Moja matko, czuję, że dobry Bóg chce, abym powiedziała ci o swojej modlitwie wieczornej. Myślałam o moich grzechach, o mojej nędzy, mówiłam: «Panie, teraz człowiek nie widzi tego wszystkiego, co jest we mnie złe; jak będę na Twoim sądzie, po śmierci, wszystkie moje grzechy objawią się, wszyscy je zobaczą, cały lud zobaczy moją nędzę i Twoje wielkie miłosierdzie nade mną, przez co będziesz uwielbiony we mnie».
Jesteśmy grzeszni, słabi. Gdyby nie łaska i miłosierdzie Boże, popełnilibyśmy jeszcze mnóstwo innych nieprawości. Od wielu uchronił nas Bóg, czego często nie jesteśmy świadomi. Jeśli świadomie i z premedytacją ukrywamy swoje nieprawości przed innymi, a może nawet przed samym Bogiem, Sąd Ostateczny może nas przerazić. Jeśli w pokorze je wyznajemy, poznajemy również, jak wielkie jest miłosierdzie Boże. Wychwalając je tu na ziemi, będziemy mogli na nie liczyć po śmierci. To dobrze, że nasze słabości, grzechy, niewierności i upadki nam ciążą. Są dla nas krzyżem, który co dnia, godzina po godzinie, minuta po minucie, musimy dźwigać. Dzieje się tak również po to, byśmy stawali się bardziej wyrozumiali i miłosierni dla innych i w ten sposób wydoskonalili się w miłości.
Odszedł do Boga w Karmelu
1995 † o. Władysław od Narodzenia NMP (Kluz)