczennicy Jana od Krzyża. Siostra Teresa Benedykta od Krzyża przywołuje także Pawłowy tekst o możliwości utożsamienia już teraz życia chrześcijanina z życiem Chrystusa ukrzyżowanego (Ga 2, 19-20) (92). To życie jest dane chrześcijanom na zasadzie wymiany, a otrzymują je wtedy tylko, gdy jednocześnie oddają swoje własne, gdyż ochrzczeni w Chrystusie są ochrzczeni w Jego śmierci (Rz 6, 3n) (93). Z Pawłowych tekstów przywołuje ona jeszcze: Rz 6, 3; 2 Kor 12, 9 oraz Ga 5, 24; 6, 14. 17. Ze wszystkich perykop traktujących o Krzyżu do liturgii słowa w Kolonii wybrano fragment zawierający werset Ga 6, 14: “Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”. On też został skomentowany w papieskiej homilii (94).
Z czerwca 1942 roku pochodzi zapis siostry Teresy Benedykty, wskazujący na to, że żyje ona w tym czasie konkretnym tekstem: “Od miesięcy noszę na sercu karteczkę ze słowami Pisma Świętego Mt 10, 23” (95). Tekst ten brzmi: “Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę, powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy”. Słowa te w ustach Jezusa stanowiły prawdopodobnie zachętę, by Jego wyznawcy nie zachowywali się biernie w przypadku prześladowań, ale korzystali z możliwości ucieczki. Te same słowa w ujęciu Kościoła Apostołów rozumiane są jako zachęta nie tylko do ucieczki z miejsca prześladowania, ale także do proklamowania Ewangelii w drodze (por. Dz 8) (96).
Niestety, nie zachował się bezcenny dokument odnośnie do przyjęcia przez Edytę Stein Krzyża, który przewidywała i którego pragnęła. Idzie o obrazek, na którym zapisała swój osobisty akt poświęcenia się dla nawrócenia Żydów, a który znalazły w jej celi siostry, gdy przygotowywały jej przedmioty potrzebne do ostatniej podróży (97). Ocalał natomiast list, który zawiera wcześniejsze pragnienia przyszłej męczenniczki, pisany w Echt 26 marca 1939 (w Niedzielę Męki Pańskiej), a adresowany do przeoryszy w Kolonii: “Kochana Matko! Proszę, niech Matka pozwoli mi złożyć siebie w ofierze Sercu Jezusowemu w duchu ekspiacji w intencji prawdziwego pokoju, aby panowanie Antychrysta, o ile to możliwe, załamało się bez nowej wojny światowej i by mógł nastać nowy porządek. Chciałabym to uczynić jeszcze dziś, bo bije już dwunasta. Wiem, że jestem niczym, ale Jezus tego chce i z pewnością w tych dniach jeszcze wiele dusz do tej sprawy powoła” (98).
Pragnienia Edyty Stein odnośnie do ofiary z siebie i złączenia się z Chrystusową męką ujął w formie tekstu biblijnego ojciec Damazy, benedyktyn z opactwa w Beuron. Odniósł on do niej werset pochodzący z Ewangelii Jana: “A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie (17, 19)” (99). Wymowa tego tekstu dopuszcza śmierć zastępczą z wyraźną intencją: życie oddane po to, by beneficjanci takiej ofiary uznali prawdę (100). W tym przypadku, by wyznawcy judaizmu uznali w Jezusie zapowiadanego Mesjasza.
Pewne jest wreszcie to, co siostra Teresa Benedykta napisała w liście z końca 1941 roku do m. Ambrozji Antoniny Engelmann, przeoryszy Karmelu w Echt: “Jestem ze wszystkiego zadowolona. Scientia Crucis zdobyta być może tylko wtedy, gdy się samemu do głębi doświadczy Krzyża. Od początku byłam o tym przeświadczona i powiedziałam z całego serca: Ave, Crux, spes unica! (Bądź pozdrowiony, Krzyżu, jedyna nadziejo)” (101).
Tak od szczerego poszukiwania prawdy, poprzez poszukiwanie najbardziej prawdziwej realizacji kobiecości, aż po przyjęcie i doświadczenie Krzyża, przeprowadził Chrystus tę niezwykłą pod wieloma względami oblubienicę, którą dziś znamy i wzywamy jako świętą Teresę Benedyktę od Krzyża.
(1) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein. Filozof i karmelitanka, Paris 1987, s. 61.
(2) E. Stein, Dzieje pewnej rodziny żydowskiej, tłum. J.I. Adamska, (w:) Pisma, t. 1, Kraków 20002, s. 38.
(3) Tamże, s. 44.
(4) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 12.
(5) E. Stein, Dzieje pewnej rodziny…, dz. cyt., s. 36.
(6) Tamże, s. 37.
(7) Tamże, s. 52.
(8) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 62.
(9) E. Stein, Autobiografia w listach, tłum. J.I. Adamska, (w:) Pisma, t. 2, Kraków 20002, s. 37.
(10) E. Stein, Dzieje pewnej rodziny…, dz. cyt., s. 150.
(11) Tamże, s. 150.
(12) Tamże, s. 183-184.
(13) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 66.
(14) E. Stein, Dzieje pewnej rodziny…, dz. cyt., s. 206.
(15) Tamże.
(16) Por. tamże, s. 223.
(17) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 86.
(18) Zarzucano mu później przynależność do NSDAP oraz pełnienie funkcji dziekana wydziału filozoficznego (krótko, bo tylko około roku) w okresie czystek, wprowadzonych przez nazistów; por. K. Michalski, Heidegger i filozofia współczesna, Warszawa 19982, s. 8.
(19) E. Stein, Dzieje pewnej rodziny…, dz. cyt., s. 207-208.
(20) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 61.
(21) Cyt. za: J.I. Adamska, Błogosławiona Edyta Stein, Kraków 1988, s. 232.
(22) Por. Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 190-198.
(23) Tamże, s. 206-207.
(24) Por. E. Stein, Autobiografia w listach, dz. cyt., s. 226.
(25) Ewangelia św. Jana używa 20 razy terminu alêtheia (na 296 razy w całym NT) oraz 9 razy alêthinos (73 razy w NT).
(26) Por. I. Potterie de la, Prawda, (w:) STB, s. 763.
(27) Por. tamże, s. 766-768.
(28) Szerzej na ten temat w języku polskim S. Mędala, Funkcja chrystologiczno-eklezjologiczna dialogów Jezusa z Żydami w Czwartej Ewangelii, (w:) Studia z biblistyki, t. V, Warszawa 1984, s. 9-187.
(29) Za: J.I. Adamska, Błogosławiona Edyta Stein, dz. cyt., s. 239.
(30) E. Stein, Autobiografia w listach, dz. cyt., s. 297.
(31) Ta deuterokanoniczna księga, powstała w języku hebrajskim ok. 180 roku przed Chr., a przetłumaczona na grecki, ostatecznie nie znalazła się w kanonie obowiązującym w judaizmie, choć niekiedy bywała cytowana jako Pismo Święte przez niektórych uczonych żydowskich pierwszych wieków. Por. Katolicki Komentarz Biblijny, (ed.) R.E. Brown – J.A. Fitzmyer – R.E. Murphy, (red. pol.) W. Chrostowski, Warszawa 2001, s. 574-575.
(32) Zdania te pomieszczono na początku przedmowy do wydanej w 1948 biografii Edyty Stein pod znamiennym tytułem: Edith Stein. Eine Grosse Frau unseres Jahrhunderts. Cyt. za: Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 7.
(33) Podczas pobytu w Hamburgu, u swojej zamężnej siostry, Elzy, świadomie i z własnej woli przestała się modlić; por. E. Stein, Dzieje pewnej rodziny…, dz. cyt., s. 109.
(34) W Dziejach pewnej rodziny żydowskiej pisze, że drobiazgowe przepisy Talmudu ją odpychały; por. tamże, s. 163.
(35) Jest to część ostatnia Sederu III (traktatu) Miszny, traktująca o zawieraniu małżeństwa.
(36) A. Cohen, Talmud. Syntetyczny wykład na temat Talmudu i nauk rabinów dotyczących religii, etyki i prawodawstwa, tłum. R. Gromacka, Warszawa 1999, s. 172.
(37) Czyli Wielki Midrasz. Jest to obszerny zbiór midraszy, przybierający formę jakby haggadycznej Gemary.
(38) A. Cohen, Talmud, dz. cyt., s. 173.
(39) Część Sederu II Miszny, o pracach zakazanych podczas szabatu.
(40) Część Sederu VI Miszny, o przepisach związanych z okresem u kobiety.
(41) Biberstein, przyszły mąż siostry Edyty, Erny.
(42) Siotra Edyty, ukończyła medycynę i pracowała jako lekarz.
(43) E. Stein, Dzieje pewnej rodziny…, dz. cyt., s. 88.
(44) Tamże, s. 146.
(45) Adresatka studiowała historię, germanistykę i anglistykę w Monachium i w Würzburgu. Pozostawała pod intelektualnym wpływem Edyty Stein.
(46) E. Stein, Autobiografia w listach, dz. cyt., s. 143.
(47) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 87.
(48) Tamże, s. 86.
(49) Tamże, s. 231-232.
(50) Por. tamże, s. 93. 147.
(51) O charakterze liturgicznym tego święta i o jego wymowie teologicznej:
J. Drozd, Maryja w roku kościelnym, Kraków 1983, s. 83-89.
(52) Por. Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 78-81.
(53) E. Stein, Autobiografia w listach, dz. cyt., s. 316.
(54) Por. Feste und Feiertage; (w:) Die Bibel und ihre Welt. Eine Enzyklopädie zur Heiligen Schrift in zwei Bänden, (Hg.) G. Cornfeld – G.J. Botterweck, Bd I, Herrsching 1991, s. 511.
(55) Tekst Est 4, 17a-17z odpowiada w tłumaczeniu Wulgaty Est 13, 8-14, 19.
(56) Por. Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 147.
(57) Szerzej na temat odnoszenia kategorii Oblubieńca do Chrystusa: A. Jankowski, Dopowiedzenia chrystologii biblijnej, Poznań 1987, s. 95-110.
(58) Idzie o rzeczy lub pojęcia uzupełniające, tworzące wraz z innymi symetryczną albo harmonijną całość. W Biblii znajdujemy wiele pojęć, które określa się jako komplementarne: noc i dzień, ciało i dusza, niebo i ziemia – dla opisania w ten sposób całości, złożonej z uzupełniających się części. O teologicznej interpretacji pojęć bipolarnych zob. np. R. Pindel, Aby zrozumieć Pawła, (Pomoce naukowe 1), Kraków 1999, s. 52.
(59) E. Stein, Kobieta. Jej zadanie według natury i łaski, tłum. J.I. Adamska, Tczew-Pelplin 1999, s. 31.
(60) Tak np. G.J. Wenham, Word Biblical Commentary, Volume 1: Genesis 1-15, Dallas, Texas 1998, ad locum.
(61) Por. E. Stein, Kobieta…, dz. cyt., s. 34-35.
(62) Por. tamże, s. 35-41.
(63) Całościowo dyskusję omawia N. Baumert, Frau und Mann bei Paulus. Überwindung eines Missverständnisses, Würzburg 19932.
(64) Tę nowość należy widzieć w kontekście dwóch innych wypowiedzi z Corpus Paulinum: 1Kor 12, 12-13 oraz Kol 3, 9b-11; por. A. Pitta, Lettera ai Galati. Introduzione, versione e commento, (Scritti delle origini cristiane 9), Bologna 1996, s. 224-230.
(65) E. Stein, Kobieta…, dz. cyt., s. 41.
(66) Tamże, s. 53-54.
(67) W solidnym i obszernym komentarzu do Pierwszego Listu do Koryntian, w którym omawia się przejawy oddziaływania konkretnych tekstów (Wirkungsgeschichte), wykład tego jednego rozdziału zajmuje 163 strony! W tym zawarte jest omówienie historii interpretacji różnych fragmentów, głównie autorów niemieckiej tradycji teologicznej; por. W. Schrage, Der Erste Brief an die Korinther: 1 Kor 6, 12-11, 16, (EKK VII/2), Zürich 1995, s. 48-211.
(68) Por. E. Stein, Kobieta…, dz. cyt., s. 57.
(69) Dość powiedzieć, że jedna tylko, i to obszerna rozprawa doktorska (500 stron), doczekała się aż trzech wydań, i to w przeciągu 9 lat; zob. M. Hauke, Die Problematik um das Frauenpriestertum vor dem Hintergrund der Schöpfungs – und Erlösungsordnung, Padeborn 19913 (I wyd. w 1982).
(70) “Życie konsekrowane najczęściej bierze przykład z osoby Maryi, dziewiczej Oblubienicy. Z tej dziewiczej miłości wypływa niezwykła płodność, która wspomaga narodziny i wzrost Bożego życia w sercach” (Vita consecrata 34; por. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Manuscrits autobiografiques, B, 2).
(71) E. Stein, Kobieta…, dz. cyt., s. 58.
(72) J.I. Adamska, Wprowadzenie, (w:) E. Stein, Kobieta…, dz. cyt., s. 6.
(73) Za: J.I. Adamska, Błogosławiona Edyta Stein…, dz. cyt., s. 228, 230.
(74) Obrzęd tego święta jest opisany w Kpł 16 oraz w Lb 29, 7-11.
(75) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 17.
(76) E. Stein, Dzieje pewnej rodziny…, dz. cyt., s. 59.
(77) Por. Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 76-77.
(78) E. Stein, Werke, Bd. 6, Louvain-Fribourg 1962, s. 163-164. 167; tłum. za: J.I. Adamska, Błogosławiona Edyta Stein…, dz. cyt., s. 209.
(79) E. Stein, Dzieje pewnej rodziny…, dz. cyt., s. 240.
(80) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 54-55.
(81) Por. tamże, s. 74, 80-81, 90, 133.
(82) Tamże, s. 106.
(83) Czyni to w liście do dawnej uczennicy z Seminarium Nauczycielskiego dominikanek w Spirze, Annelizy Lichtenberger. Por. E. Stein, Autobiografia w listach, dz. cyt., s. 122.
(84) Cyt. za: J.I. Adamska, Błogosławiona Edyta Stein…, dz. cyt., s. 234.
(85) Cyt. za: J.I. Adamska, Błogosławiona Edyta Stein, dz. cyt., s. 228.
(86) Por. Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 177-178.
(87) Por. E. Stein, Wiedza Krzyża. Studium o św. Janie od Krzyża, tłum. J.I. Adamska, Kraków 19993, s. 30, 238-295.
(88) Tamże, s. 295.
(89) Tamże, s. 30.
(90) Por. tamże, s. 25-32.
(91) Podejście Pawła do retoryki w kontekście treści głoszonego przez niego kerygmatu omawia dzieło A.D. Litfin, St. Paul’s Theology of Proclamation. 1 Corinthians 1-4 and Greco-Roman Rhetoric, (SNTS. MS 79), Cambridge 1994.
(92) Współczesny wykład tych trudnych wersetów (w:) R. Pindel, W obronie prawdy Ewangelii. Analiza literacko-retoryczna Ga 1, 11-2. 21, Kraków 2001, s. 473-481.
(93) E. Stein, Wiedza Krzyża, dz. cyt., s. 31.
(94) Por. J.I. Adamska, Błogosławiona Edyta Stein, dz. cyt., s. 228.
(95) Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein…, dz. cyt., s. 190.
(96) Por. J. Homerski, Ewangelia według świętego Mateusza. Wstęp – przekład – komentarz, (PSNT III/1), Poznań 1979, s. 190.
(97) Por. Teresa Renata od Ducha Świętego, Edyta Stein, dz. cyt., s. 199.
(98) Tamże.
(99) Por. tamże, s. 79.
(100) Por. R. Schnackenburg, Das Johannesevangelium: 13-21, (HThKNT IV/3), Budapest 2000, s. 212-214.
(101) E. Stein, Autobiografia w listach, dz. cyt., s. 369.
Światłość w ciemności,
Karmelitański Instytut Duchowości,
Wydawnictwo Karmelitów Bosych,
Kraków 2003