Wiemy już z „nocy zmysłów”, że przychodzi chwila, gdy dusza traci upodobanie zarówno w ćwiczeniach duchowych, jak i we wszystkich sprawach ziemskich. Pogrąża się całkowicie w ciemności i pustce. Nie pozostaje jej nic, na czym mogłaby się wesprzeć, jedynie – wiara. Ona stawia duszy przed oczy Chrystusa: ubogiego, poniżonego, ukrzyżowanego, opuszczonego na krzyżu przez Ojca. W Jego ubóstwie i opuszczeniu człowiek odnajduje siebie. Oschłość, odraza, udręczenie są „czysto duchowym krzyżem”, który [człowiek] ma wziąć na swoje ramiona.
Wiara w Chrystusa ubogiego, cierpiącego i opuszczonego jest dla nas jedynym fundamentem, na którym możemy się oprzeć; podporą, dzięki której możemy trwać i iść dalej. Byśmy mogli oprzeć się tylko na czystej wierze, muszą nam zostać zabrane wszelkie inne podpórki; wszystko, co nie jest Bogiem. Innego wyjścia nie ma. Człowiek ma tendencje, by przywiązywać się do tego, co nie jest Bogiem, zaczynając ubóstwiać to, co karmi jego zmysły i umysł. Dotyczy to nawet praktyk religijnych, pozytywnych odczuć, pociech na. Dopiero gdy zostaną zabrane, człowiek może zobaczyć, czego tak naprawdę szukał, dlaczego przychodził na modlitwę i czym ona dla niego była. Niestety, dopiero w obliczu pustki, bezradności i oschłości potrafimy zadać sobie te pytania i przylgnąć do Boga prawdziwego, już bez masek, które zakładaliśmy. Wówczas możemy stanąć przed Tym, który jest Prawdą, tacy, jacy rzeczywiście jesteśmy – jak dziecko przed swoim miłosiernym Ojcem.
Odszedł do Boga w Karmelu
1915 † br. Klemens od św. Jana od Krzyża (Wilczek)
1999 † o. Herman od Najśw. Sakramentu (Kupny)