Nie wiem, co ze mną jest. Chcę cierpieć… Pan wie, że pragnę tego z całej duszy, bo nie mogę nic. Twierdzę, że cierpienie mnie do Pana przybliża: dlatego, i z innych powodów pragnęłam go i pragnę gorąco. Mimo mego ubóstwa i nędzy, nic nie chcę innego, tylko pełnego wykonania woli Bożej w stosunku do mnie, zarówno w dużych jak i drobnych sprawach. I w tym spełnianiu woli Boga, znajduję moje największe szczęście. Z całego serca pragnę i mówię Panu, żeby mi wszystko zabrał, wszystko co chce, zewnętrznie i wewnętrznie, cieleśnie i duchowo, bo ja chcę i pragnę jedynie Jego! I oto, mój Ojcze, ja Go utraciłam naprawdę; i nie mogę więcej tak żyć!
Bez Boga nawet nasze życie ze wszystkimi wielce nas absorbującymi sprawami, wydaje się nie mieć sensu, bo wiemy, że jest ono kruche i wcześniej czy później nastąpi nieuchronny koniec. Cierpienie i trudy, które ze sobą niesie, bez łaski Bożej, są nie do udźwignięcia i nie nadają życiu żadnej wartości. Jeśli natomiast jesteśmy blisko Jezusa, widzimy Jego krzyż i zakrwawione oblicze, ubiczowane dla nas i naszego zbawienia ciało Zbawiciela, na życie i na wszystko, co ze sobą niesie, patrzymy z zupełnie innej, Bożej perspektywy. Widzimy, że ono przybliża nas do Boga i jednoczy z Jego krzyżem. On cierpiał za nas dlatego, że bezgranicznie nas ukochał, jeszcze przed założeniem świata. Zbawił nas przez cierpienie, przez pokorne przyjęcie woli Ojca. Chce, byśmy współpracowali z Nim w zbawieniu siebie i innych. Pragnie, by wola Boża wypełniła się w świecie. Po pierwsze, by wszyscy ludzie poznali, jak Bóg ich ukochał i przyjęli łaskę Jego zbawienia. Każdy, bez wyjątku, winien świadczyć swoim życiem o Bożej miłości oraz o tym, że pełnienie woli Bożej naprawdę daje radość, pokój i szczęście.
Odszedł do Boga w Karmelu
2022 † o. Benedykt od Męki Pańskiej (Belgrau)