9 października

Jezus ma odnośnie do Ciebie dalekosiężne zamiary niewymownej swej miłości, chce, by Jego Lilia-Nieśmiertelnik była całkowicie Jego, toteż On sam obejmuje kierownictwo jej pierwszego nowicjatu; Jezus boską swoją ręką przystraja swoją oblubienicę na dzień zaślubin, ale Jego ręka ukochana nie myli się w doborze ozdób... Jezus jest: „Oblubieńcem krwi”… Żąda dla siebie wszystkiej krwi serca... Och! Ileż to kosztuje, gdy chcemy dać Jezusowi wszystko, czego zażąda! Jakież to szczęście, że nas kosztuje! Jaka radość niewymowna, gdy dźwigamy nasze krzyże w słabości.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Jeżeli zdecydujemy się iść za Jezusem, porzucić własne plany na siebie, by zaakceptować plan naszego Zbawiciela, nie myślmy, że będzie to droga pozbawiona trudu, cierpień i krzyża. Nawet, jeśli zgodzimy się na krzyż, nie myślmy, że będzie to droga od zwycięstwa do zwycięstwa od zdobycia i udoskonalenia jednej cnoty do kolejnej. To punkty orientacyjne na naszej drodze. Innych nie przewidujemy. Nic bardziej mylnego, bo to nie my ustalamy warunki. Musimy się na nie jedynie pokornie zgodzić. Często bywa tak, że jest to droga wyrzeczenia, samozaparcia, ale też upadków, zwątpień, pustki i odczuwalnej nieobecności Boga. Wszystko po to, by udoskonalić naszą wiarę, sprawdzić stopień naszego zaufania Bogu. Po wtóre i to chyba wydaje się najważniejsze upodabnia nas to najbardziej do Zbawiciela i jednoczy z Nim, bo stajemy się jedno.