
Wszystkie wdzięki i powaby stworzeń wobec wdzięku Bożego są godne największej odrazy i są marnością. Dusza więc, ubiegająca się za wdziękami stworzeń, jest w oczach Boga pełna brzydoty i nie może się zbliżyć do nieskończonego wdzięku i piękna Bożego. Niezgłębiony bowiem przedział jest pomiędzy największą szpetnością a największym wdziękiem. Wszelką dobroć stworzeń ziemskich w porównaniu z dobrocią Boga możemy nazwać złością, ponieważ tylko sam Bóg jest dobry. Jeśli więc dusza więzi swoje serce w dobrach tego świata, staje się ona w obliczu Boga największą złością. I tak jak złość nie łączy się z dobrocią, nie może taka dusza połączyć się z Bogiem, który jest największą dobrocią.
Nie można kochać Boga i mamony, mówi Chrystus. Arystoteles twierdzi zaś, że dwie sprzeczności nie mogą istnieć w jednym podmiocie. Nie ma nic gorszego, jak prowadzenie podwójnego życia, posiadanie podzielonego serca. Serce takiego człowieka jest niespokojne i rozdarty. Nie może sobie nigdzie znaleźć miejsca, bo nigdzie nie jest u siebie. Dlaczego człowiek decyduje się na takie życie? Świat ma swój urok, proponuje konkretne dobra. Został stworzony przez Boga, ale bywa używany w złym celu. Co zrobić, byśmy nie wpadli w sidła przywiązań, albo mieć siłę, by się z nich uwolnić? Musimy otworzyć się na większe dobro, poznać Miłość, która przewyższa wszystko, co ziemskie. W Jej blasku i w porównaniu z nią to wszystko, czemu dotychczas służyliśmy, okazuje się pozbawione wartości.