30 listopada

Gdzie szukać przyczyn tej powierzchowności myśli współczesnej, tego wahania się groźnego społeczności na swych posadach, przy takim niezaprzeczonym wytężeniu z jednej strony wszelkich zasobów naturalnych umysłu ludzkiego, przy takiej z drugiej strony zapobiegliwości ludzkiej o utrzymanie porządku społecznego? Jak pogodzić pracę, na pierwszy rzut oka dodatnią, z taką ujemnością rezultatów? Czy szukać rozwiązania tej zagadki na polu li-tylko subiektywnego cofania się natury ludzkiej do stanu niższego i zastosować teorię przekształcania się w odwrotnym kierunku, czy też, utrzymując naturę człowieka na dawnej stopie, w obiektywnych jakichś przyczynach, leżących zewnątrz istoty ludzkiej, dopatrywać wątku tej pozytywnej ujmy, która się przedstawia najbardziej optymistycznemu oku; czy usunięcie powagi z zewnętrz płynącej nie jest właśnie główną pobudką braku powagi wewnętrznej w czynnościach opartych li-tylko na subiektywnych podstawach człowieka? Ten obraz ludzkości, skreślony przez mało u nas czytanego pisarza, przedstawia ludzkość rzuconą jej własnej wielkości i własnej niemocy.

św. Rafał od św. Józefa Kalinowski

Jakie niebezpieczeństwo niesie ze sobą ciągłe ślizganie się po powierzchni? Człowiek niezakorzeniony jest miotany każdym podmuchem wiatru. Człowiek współczesny nie chce się jednak nigdzie zakorzenić, osiąść gdzieś na stałe. Uważa to za zaprzeczenie wolności, a nawet odebranie godności. Powodem jest często lęk przed prawdą. Prawdą, której trzeba szukać i powoli ją odkrywać. Wygodniej jest mieć własną, subiektywną prawdę. Gdy zmienią się okoliczności lub oczekiwania, zmieni się i prawda. Nie ma żadnych autorytetów, dorobku pokoleń, przeszłości. Wszystko zaczyna się od teraz. Takie myślenie jest jednak naiwne i krótkowzroczne.