Modlitwa nie jest to, moim zdaniem, nic innego jak tylko poufne i przyjacielskie z Bogiem przebywanie i wylana, po wiele razy powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje.
św. Teresa od Jezusa
Trwanie przed Tym, o którym wiemy, że nas miłuje, ma coś z postawy ewangelicznej Marii. Usadowiła się ”u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego nauce” (Łk 10, 39). Ktoś obcy nigdy nie zajmuje takiego miejsca. U nóg siadają dzieci, szczególnie bliscy przyjaciele, osoby obdarowane największym zaufaniem i miłością. Staraj się w podobnym duchu patrzyć na swoje trwanie przy Bogu, w wielkiej bliskości, w prostocie serca. To rozmowa dokonująca się w ciszy, przebiegająca z serca do Serca. Nie jesteś kimś obcym. Jesteś dzieckiem kochanym miłością jedyną w skali wieczności. Tam, gdzie brakuje poufnego i przyjacielskiego przebywania z Bogiem, wyrastają ludzie ”samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniercy, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga” (2 Tym 3, 2-5). Jeśli ktoś nie rozpoznał, jaką miłością został ukochany, nigdy nie pojmie własnej godności.