Niech się wyzwala kobieta z więzów w tej społeczności, gdzie nimi jest skrępowana; w Kościele zaś katolickim Zbawiciel już wyzwolił kobietę. Wszak Maryję nazywamy Królową nawet aniołów, a przez Nią ileż powstało niewiast, przed których cnotami i mądrością czołem bijemy? Nie oderwane, ale wprost do kobiety katolickiej dają się stosować słowa Przypowieści Salomona, które Kościół czyta w uroczystość niewiast świętych.
Kościół od wieków sławił cnoty „dzielnych niewiast”. Bóg powierzył kobietom, Judycie czy Esterze, misję przywództwa i wyzwolenia Izraela. Jesteśmy pełni podziwu dla odwagi i niezłomności matki męczenników z Drugiej Księgi Machabejskiej. Wielu świętym kobietom i mistyczkom Kościół dał możność nauczania w sprawach wiary i moralności, wskazywania ludziom drogi zbawienia, ogłaszając je nie tylko świętymi, ale również doktorami Kościoła. Są wśród nich i takie, które nie bały się upominać nawet papieży. Skąd takie męstwo? Autor księgi przysłów podpowiada, że bierze się ono stąd, że te dzielne niewiasty… boją się Boga. On jest ich jedynym Panem i tylko Jemu pragną służyć. Nie udają, niczego nie kamuflują, bo nie chcą pokazać się w kłamliwym świetle pozorów. Stając przed trudnym zadaniem, odczuwają lęk, ale przede wszystkim ufają Temu, który jest wszechmocny – to jest ich źródło siły, mocy i męstwa. Źródło, które nigdy nie wysycha, z którego można czerpać pełnymi garściami, o ile zachowa się czyste, pokorne serce. Serce, które boi się Pana i chodzi Jego drogami.