Pragnęłam być szczęśliwa i wszędzie szukałam szczęścia. Marzyłam o tym, by być bogatą, lecz zobaczyłam, że bogaci z dnia na dzień mogą stać się biednymi. A jeśli czasem tak się dzieje, to widać, że z jednej strony króluje u nich bogactwo, a z drugiej są ubodzy w miłość i jedność. Szukałam szczęścia w doświadczeniu miłości od jakiegoś wspaniałego młodzieńca, lecz sama myśl o tym, że któregoś dnia mógłby on nie kochać mnie już z tym samym entuzjazmem, lub mógłby umrzeć, pozostawiając mnie samą pośród zmagań tego życia, kazała mi odrzucić myśl o tym, że małżeństwo mogłoby dać mi szczęście. Nie. To mnie nie zadowala.
Nie bez powodu życzymy sobie szczęścia i zdrowia. Są dla nas ważne. Jak jednak pojmujemy szczęście? Oczywiście, brak cierpienia, przeciwności – powodzenie na każdym polu. Szczęśliwy to ten, kto w trudnych chwilach może oczekiwać opieki i wsparcia od innych. Wiemy jednak, że nie zawsze tak jest. Każdy jest niedoskonały, przez co oczekuje od innych wsparcia. Dzięki temu potrzebujemy siebie nawzajem. Gorzej, gdy oczekujemy od drugiego, że będzie niczym Bóg, który natychmiast spełni wszelkie nasze pragnienia, zrekompensuje wszystkie nagromadzone braki i głody. To jednak mrzonka. Wiele naszych planów i zamierzeń niweczą zdarzenia losowe, a ostatecznie śmierć. Świat, ani to, co jest na świecie, ostatecznie nie uszczęśliwi człowieka, choć może mu dać chwilowe zadowolenie. Wszystko jest ulotne, przemijające. Winniśmy raczej skupić się na zdobyciu tego, co nieprzemijające, co istnieje i będzie istnieć mimo śmierci, a my razem z Tym i dzięki Temu. Tym Kimś jest Bóg. Wzniesienie budowli swojego życia na takim fundamencie jest najlepszą inwestycją, która będzie procentować przez wieki.
Odszedł do Boga w Karmelu
1926 † o. Terezjusz od św. Józefa (Sztobryn)