Pomimo miłości, jaką Bóg nam okazuje, my Go obrażamy, sprzeciwiamy się Jego przykazaniom. A Bóg mimo to kocha nas… Czyż nie jest to wystarczający powód, by umrzeć z miłości? Zapewniam cię, że czasami chciałabym umrzeć, bo życie jest dla mnie nie do zniesienia, gdy widzę, że On mnie kocha, a ja Go obrażam.
Po co żyjemy tutaj na ziemi? Św. Ignacy z Loyoli pisał, że człowiek winien Boga czcić, kochać, a przez to zbawić swą duszę. Czy wobec tego życie, które jest przeciwne temu, warte jest przeżycia? Wiedzie ono ku wiecznej zagładzie. Tylko miłość, czyli wyjście poza siebie, nadaje naszemu życiu sens. Nie zdobędziemy się na jakikolwiek akt heroicznej miłości względem, będziemy bali się utraty, jeśli wpierw nie odkryjemy tego, że jesteśmy kochani. Jeśli nie odkryjemy tej odwiecznej, bezwarunkowej Miłości, która nas stworzyła i podtrzymuje w istnieniu i chce z nami przebywać całą wieczność, nie będzie nas stać na żadną ofiarę. Gdy nie poznamy tej Miłości, której tak naprawdę pragniemy i przez całe życie szukamy, będziemy za tym gonić i przyklejać się do wielu rzeczy, ubóstwiając je, w nadziei, że być może to jest to, czego tyle czasu szukaliśmy. Po czasie, zamiast czuć upragnioną wolność, okazujemy się osaczeni i zniewoleni. Tym sposobem obrażamy jedyną, prawdziwą Miłość, której na nas zależy.
Odszedł do Boga w Karmelu
1978 † br. Hubert od św. Józefa (Matuszczyk)