7 października

Nie czujesz miłości do twego Oblubieńca, chciałabyś, by serce Twe było płomieniem wznoszącym się ku Niemu bez najmniejszego dymu... Zauważ, dym, który cię otacza, służy właśnie do tego, aby zasłonić Ci widok Twojej miłości do Jezusa. On tylko sam dostrzega płomień, a w ten przynajmniej sposób posiada go całkowicie; gdybyśmy widzieli choćby trochę ognia, szybko wkroczyłaby miłość własna, jako wiatr złowrogi, który gasi wszystko!

św. Teresa od Dzieciątka Jezus

Roślina, by dojrzała, potrzebuje czasu. My natomiast chcemy już od razu obserwować efekty naszych zmagań, wyrzeczeń, naszej pracy. Bóg jednak liczy czas inaczej, niż my. „Jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień”, mówi św. Piotr. Często bywa też tak, że owoce naszych trudów są widoczne dla innych, nie dla nas. Tym, którzy zdają się być blisko Boga i mieć z Nim zażyłą relację, On sam się ukrywa; czują Go jakby za zasłoną, spowitego dymem. Wszystko po to, by rozbudzić w nich większą tęsknotę i pragnienie, by nadal Go szukali. To wszystko ma nas chronić od samozadowolenia i pychy, która każe nam przypisać sobie owoce naszego życia i mniemanie, że zasłużyliśmy sobie na taką bliskość z naszym Panem. Dla tych jednak, którzy mimo ciemności przy Nim wytrwają, On przygotował nieprzemijające, wiecznie dobra – w świecie, gdzie On sam przebywa.