Wiedli zaciekłą walkę ze swą naturą, aby obumarło w nich życie grzechu, dając miejsce życiu ducha. O nie chodzi. Krzyż nie jest celem sam w sobie. Wznosi się wzwyż i wskazuje w górę. Ale nie jest tylko znakiem – jest mocnym orężem Chrystusa; laską pasterską, z którą Boży Dawid wyruszył przeciw piekielnemu Goliatowi; którą puka potężnie do bram niebios i otwiera je. Wówczas wypływają strumienie Bożego światła i obejmują wszystkich, którzy należą do orszaku Ukrzyżowanego.
Rzeczywiście, nie o krzyż tutaj chodzi; czy to w naszym życiu, czy w ogólnie pojętym życiu chrześcijańskim. Św. Teresa Benedykta mówi wyraźnie, że krzyż jest jedynie znakiem, który wskazuje właściwy kierunek ludzkich dążeń. Krzyż w pierwszym odruchu budzi lęk i niechęć. Jest bowiem narzędziem i symbolem okrutnego cierpienia i hańby. Każdy przed tym drży i chce uciec. Gdy jednak odważymy się przybliżyć się do krzyża i podjąć go, zobaczymy, że staje się on bramą do lepszego świata, do raju. Podejmując krzyż, uczestniczymy w cierpieniach Zbawiciela. Jesteśmy przy Nim i z Nim w największej hańbie i opuszczeniu. Ufajmy, że za tę wierność przyjmie nas kiedyś do wiecznej radości, gdzie On żyje i króluje na wieki wieków.
Odszedł do Boga w Karmelu
1977 † o. Wlerian od św. NM Teresy (Ryszka)