Aby przypodobać się Bogu, nie trzeba wiele działać, lecz raczej z dobrą wolą wszystko wykonywać, bez domieszki miłości własnej i ludzkich względów.
św. Jan od Krzyża
Z pewnością daleko nam do tego, by nazwać siebie pracoholikami. Niemniej w sposobie myślenia i postępowania hołdujemy zasadzie, że tyle jestem wart, ile potrafię pokazać owoców pracy rąk własnych. Duch ludzki, który potrzebuje odpowiedniej troski, by wzrastać, nie jest dla nas tak ważny jak ciało i jego potrzeby. Nie mówimy tego głośno, lecz sercu taka opinia jest bliska z powodu pewnych wygodnych założeń: konieczności życiowe, nerwowa atmosfera otoczenia, która wciąga i rozprasza, naglące obowiązki stanu, radość płynąca z czynu, bądź też oschłość i znużenie na modlitwie. Tyle spraw, które absorbują. Kiedy więc znaleźć czas dla ducha? Zdolność działania, tworzenia i przekształcania jest wielkim dobrodziejstwem i nie zabija ludzkiego ducha tylko wówczas, gdy zachowa umiar. Aktywizm pozbawiony roztropności traci z pola widzenia prymat wartości duchowych i wówczas staje się herezją czynu. Człowiek o takim podejściu do życia jest niezdolny do modlitwy i innych form życia duchowego. Modlitwa zawsze będzie dla niego zbyt trudna, stąd znajdzie wiele ”szlachetnych” motywów, by ją ”obejść”.