Nie wysuwam się na pierwsze miejsce, ale pozostaję na ostatnim; zamiast z faryzeuszem iść do przodu, z ufnością powtarzam pokorną modlitwę celnika.
św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza
Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duchu się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik… Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie grzesznika” (Łk 18, 10-13). Pokora rodzi miłość skromność, czyli postawę daleką od fałszywej błyskotliwości. Idzie w jednej parze z cnotą opanowania, która nakazuje nam stałą kontrolę nad własnym zachowaniem, by nie dopuścić do czynów przeciwnych godności ucznia Chrystusa. Miłość pokorna nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą i nie dopuszcza się bezwstydu. Jest zadowolona z tego, co otrzymała i dlatego nie zazdrości. Nie szuka też własnego zadowolenia, ani wyniesienia ponad innych. Chce przede wszystkim trwać przy Bogu i pełnić Jego wolę (1 Kor 13, 1-8). Wie, że trzeba się uczyć od Jezusa cichości, że wszelka ziemska chwała nie ma wstępu w progi wieczności.